Młoda kobieta o długich, blond
włosach z czerwonymi pasemkami i błękitnymi oczami, siedziała na kanapie w
salonie, nucąc sobie tylko znaną melodię i zabrała się za odkorkowywanie wina.
W pustym domu czuła się trochę samotna. Niegdyś mieszkała tam ze swoją mentorką -
Kaori - i przybraną siostrą - Ayane - odkąd pamiętała. Jednak rok temu ich
opiekunka zmarła. Już wtedy w domu zrobiło się cicho i ponuro, a Setsuko i
Ayane rozmijały się, pochłonięte codziennymi obowiązkami i pracą. Teraz jednak Setsuko
została tutaj całkiem sama. Właśnie mijał miesiąc, odkąd Ayane wyruszyła w
podróż. Miała dość nudy i monotonii, a mieszkanie w starym domu nie pomagało w
te smutniejsze z dni, gdy obie tęskniły za swoją mentorką. Była dla nich niczym
matka. Ayane uznała, że w ich wiosce nie ma dla niej perspektyw i postanowiła
zmienić otoczenie, odciąć się od tego wszystkiego, a Setsuko nie chciała iść z
nią. W efekcie została sama. Do ostatniej chwili próbowała przekonać siostrę
do zmiany planów. Nie chciała rozstawać się z kolejną bliską osobą. Uśmiechnęła
się do swoich myśli.
Setsuko obserwowała jak wysoka, szczupła brunetka o zielonych oczach krząta się pod domu, pakując do torby ostatnie rzeczy.
Setsuko obserwowała jak wysoka, szczupła brunetka o zielonych oczach krząta się pod domu, pakując do torby ostatnie rzeczy.
– Naprawdę wyjeżdżasz? – spytała Setsuko, nie
ukrywając smutku.
– Pytasz o to już któryś raz. Zdania nie
zmienię.
– Jesteś pewna, że wiesz, co robisz? Gdzie
zamierzasz się udać?
– Jeszcze nie wiem – stwierdziła Ayane – ale
to bez znaczenia. Dłużej tu nie wytrzymam.
– Wyruszasz w nieznane bez żadnego planu...
Pisz do mnie czasem. Żebym przynajmniej
wiedziała, że żyjesz.
– Wiesz, nie tak łatwo mnie zabić – zaśmiała
się tamta. – Obiecuję, będę pisać. Chcę zobaczyć trochę świata i jeśli gdzieś
mi się spodoba, zostanę tam.
– Bądź ostrożna.
– Ech... To, czemu nie pójdziesz ze mną?
– Ja? – jęknęła Setsuko i spojrzała krytycznie
na siostrę. – Przecież wiesz, że mam obowiązki.
– Obowiązki, twoja ulubiona wymówka. Tak
naprawdę nic cię tu nie trzyma. Nasza mentorka zmarła, ja wyjeżdżam i on... też
odszedł. Dobrze wiesz, że nie wróci.
– Nie wspominaj o nim – warknęła Setsuko.
– Chyba nie łudzisz się ciągle, że...
– Oczywiście, że nie. Nigdy nie miałam złudzeń
w tej sprawie.
– Więc dlaczego nie pójdziesz ze mną? –
spytała Ayane i uniosła brwi. – No?
– Kocham to miejsce. Nie chcę stąd odchodzić.
– Dam znać, jeśli gdzieś osiądę. Może wtedy
zmienisz zdanie. – Setsuko wzruszyła ramionami. – No dobra, na mnie już pora.
– Wszystko masz?
– Tak.
– Uważaj na siebie.
– Wiem, już mówiłaś – mruknęła Ayane z irytacją
w głosie.
– Ostrożności nigdy nie za wiele – zaśmiała
się niebieskooka. – Będę tęsknić.
– Ja też.
Uściskały się na pożegnanie i od
tego czasu Setsuko nie miała od siostry żadnych wieści.
Westchnęła ciężko i nalała do kieliszka trochę wina, po czym upiła spory łyk. Równy miesiąc odkąd została sama. Jednak nie wyobrażała sobie odejść z wioski. Nie miała tam nic, a zarazem wszystko. Trzymały ją tam wspomnienia. Każdego dnia, gdy przechadzała się uliczkami wioski, miała wrażenie, że wciąż widzi siebie i swoich najbliższych, żyjących jak dawniej.
Westchnęła ciężko i nalała do kieliszka trochę wina, po czym upiła spory łyk. Równy miesiąc odkąd została sama. Jednak nie wyobrażała sobie odejść z wioski. Nie miała tam nic, a zarazem wszystko. Trzymały ją tam wspomnienia. Każdego dnia, gdy przechadzała się uliczkami wioski, miała wrażenie, że wciąż widzi siebie i swoich najbliższych, żyjących jak dawniej.
Nagle rozległo się pukanie do
drzwi. Setsuko dłuższą chwilę zastanawiała się, kogo diabli niosą o tej porze.
Było krótko przed północą, a ona mieszkała na obrzeżu wioski i nie miała nawet
żadnych sąsiadów. Ktoś śmiał zawracać jej głowę w pierwszy wolny wieczór od
dłuższego czasu. Obawiała się, że to ktoś z pracy zamierza zrujnować jej odpoczynek i postanowiła zignorować intruza. Po chwili usłyszała krzyki:
– Otwieraj, Setsu! Wiem, że jesteś w domu!
Widziałam światło w salonie!
Setsuko westchnęła i nieśpiesznie
zwlokła się z kanapy, by otworzyć drzwi.
– Ivrel, co ty tutaj robisz o tej porze? –
spytała, przyglądając się badawczo koleżance.
– Takuya wywalił mnie z domu – odparła tamta,
nerwowo przeczesując niebieską czuprynę, a duże granatowe oczy wlepiając w Setsuko.
– Który to już raz?
– Ostatni. Tym razem to definitywny koniec –
zadeklarowała Ivrel. – Mam dość wiecznych kłótni i szarpanin.
– Chodź – powiedziała wreszcie Setsuko i
odsunęła się na bok. – Możesz tu zostać, dopóki się nie pogodzicie.
Wiedziała, że związek Ivrel i
Takuyi Ijiriego należał raczej to tych burzliwych i bez przyszłości. Zwyczajnie
toksycznych. Mimo to rozstawali się i wracali do siebie tak często, że nikt już
nie zwracał specjalnej uwagi na ich kłótnie. Może mała przerwa była dobrym
pomysłem. Mało kto przepadał za Takuyą. Co prawda wśród damskiej części Anbu był bardzo popularny. Wysoki, dobrze zbudowany i nieziemsko przystojny, a jednak też strasznie porywczy i władczy. Nikt
do końca nie wiedział, jakim cudem dostał się do Anbu z takim temperamentem.
Ale skoro Ivrel mogła to, czemu nie Takuya? Setsuko wiedziała też, że nie ma
nawet, co wspominać Reijiego - brata Ivrel. Chociaż niebiesko-włosa była jego młodszą siostrzyczką, niegdyś oczkiem w głowie, nie
dogadywali się zbytnio. Właściwie wszystko zaczęło się psuć, odkąd Iv związała
się z Takuyą. Reiji był temu przeciwny. Jako starszy brat miał poczucie
obowiązku, by opiekować się siostrą. Ta jednak pozostawała głucha na wszystkie
jego rady i ostrzeżenia. Ich kontakty znacznie się pogorszyły i teraz
rozmawiali ze sobą naprawdę rzadko. Może jej rozstanie z Takuyą miało szansę
coś zmienić, ale na to potrzeba było czasu.
– Nie pogodzimy. To znaczy... Nawet, jeśli
pogodzimy, nie wrócę do niego. Moja cierpliwość też ma granice.
– I tak mieszkam sama – skwitowała Setsuko. –
Możesz zająć pokój Ayane. Mam przeczucie, że już tu nie wróci.
– Dzięki.
– Przyszłaś w samą porę. Właśnie otworzyłam
wino.
– Uwielbiam cię – zaśmiała się Ivrel.
– Tak, tak...
Dziewczyny przegadały prawie całą
noc. W tym czasie Ivrel wyjaśniła Setsuko, o co tym razem poszło z Takuyą i, co
o tym wszystkim myśli. Wyglądało na to, że wbrew pozorom, jednak do siebie nie
wrócą. Niebiesko-włosa jasno się wyraziła, mówiąc, że nie chce widzieć na oczy
swojego byłego i Setsuko nie zamierzała tego lekceważyć. Toteż, gdy następnego
dnia Takuya zjawił się pod jej domem, odmówiła wpuszczenia go do środka.
– Ona tam jest, nie? – stwierdził. – U ciebie.
– Jest, ale nie chce z tobą rozmawiać.
– Nie obchodzi mnie to, przesuń się - rozkazał Iriji.
– Nie – odparła beznamiętnie Setsuko. – Iv nie
chce cię widzieć.
– Wpuść mnie – zawarczał rozeźlony mężczyzna,
a gdy polecenie nie zostało spełnione, uderzył pięścią w futrynę. – Wpuszczaj
do cholery.
– Idź stąd – syknęła Setsuko i chwyciła Takuyę
za kołnierz, przyciągając tak, żeby móc spojrzeć mu w oczy. – Wypierdalaj stąd.
Natychmiast. I to w radosnych podskokach – dodała, a w jej oczach błysnęło coś
złowieszczego i niebezpiecznego. Nawet Ijiri wiedział, że zazwyczaj spokojna
Setsuko potrafi porządnie dać w kość. Nie bez powodu należała do Anbu, więc
postanowił odpuścić. Zwłaszcza, że Ivrel w każdej chwili mogła pomóc koleżance.
– Kto to był? – padło, gdy Setsuko zamknęła
już drzwi.
– A... Nic takiego.
– Mhm. Zaparzyłam kawy.
– Super.
– Ej, na pewno mogę tu zostać? – strapiła się
Ivrel.
– Już mówiłam. Przyda mi się ktoś do
towarzystwa.
– Oczywiście, jeśli miałabym zostać na dłużej,
dorzucę się do rachunków.
– Ok, ok. Pełen luz, Iv, pełen luz –
skwitowała Setsuko.
– Jak ty dajesz radę cały czas być taka
spokojna?
– Spokojna? – Setsuko parsknęła śmiechem na
myśl o wizycie Takuyi.
– No, w sensie, że nie nie denerrrwujesz.
Zarówno na misjach jak i normalnie.
– O! I tu się mylisz, moja droga – stwierdziła
Setsuko. – Wbrew pozorom, bardzo często się wkurzam.
– No, to chyba tego nie pokazujesz.
– Pokazuje tym, co trzeba. Inni wiedzieć nie
muszą.
– Nie rozumiem.
– Rozumieć też nie musisz – dodała blondynka i
uśmiechnęła się szeroko. – Skoro mamy już kawę, to pora jeszcze na jakieś
śniadanie.
Setsuko nucąc jakąś wesołą
piosenkę, krzątała się po kuchni, przygotowując śniadanie. Nie było to nic
skomplikowanego, ale czasem najprostsze posiłki były najlepsze. Wyciągnęła z
szafki warzywa i pokroiła w plasterki, po czym ułożyła na talerzyku. Tak samo
zrobiła z chlebem, jednak ten czekał, by włożyć go do tostera. Postawiła na
stole masło, sól, pieprz. Potem na kolejnym talerzyku ułożyła jakieś wędliny i
ser. Kawałki chleba wrzucała w międzyczasie do tostera i układała na kolejnym
talerzu. Postawiła patelnię na gazie i lekko skropiła oliwą z oliwek. Wbiła
kilka jajek i zaczęła mieszać, robiąc z tego lekką jajecznicę, chociaż bez
żadnych dodatków. W ten sposób wszystko było gotowe mniej więcej w tym samym
czasie. Ivrel dostawiła jeszcze dzbanek świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy i
wspólnie zasiadły do stołu.
– To smacznego – mruknęła Setsuko.
– No. Smacznego.
– Nie ma to jak wspólny posiłek – rozmarzyła
się blondynka. – Jedzenie w samotności nie smakuje już tak samo.
– To, dlatego ostatnio ciągle jadłaś na
mieście?
– Skąd wiesz? – zdziwiła się Setsuko.
– Widziałam. Zresztą Kakashi też gadał.
– A to pierdoła. Plotkuje gorzej, niż baba.
– Zresztą widziałam cię też parę razy z
Reijim.
– To źle? – spytała Setsuko.
– Nie. Tylko zastanawiałam się, czy wy?
– Nie, nie skąd. Pracujemy razem, więc siłą
rzeczy zdarza nam się po robocie iść coś razem zjeść. Przecież wiesz, jak to
jest – stwierdziła Setsuko i dodała, uśmiechając się złośliwie: – To znaczy...
Wiedziałabyś, gdyby nie Takuya.
– Wiem - warknęła Ivrel.
– Sorry, sorry - mruknęła Setsuko, ale nie wyglądało to na skruchę.
– Ty jednak potrafisz być złośliwa.
– Ty jednak potrafisz być złośliwa.
– Cóż... To akurat nie było specjalnie.
– Czyli z Reijim nic nie ten?
– Nie – odparła Setsuko. – Ech? Czemu wyglądasz
na rozczarowaną?
– Nie miałabym nic przeciwko takiej bratowej
jak ty.
– Przykro mi, ale z Reijim tylko się
kumplujemy.
Setsuko ani trochę nie kłamała.
Była dość blisko z Reijim, fakt, może nawet uważała go za swojego przyjaciela,
ale nic poza tym. Chociaż znała go nawet lepiej, niż jego młodszą siostrę.
Uczęszczały razem do akademii i obie pracowały w Anbu, były dobrymi
koleżankami, ale nie przyjaźniły się. Ivrel obracała się niegdyś w towarzystwie
Hatake i Reijiego, którego Setsuko natomiast poznała lepiej dopiero, gdy
zaczęli razem pracować. Sama zaś spędzała większość czasu z Ayane i ich
mentorką, czasem trochę w towarzystwie ludzi z klanu Uchiha.
– To, czemu sobie kogoś nie znajdziesz? –
zaciekawiła się Ivrel. – Skoro, no wiesz, jesteś samotna.
– To... Cóż... Pod tym względem akurat dobrze
żyje mi się samej.
– Jassssne.
– Mówię serio. Nie jestem zbytnio nikim
zainteresowana.
– Ani trochę? – Ivrel zmrużyła oczy. Coś jej w
tym wszystkim nie pasowało. – Reiji nie... To może Kakashi? – Setsuko pokiwała
przecząco głową. – Asuma? Takuya? – zdziwiła się, ale to też było pudło. –
Ebisu? – Też nie. – Może... Maito? Jiraya? – podsunęła, wzdrygając się na
dźwięk tego imienia. Nie przepadała za starym sanninem. – Może Jun?
– Nie. Nie i nie.
– To, kto?
– Nikt. A w ogóle to zostawmy ten temat –
poprosiła Setsuko. – Pozmywam naczynia – oznajmiła. – A ty pochowaj schowaj
resztę jedzenia.
Dla Setsuko temat mężczyzn i
związków był raczej trudny. To tak zwany "grząski grunt" i nie lubiła
o tym mówić. Już raz się kiedyś sparzyła. To oczywiście nie był powód, żeby
teraz zupełnie odciąć się od takich rzeczy. Jednostronna miłość potrafi być
trudna. I właśnie takiej doświadczyła Setsuko. Jej pierwsza miłość nigdy nie
została odwzajemniona. Przez lata trwała przy swoich uczuciach, nie chcąc
pozwolić im odejść. Zamiast tego to on odszedł. Na dobre zniknął z jej życia, a
ona przez bardzo długi czas nie potrafiła się po tym pozbierać. Nie umiała
powiedzieć, czy wciąż go kocha, czy może po prostu wolałaby nie przeżywać znowu
czegoś takiego. W efekcie stroniła raczej od bliższych kontaktów z mężczyznami.
Nikt jej specjalnie nie zainteresował przez ostatnie lata, a i nikt też nie
wykazał się zainteresowaniem wobec niej, więc tak było najlepiej.
– Już wiem – ożywiła się Ivrel. – Czyli jednak
masz już kogoś, kogo lubisz.
– Lubić to ja lubię wiele osób.
– Ale lubić lubić.
– Nie – mruknęła beznamiętnie Setsuko i
zabrała się za zmywanie naczyń.
Nikt poza Ayane i ich mentorką nie
wiedział, kto zwrócił uwagę młodej Setsuko. Nie afiszowała się z tym zbytnio, a
właściwie traktowała to, jako sekret. Oczywiście spędzała z nim sporo czasu,
przecież byli przyjaciółmi, ale po jej zachowaniu raczej nie było można niczego
wywnioskować. Nic dziwnego, że nawet on się nie domyślił.
Setsuko biegła ile sił w nogach.
Była już spóźniona, a wszystko, dlatego, że została wysłana z jakąś paczką to
domu Yamanaki. Mentorka uwielbiała wrabiać ją w takie zadania, bo Setsuko w
przeciwieństwie do Ayane, nie protestowała aż tak energicznie. Mimo wszystko
poczuwała się do obowiązku, przez wdzięczność za opiekę.
Na polanę przybiegła zziajana. Co
prawda, przebyła w bardzo krótkim czasie naprawdę spory kawał drogi, ale i tak
wiedziała, że jej kondycja wciąż pozostawia wiele do życzenia. On już tam był.
Uśmiechnął się do niej pokrzepiająco i odczekał, aż dziewczyna złapie
oddech.
– Przepraszam – wyspała. – Ciocia wysłała
mnie... Z paczką...
– W porządku. Wiedziałem, że przyjdziesz.
– Oczywiście! – krzyknęła Setsuko. –
Poświęcasz swój czas, żeby pomóc mi w treningach. Jak mogłabym nie przyjść?
– Dla mnie to też jest to dobre ćwiczenie.
– Ściemniasz – naburmuszyła się Setsuko. –
Wciąż nie dorastam ci do pięt.
– Dwa lata różnicy to dużo. Zacząłem naukę
szybciej, niż ty, ale nie sądzę, żeby różnica była aż tak duża, jak ci się
wydaje.
– Dwa lata treningu to na razie przepaść nie
do przeskoczenia. Poza tym, z geniuszem i tak bym nie wygrała.
– Żaden ze mnie geniusz – zaśmiał się chłopak.
– Zresztą nie możesz podchodzić do tego tak pesymistycznie.
– Mówię jak jest, ale to nie znaczy, że
zamierzam się poddać. Jeszcze cię kiedyś doścignę.
– Wierzę.
– A dzięki naszym treningom jeszcze szybciej,
niż normalnie.
– To nie dzięki naszym treningom – padło w
odpowiedzi. – To zasługa twojej ciężkiej pracy.
– Ale to wciąż za mało – stwierdziła Setsuko. –
Agrrr! – krzyknęła, roztrzepując ze złości włosy. Usłyszała cichy śmiech.
– Teraz wyglądasz jakbyś w tym lesie żyła.
– I dobrze – mruknęła, gdy podszedł do niej i
poprawił zepsutą fryzurę. – Zostaw. I tak muszę je związać. Dzięki – dodała, uśmiechając się lekko, gdy rozczesał palcami jej włosy i zawiązał na nich wstążkę.
– Nie ma za co.
Setsuko westchnęła cicho. Nawet po
tylu latach, na samo wspomnienie jego uśmiechu, robiło jej się jakoś ciepło na
sercu.
– Setsu... Seeeetsuuuuu.
– Co?
– Odpłynęłaś.
– Zastanawiałam się, co u Ayane – skłamała gładko
Setsuko. – Wciąż nie dostałam od niej żadnej wiadomości.
– Na pewno nic jej nie jest.
– Pewnie masz rację – skwitowała. – Dobra...
Zwijam się. Muszę sprawdzić, czy nie mają dla mnie jakiejś roboty.
– Idę z tobą.
– Myślałam, że masz dziś wolne.
– Co ty... Weź mnie nie rozśmieszaj.
Obie uszykowały się i ruszyły na
spotkanie z szefem swojego oddziału. Żeby było śmieszniej te spotkania nigdy
nie odbywały się w biurze lub innym sensownym miejscu. A wszystko za sprawą ich
szefowej, która miała dość dziwne upodobania. Tym razem stawić się miały na
jakiejś polanie nieopodal wioski. Już na widok ciemnowłosej kobiety w płaszczu,
Setsuko zaczęła nucić:
– Dango, dango, dango, dango, dango, daikazoku!*
– Cisza – zagrzmiała kobieta, obrzucając
blondynkę lodowatym spojrzeniem. – Chyba, że chcesz zebrać baty na sam początek
dnia.
– Bo na pewno dasz radę – zakpiła Setsuko. –
Mitarashi DANGO.
– Anko – poprawiła ją kobieta.
– Nie spinaj się tak Mitarashi DANGO.
Setsuko potrafiła być naprawdę
złośliwa, a tej zdolności najczęściej używała właśnie w kontaktach z szefową
oddziału, która nad wyraz bardzo działała jej na nerwy. Zaś specyficzne
nazwisko stanowiło dobry pretekst do zaczepek. Przy tym Setsuko ani trochę nie
obawiała się przełożonej. Pierwotnie to ona miała piastować stanowisko
zwierzchniczki ich oddziału, ale odmówiła ku ogromnemu smutkowi Hokage. Zresztą
Reiji i Ivrel postąpili tak samo. W efekcie awans otrzymała Anko.
Dziewczyny nie przypadły sobie do
gustu już od pierwszego dnia. Setsuko, niegdyś jeszcze mniej kłótliwa, niż
obecnie, nie miała złych zamiarów wobec Mitarashi. Ta jednak od początku zachowywała
się trochę jak zaszczute zwierze. Oczywiście, do pewnego stopnia było to
zrozumiałe, ze względu na jej przeszłość, ale przecież są chyba jakieś granice.
Na uprzejmość Setsuko stroszyła się i warczała. W końcu nawet blondynce
znudziły się próby zaprzyjaźnienia z nią. Inne dzieciaki nawet nie próbowały.
– Jun, Reiji, Setsuko – odezwała się Mitarashi
– macie się stawić w biurze. Ivrel, Hiromi, Taro, za mną.
– Czyli jednak nie ma wolnego popołudnia –
jęknęła Setsuko. – Nici...
– Uporajmy się z tym szybko – odparł Reiji.
Na szczęście ich pierwsze zadanie w
tym miesiącu okazało się nie należeć do trudnych. Mieli zabić jeden, konkretny
cel i przechwycić przesyłkę. Łatwizna. Zwłaszcza przy takim składzie. Setsuko
wiedziała, że może polegać na swoich towarzyszach broni, więc robota nie była
trudna. Natychmiast rozeszli się, by zabrać kilka potrzebnych rzeczy i za
godzinę mieli spotkać się przy bramie. Setsuko miała wszystko pod ręką na takie
okazje, zgarnęła tylko kilka dodatkowych noży i innych pierdół i stawiła się na
miejscu sporo przed czasem.
– Yo, Hagane – mruknęła do strażnika, który
dziś pilnował bramy. – Gdzie Izu?
– Zaraz wróci.
– Bo już się zdziwiłam, że jesteś tu bez
niego.
– Gdzie tam – zaśmiał się brunet. – Kolejna
misja?
– Z tych łatwiejszych, więc do rana będę z powrotem.
– Ten sam skład, co zawsze?
– Ano. Wiesz, że u nas rzadko zdarzają się
rotacje. Chyba, że zadanie wymaga połączenia grup.
– Mnie to nie dotyczy, więc słabo się
orientuję.
– To nie śpij, tylko pilnuj – zaśmiała się
Setsuko.
– Może dasz się wyciągnąć na sake po powrocie?
– Wiesz, że alkoholowi mówię stanowcze: no
dobra, polej.
Tym razem oboje wybuchli salwą
radosnego śmiechu.
– A wam, co tak wesoło? - zainteresował się
Reiji, który właśnie stawił się na miejscu zbiórki.
– A ty się tam nie interesuj, Rei – odparła
Setsuko i wytknęła do niego język.
– Ja tylko próbuję uzyskać informację.
– Bo ci się to uda.
– Przycisnę Hagane i będę wiedział – prychnął Reiji.
– Dawaj mądralo – odparł tamten.
– Jun – uradowała się Setsuko. – Idziemy?
Setsuko, Ivrel, Anbu - w którymś kościele dzwoni... Kakashi... Naruto? Aha, no dobra. I czemu mam wrażenie, że Setsu bujała się w jakimś Uchiha?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Laurie
schowaj pochowaj jedzenie, obstawiam ze jedna opcja wystarczy i wspimnienie nie lepiej pochyłą, albo jakos wyroznic?
OdpowiedzUsuńOk, a teraz znów musiałąbym jebnąć niezbyt skłądny niezbyt logiczny komentarz który niezbyt byś zrozumiała. Chociaz mysle, ze juz mnie drogą doświadczenia łapiesz , mnie i te moje emocjonalne paplaniny. Bo OMG, ja nie wiem, ja nie wiem, ale ja naprawdę nie wiem. Jak Ty to kurwa robisz, że znowu czytajac mialam wrazenie ze uczestnicze w premierze najnowszej czesci hobbita. Ten sam zestaw emocji. Serio. Wiem ze sie powtarzam, ale no jak Grimma kocham, zero sciemy. Serwujesz mi podniety najwyzszej kategorii. Z kazdym zdaniem mentalnie (mam brata na chacie) pisze coraz glosniej i kiedys zgniote w dloniach laptop, a potem wejde w ten ekran no. Naprawde. Wyobraz sobie jak czytam rozdzial bleach w ktorym pojawia sie jaegerjaquez. Ja tak samow wygladam ostatnio u Cb, no bijesz wszelkie rekordy. Dlatego czasem zostawiam krotkie komentarze, no bo musialabym wciaz to samo ostatnimi czasy pisac ;D wiec przydaloby sie jakies haslo klucz, ktore bede Ci rzucac, a Ty bedziesz wiedziec, ze jestem po rozdziale w takim stanie jak teraz. Moze cos finezyjnego i nieco poetyckiego, może... "kobaltowe rozjebanie systemu no jutsu"?
DALEJ. Cos czuje ze mam dzisiaj wene na analize ;D
Z kazdym zdaniem moja ciekawosc narastała jak pantera w hakamie ;D Serio. Czułąm głód i ciekawosc, która to ciekawosc nie zostala do konca nasycona, ale to, ze chce cd jest oczywiste. Poczatek czytalam wczesniej, co nie znaczy ze nie przezcytalam teraz z prrrawdziwa przyjemnoscia po raz kolejny no i ja pierdole. Zrobiłas z Takuyi taką postac, ze ja na nią lecę, juz, natychmiast i wcale sie ivrel nie dziwie ;D Na pewno maja w tym swoj udzial grrimjowowe cechy, no ale w koncu gosc nie jest grimmjowem. a ja go kocham. I musze sie dowiedziec o co im poszlo! jak moglas tego nie wyjawic! ;D Ten watek mnie rozjebal, prosze kontynuowac. Uwielbiam takie akcje, a nawet z klasyki, jak to Iriji (<3) przychodzi po swoja wlasnosc (bo na takie traktowanie mi to wyglada <3) zrobilas cos innego, przeciwstawiajac mu wylacznie Setsuko no i fakt ze to "a nic takiego" naprawde mnie ucieszyl, rozbawil i sprawil ze przytakiwalam ekranowi.
DALEJ. Nie wierze ze Iv probowla podsunac Setsu Kakashiego :D OMG, ale Reiji? Smuci mnie ten ich słaby kontakt jako rodzenstwa no i fakt ze nic ten, bo NAPRWDE nic bysmy nie mieli przeciw takiej bratowej ;D omg bo moja wyobraznia sie rozpedza... ale dla mnie, teraz, jest bardzo malo niemozliwych rzeczy, ostatnio ;D hmm. Ok, wracam. Fakt, ze we wspomnieniu nie padło imie - <3 Uwielbiam takie zabiegi. Az zaluje, ze chyba wiem kto to, kurwa, bo bym sie chciala zastanawiac teraz i kminic ;D TAK. Jestem bardzo na tak i chce wiecej takich wpmnien, moga juz byc imienne ;D Chce.
Relacje setsu z anko - kolejny lvl mojego mentalnego piszczenia. Chociaz osobiscie nic do anko nie mialam, mysle ze tera bede miec ;D ale dobre to, dobre. wgl mi sie to całe anbu'owanie podoba. Chcialabym jakas konfrontacje rodzenstwa zbaczyc, chcialambym poznac Reijiego. Ale, ale. bo juz zaczelam podsumowywac. A jeszcze musze kurwa mac docenic Hagane i to ze alkoholowi mowi stanowsze polej ;D no matko bosko od pijaków, klepalam panele w tym momencie. wlazło, jak... rutkiewicz na mount everest ;D No i jego duet z Izu. Sama sie z nich wlasnie nabijam na disasterze ;D
O ludzie. No nie moge sie doczekac cd. Nie moge kurwa, nie moge.
ok. wiecej ni klikne w zaden link. moj mozg w koncu sie ewakuowal.
OdpowiedzUsuńLaurie - yhy, aha, widzę, że coś bez entuzjazmu. Nie te klimaty, co?
OdpowiedzUsuńWilczy - Twój komentarz natomiast nadrabia wszystkie inne. :D W ogóle ze wszystkich komentarzy mogłabym zrobić całą serię książek, ale z samych Twoich już wystarczy. Wgl wiesz ja lubię, te Twoje domysły i wybieganie w przyszłość i fantazje. Wiesz, że ja z nich uwielbiam czerpać inspirację, nie? Miałam blokade na 4 rozdziale, no to właśnie go skończyłam i już mam kuźwa pomysł na 5.
Ale mam nadzieję, że i mniej zainteresowanych klimatem z czasem jakoś przekonam.
A link, no to było tak jakby ktoś tego nie znał. :D
Racja. Naruto to w ogóle nie moje klimaty. Może niekoniecznie bez entuzjazmu, raczej jestem zaskoczona. A że nie mój klimat, to trudno mi coś powiedzieć więcej.
UsuńCóż, to absolutnie zrozumiałe. Też nie posądzałam się o tego bloga. To jest nowa wersja starej historii, której nigdy nie skończyłam, a nie lubię zostawiać takich rzeczy niedokończonych. Za namową Iv, blog jest.
Usuńkaj je rozdział, jo sie pytom.
OdpowiedzUsuń