Rumors

Zapraszam do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Obserwatorzy

niedziela, 13 marca 2016

Chapter 1 ~ Homeless wolf.


    Młoda kobieta o długich, blond włosach z czerwonymi pasemkami i błękitnymi oczami, siedziała na kanapie w salonie, nucąc sobie tylko znaną melodię i zabrała się za odkorkowywanie wina. W pustym domu czuła się trochę samotna. Niegdyś mieszkała tam ze swoją mentorką - Kaori - i przybraną siostrą - Ayane - odkąd pamiętała. Jednak rok temu ich opiekunka zmarła. Już wtedy w domu zrobiło się cicho i ponuro, a Setsuko i Ayane rozmijały się, pochłonięte codziennymi obowiązkami i pracą. Teraz jednak Setsuko została tutaj całkiem sama. Właśnie mijał miesiąc, odkąd Ayane wyruszyła w podróż. Miała dość nudy i monotonii, a mieszkanie w starym domu nie pomagało w te smutniejsze z dni, gdy obie tęskniły za swoją mentorką. Była dla nich niczym matka. Ayane uznała, że w ich wiosce nie ma dla niej perspektyw i postanowiła zmienić otoczenie, odciąć się od tego wszystkiego, a Setsuko nie chciała iść z nią. W efekcie została sama. Do ostatniej chwili próbowała przekonać siostrę do zmiany planów. Nie chciała rozstawać się z kolejną bliską osobą. Uśmiechnęła się do swoich myśli.
    Setsuko obserwowała jak wysoka, szczupła brunetka o zielonych oczach krząta się pod domu, pakując do torby ostatnie rzeczy.
   – Naprawdę wyjeżdżasz? – spytała Setsuko, nie ukrywając smutku.
   – Pytasz o to już któryś raz. Zdania nie zmienię.
   – Jesteś pewna, że wiesz, co robisz? Gdzie zamierzasz się udać?
   – Jeszcze nie wiem – stwierdziła Ayane – ale to bez znaczenia. Dłużej tu nie wytrzymam.
   – Wyruszasz w nieznane bez żadnego planu... Pisz do mnie czasem. Żebym przynajmniej wiedziała, że żyjesz.
   – Wiesz, nie tak łatwo mnie zabić – zaśmiała się tamta. – Obiecuję, będę pisać. Chcę zobaczyć trochę świata i jeśli gdzieś mi się spodoba, zostanę tam.
   – Bądź ostrożna.
   – Ech... To, czemu nie pójdziesz ze mną?
   – Ja? – jęknęła Setsuko i spojrzała krytycznie na siostrę. – Przecież wiesz, że mam obowiązki.
   – Obowiązki, twoja ulubiona wymówka. Tak naprawdę nic cię tu nie trzyma. Nasza mentorka zmarła, ja wyjeżdżam i on... też odszedł. Dobrze wiesz, że nie wróci.
   – Nie wspominaj o nim – warknęła Setsuko.
   – Chyba nie łudzisz się ciągle, że...
   – Oczywiście, że nie. Nigdy nie miałam złudzeń w tej sprawie.
   – Więc dlaczego nie pójdziesz ze mną? – spytała Ayane i uniosła brwi. – No?
   – Kocham to miejsce. Nie chcę stąd odchodzić.
   – Dam znać, jeśli gdzieś osiądę. Może wtedy zmienisz zdanie. – Setsuko wzruszyła ramionami. – No dobra, na mnie już pora.
   – Wszystko masz?
   – Tak.
   – Uważaj na siebie.
   – Wiem, już mówiłaś – mruknęła Ayane z irytacją w głosie.
   – Ostrożności nigdy nie za wiele – zaśmiała się niebieskooka. – Będę tęsknić.
   – Ja też.
    Uściskały się na pożegnanie i od tego czasu Setsuko nie miała od siostry żadnych wieści.
    Westchnęła ciężko i nalała do kieliszka trochę wina, po czym upiła spory łyk. Równy miesiąc odkąd została sama. Jednak nie wyobrażała sobie odejść z wioski. Nie miała tam nic, a zarazem wszystko. Trzymały ją tam wspomnienia. Każdego dnia, gdy przechadzała się uliczkami wioski, miała wrażenie, że wciąż widzi siebie i swoich najbliższych, żyjących jak dawniej.
    Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Setsuko dłuższą chwilę zastanawiała się, kogo diabli niosą o tej porze. Było krótko przed północą, a ona mieszkała na obrzeżu wioski i nie miała nawet żadnych sąsiadów. Ktoś śmiał zawracać jej głowę w pierwszy wolny wieczór od dłuższego czasu. Obawiała się, że to ktoś z pracy zamierza zrujnować jej odpoczynek i postanowiła zignorować intruza. Po chwili usłyszała krzyki:
   – Otwieraj, Setsu! Wiem, że jesteś w domu! Widziałam światło w salonie!
Setsuko westchnęła i nieśpiesznie zwlokła się z kanapy, by otworzyć drzwi.
   – Ivrel, co ty tutaj robisz o tej porze? – spytała, przyglądając się badawczo koleżance.
   – Takuya wywalił mnie z domu – odparła tamta, nerwowo przeczesując niebieską czuprynę, a duże granatowe oczy wlepiając w Setsuko.
   – Który to już raz?
   – Ostatni. Tym razem to definitywny koniec – zadeklarowała Ivrel. – Mam dość wiecznych kłótni i szarpanin.
   – Chodź – powiedziała wreszcie Setsuko i odsunęła się na bok. – Możesz tu zostać, dopóki się nie pogodzicie.
    Wiedziała, że związek Ivrel i Takuyi Ijiriego należał raczej to tych burzliwych i bez przyszłości. Zwyczajnie toksycznych. Mimo to rozstawali się i wracali do siebie tak często, że nikt już nie zwracał specjalnej uwagi na ich kłótnie. Może mała przerwa była dobrym pomysłem. Mało kto przepadał za Takuyą. Co prawda wśród damskiej części Anbu był bardzo popularny. Wysoki, dobrze zbudowany i nieziemsko przystojny, a jednak też strasznie porywczy i władczy. Nikt do końca nie wiedział, jakim cudem dostał się do Anbu z takim temperamentem. Ale skoro Ivrel mogła to, czemu nie Takuya? Setsuko wiedziała też, że nie ma nawet, co wspominać Reijiego - brata Ivrel. Chociaż niebiesko-włosa była jego młodszą siostrzyczką, niegdyś oczkiem w głowie, nie dogadywali się zbytnio. Właściwie wszystko zaczęło się psuć, odkąd Iv związała się z Takuyą. Reiji był temu przeciwny. Jako starszy brat miał poczucie obowiązku, by opiekować się siostrą. Ta jednak pozostawała głucha na wszystkie jego rady i ostrzeżenia. Ich kontakty znacznie się pogorszyły i teraz rozmawiali ze sobą naprawdę rzadko. Może jej rozstanie z Takuyą miało szansę coś zmienić, ale na to potrzeba było czasu.
   – Nie pogodzimy. To znaczy... Nawet, jeśli pogodzimy, nie wrócę do niego. Moja cierpliwość też ma granice.
   – I tak mieszkam sama – skwitowała Setsuko. – Możesz zająć pokój Ayane. Mam przeczucie, że już tu nie wróci.
   – Dzięki.
   – Przyszłaś w samą porę. Właśnie otworzyłam wino.
   – Uwielbiam cię – zaśmiała się Ivrel.
   – Tak, tak...
    Dziewczyny przegadały prawie całą noc. W tym czasie Ivrel wyjaśniła Setsuko, o co tym razem poszło z Takuyą i, co o tym wszystkim myśli. Wyglądało na to, że wbrew pozorom, jednak do siebie nie wrócą. Niebiesko-włosa jasno się wyraziła, mówiąc, że nie chce widzieć na oczy swojego byłego i Setsuko nie zamierzała tego lekceważyć. Toteż, gdy następnego dnia Takuya zjawił się pod jej domem, odmówiła wpuszczenia go do środka.
   – Ona tam jest, nie? – stwierdził. – U ciebie.
   – Jest, ale nie chce z tobą rozmawiać.
   – Nie obchodzi mnie to, przesuń się - rozkazał Iriji.
   – Nie – odparła beznamiętnie Setsuko. – Iv nie chce cię widzieć.
   – Wpuść mnie – zawarczał rozeźlony mężczyzna, a gdy polecenie nie zostało spełnione, uderzył pięścią w futrynę. – Wpuszczaj do cholery.
   – Idź stąd – syknęła Setsuko i chwyciła Takuyę za kołnierz, przyciągając tak, żeby móc spojrzeć mu w oczy. – Wypierdalaj stąd. Natychmiast. I to w radosnych podskokach – dodała, a w jej oczach błysnęło coś złowieszczego i niebezpiecznego. Nawet Ijiri wiedział, że zazwyczaj spokojna Setsuko potrafi porządnie dać w kość. Nie bez powodu należała do Anbu, więc postanowił odpuścić. Zwłaszcza, że Ivrel w każdej chwili mogła pomóc koleżance.
   – Kto to był? – padło, gdy Setsuko zamknęła już drzwi.
   – A... Nic takiego.
   – Mhm. Zaparzyłam kawy.
   – Super.
   – Ej, na pewno mogę tu zostać? – strapiła się Ivrel.
   – Już mówiłam. Przyda mi się ktoś do towarzystwa.
   – Oczywiście, jeśli miałabym zostać na dłużej, dorzucę się do rachunków.
   – Ok, ok. Pełen luz, Iv, pełen luz – skwitowała Setsuko.
   – Jak ty dajesz radę cały czas być taka spokojna?
   – Spokojna? – Setsuko parsknęła śmiechem na myśl o wizycie Takuyi.
   – No, w sensie, że nie nie denerrrwujesz. Zarówno na misjach jak i normalnie.
   – O! I tu się mylisz, moja droga – stwierdziła Setsuko. – Wbrew pozorom, bardzo często się wkurzam.
   – No, to chyba tego nie pokazujesz.
   – Pokazuje tym, co trzeba. Inni wiedzieć nie muszą.
   – Nie rozumiem.
   – Rozumieć też nie musisz – dodała blondynka i uśmiechnęła się szeroko. – Skoro mamy już kawę, to pora jeszcze na jakieś śniadanie.
    Setsuko nucąc jakąś wesołą piosenkę, krzątała się po kuchni, przygotowując śniadanie. Nie było to nic skomplikowanego, ale czasem najprostsze posiłki były najlepsze. Wyciągnęła z szafki warzywa i pokroiła w plasterki, po czym ułożyła na talerzyku. Tak samo zrobiła z chlebem, jednak ten czekał, by włożyć go do tostera. Postawiła na stole masło, sól, pieprz. Potem na kolejnym talerzyku ułożyła jakieś wędliny i ser. Kawałki chleba wrzucała w międzyczasie do tostera i układała na kolejnym talerzu. Postawiła patelnię na gazie i lekko skropiła oliwą z oliwek. Wbiła kilka jajek i zaczęła mieszać, robiąc z tego lekką jajecznicę, chociaż bez żadnych dodatków. W ten sposób wszystko było gotowe mniej więcej w tym samym czasie. Ivrel dostawiła jeszcze dzbanek świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy i wspólnie zasiadły do stołu.
   – To smacznego – mruknęła Setsuko.
   – No. Smacznego.
   – Nie ma to jak wspólny posiłek – rozmarzyła się blondynka. – Jedzenie w samotności nie smakuje już tak samo.
   – To, dlatego ostatnio ciągle jadłaś na mieście?
   – Skąd wiesz? – zdziwiła się Setsuko.
   – Widziałam. Zresztą Kakashi też gadał.
   – A to pierdoła. Plotkuje gorzej, niż baba.
   – Zresztą widziałam cię też parę razy z Reijim.
   – To źle? – spytała Setsuko.
   – Nie. Tylko zastanawiałam się, czy wy?
   – Nie, nie skąd. Pracujemy razem, więc siłą rzeczy zdarza nam się po robocie iść coś razem zjeść. Przecież wiesz, jak to jest – stwierdziła Setsuko i dodała, uśmiechając się złośliwie: – To znaczy... Wiedziałabyś, gdyby nie Takuya.
   – Wiem - warknęła Ivrel.
   – Sorry, sorry - mruknęła Setsuko, ale nie wyglądało to na skruchę.
   – Ty jednak potrafisz być złośliwa.
   – Cóż... To akurat nie było specjalnie.
   – Czyli z Reijim nic nie ten?
   – Nie – odparła Setsuko. – Ech? Czemu wyglądasz na rozczarowaną?
   – Nie miałabym nic przeciwko takiej bratowej jak ty.
   – Przykro mi, ale z Reijim tylko się kumplujemy.
    Setsuko ani trochę nie kłamała. Była dość blisko z Reijim, fakt, może nawet uważała go za swojego przyjaciela, ale nic poza tym. Chociaż znała go nawet lepiej, niż jego młodszą siostrę. Uczęszczały razem do akademii i obie pracowały w Anbu, były dobrymi koleżankami, ale nie przyjaźniły się. Ivrel obracała się niegdyś w towarzystwie Hatake i Reijiego, którego Setsuko natomiast poznała lepiej dopiero, gdy zaczęli razem pracować. Sama zaś  spędzała większość czasu z Ayane i ich mentorką, czasem trochę w towarzystwie ludzi z klanu Uchiha.
   – To, czemu sobie kogoś nie znajdziesz? – zaciekawiła się Ivrel. – Skoro, no wiesz, jesteś samotna.
   – To... Cóż... Pod tym względem akurat dobrze żyje mi się samej.
   – Jassssne.
   – Mówię serio. Nie jestem zbytnio nikim zainteresowana.
   – Ani trochę? – Ivrel zmrużyła oczy. Coś jej w tym wszystkim nie pasowało. – Reiji nie... To może Kakashi? – Setsuko pokiwała przecząco głową. – Asuma?  Takuya? – zdziwiła się, ale to też było pudło. – Ebisu? – Też nie. – Może... Maito? Jiraya? – podsunęła, wzdrygając się na dźwięk tego imienia. Nie przepadała za starym sanninem. – Może Jun?
   – Nie. Nie i nie.
   – To, kto?
   – Nikt. A w ogóle to zostawmy ten temat – poprosiła Setsuko. – Pozmywam naczynia – oznajmiła.  – A ty pochowaj schowaj resztę jedzenia.
    Dla Setsuko temat mężczyzn i związków był raczej trudny. To tak zwany "grząski grunt" i nie lubiła o tym mówić. Już raz się kiedyś sparzyła. To oczywiście nie był powód, żeby teraz zupełnie odciąć się od takich rzeczy. Jednostronna miłość potrafi być trudna. I właśnie takiej doświadczyła Setsuko. Jej pierwsza miłość nigdy nie została odwzajemniona. Przez lata trwała przy swoich uczuciach, nie chcąc pozwolić im odejść. Zamiast tego to on odszedł. Na dobre zniknął z jej życia, a ona przez bardzo długi czas nie potrafiła się po tym pozbierać. Nie umiała powiedzieć, czy wciąż go kocha, czy może po prostu wolałaby nie przeżywać znowu czegoś takiego. W efekcie stroniła raczej od bliższych kontaktów z mężczyznami. Nikt jej specjalnie nie zainteresował przez ostatnie lata, a i nikt też nie wykazał się zainteresowaniem wobec niej, więc tak było najlepiej.
   – Już wiem – ożywiła się Ivrel. – Czyli jednak masz już kogoś, kogo lubisz.
   – Lubić to ja lubię wiele osób.
   – Ale lubić lubić.
   – Nie – mruknęła beznamiętnie Setsuko i zabrała się za zmywanie naczyń.
   Nikt poza Ayane i ich mentorką nie wiedział, kto zwrócił uwagę młodej Setsuko. Nie afiszowała się z tym zbytnio, a właściwie traktowała to, jako sekret. Oczywiście spędzała z nim sporo czasu, przecież byli przyjaciółmi, ale po jej zachowaniu raczej nie było można niczego wywnioskować. Nic dziwnego, że nawet on się nie domyślił.
    Setsuko biegła ile sił w nogach. Była już spóźniona, a wszystko, dlatego, że została wysłana z jakąś paczką to domu Yamanaki. Mentorka uwielbiała wrabiać ją w takie zadania, bo Setsuko w przeciwieństwie do Ayane, nie protestowała aż tak energicznie. Mimo wszystko poczuwała się do obowiązku, przez wdzięczność za opiekę.
    Na polanę przybiegła zziajana. Co prawda, przebyła w bardzo krótkim czasie naprawdę spory kawał drogi, ale i tak wiedziała, że jej kondycja wciąż pozostawia wiele do życzenia. On już tam był. Uśmiechnął się do niej pokrzepiająco i odczekał, aż dziewczyna złapie oddech. 
   – Przepraszam – wyspała. – Ciocia wysłała mnie... Z paczką...
   – W porządku. Wiedziałem, że przyjdziesz.
   – Oczywiście! – krzyknęła Setsuko. – Poświęcasz swój czas, żeby pomóc mi w treningach. Jak mogłabym nie przyjść?
   – Dla mnie to też jest to dobre ćwiczenie.
   – Ściemniasz – naburmuszyła się Setsuko. – Wciąż nie dorastam ci do pięt.
   – Dwa lata różnicy to dużo. Zacząłem naukę szybciej, niż ty, ale nie sądzę, żeby różnica była aż tak duża, jak ci się wydaje.
   – Dwa lata treningu to na razie przepaść nie do przeskoczenia. Poza tym, z geniuszem i tak bym nie wygrała.
   – Żaden ze mnie geniusz – zaśmiał się chłopak. – Zresztą nie możesz podchodzić do tego tak pesymistycznie.
   – Mówię jak jest, ale to nie znaczy, że zamierzam się poddać. Jeszcze cię kiedyś doścignę.
   – Wierzę.
   – A dzięki naszym treningom jeszcze szybciej, niż normalnie.
   – To nie dzięki naszym treningom – padło w odpowiedzi. – To zasługa twojej ciężkiej pracy.
   – Ale to wciąż za mało – stwierdziła Setsuko. – Agrrr! – krzyknęła, roztrzepując ze złości włosy. Usłyszała cichy śmiech.
   – Teraz wyglądasz jakbyś w tym lesie żyła.
   – I dobrze – mruknęła, gdy podszedł do niej i poprawił zepsutą fryzurę. – Zostaw. I tak muszę je związać. Dzięki – dodała, uśmiechając się lekko, gdy rozczesał palcami jej włosy i zawiązał na nich wstążkę.
   – Nie ma za co.
   Setsuko westchnęła cicho. Nawet po tylu latach, na samo wspomnienie jego uśmiechu, robiło jej się jakoś ciepło na sercu.
   – Setsu... Seeeetsuuuuu.
   – Co?
   – Odpłynęłaś.
   – Zastanawiałam się, co u Ayane – skłamała gładko Setsuko. – Wciąż nie dostałam od niej żadnej wiadomości.
   – Na pewno nic jej nie jest.
   – Pewnie masz rację – skwitowała. – Dobra... Zwijam się. Muszę sprawdzić, czy nie mają dla mnie jakiejś roboty.
   – Idę z tobą.
   – Myślałam, że masz dziś wolne.
   – Co ty... Weź mnie nie rozśmieszaj.
    Obie uszykowały się i ruszyły na spotkanie z szefem swojego oddziału. Żeby było śmieszniej te spotkania nigdy nie odbywały się w biurze lub innym sensownym miejscu. A wszystko za sprawą ich szefowej, która miała dość dziwne upodobania. Tym razem stawić się miały na jakiejś polanie nieopodal wioski. Już na widok ciemnowłosej kobiety w płaszczu, Setsuko zaczęła nucić:
   – Dango, dango, dango, dango, dango, daikazoku!*
   – Cisza – zagrzmiała kobieta, obrzucając blondynkę lodowatym spojrzeniem. – Chyba, że chcesz zebrać baty na sam początek dnia.
   – Bo na pewno dasz radę – zakpiła Setsuko. – Mitarashi DANGO.
   – Anko – poprawiła ją kobieta.
   – Nie spinaj się tak Mitarashi DANGO.
    Setsuko potrafiła być naprawdę złośliwa, a tej zdolności najczęściej używała właśnie w kontaktach z szefową oddziału, która nad wyraz bardzo działała jej na nerwy. Zaś specyficzne nazwisko stanowiło dobry pretekst do zaczepek. Przy tym Setsuko ani trochę nie obawiała się przełożonej. Pierwotnie to ona miała piastować stanowisko zwierzchniczki ich oddziału, ale odmówiła ku ogromnemu smutkowi Hokage. Zresztą Reiji i Ivrel postąpili tak samo. W efekcie awans otrzymała Anko.
    Dziewczyny nie przypadły sobie do gustu już od pierwszego dnia. Setsuko, niegdyś jeszcze mniej kłótliwa, niż obecnie, nie miała złych zamiarów wobec Mitarashi. Ta jednak od początku zachowywała się trochę jak zaszczute zwierze. Oczywiście, do pewnego stopnia było to zrozumiałe, ze względu na jej przeszłość, ale przecież są chyba jakieś granice. Na uprzejmość Setsuko stroszyła się i warczała. W końcu nawet blondynce znudziły się próby zaprzyjaźnienia z nią. Inne dzieciaki nawet nie próbowały.
   – Jun, Reiji, Setsuko – odezwała się Mitarashi – macie się stawić w biurze. Ivrel, Hiromi, Taro, za mną.
   – Czyli jednak nie ma wolnego popołudnia – jęknęła Setsuko. – Nici...
   – Uporajmy się z tym szybko – odparł Reiji.
    Na szczęście ich pierwsze zadanie w tym miesiącu okazało się nie należeć do trudnych. Mieli zabić jeden, konkretny cel i przechwycić przesyłkę. Łatwizna. Zwłaszcza przy takim składzie. Setsuko wiedziała, że może polegać na swoich towarzyszach broni, więc robota nie była trudna. Natychmiast rozeszli się, by zabrać kilka potrzebnych rzeczy i za godzinę mieli spotkać się przy bramie. Setsuko miała wszystko pod ręką na takie okazje, zgarnęła tylko kilka dodatkowych noży i innych pierdół i stawiła się na miejscu sporo przed czasem. 
   – Yo, Hagane – mruknęła do strażnika, który dziś pilnował bramy. – Gdzie Izu?
   – Zaraz wróci.
   – Bo już się zdziwiłam, że jesteś tu bez niego.
   – Gdzie tam – zaśmiał się brunet. – Kolejna misja?
   – Z tych łatwiejszych, więc do rana będę z powrotem.
   – Ten sam skład, co zawsze?
   – Ano. Wiesz, że u nas rzadko zdarzają się rotacje. Chyba, że zadanie wymaga połączenia grup.
   – Mnie to nie dotyczy, więc słabo się orientuję.
   – To nie śpij, tylko pilnuj – zaśmiała się Setsuko.
   – Może dasz się wyciągnąć na sake po powrocie?
   – Wiesz, że alkoholowi mówię stanowcze: no dobra, polej.
Tym razem oboje wybuchli salwą radosnego śmiechu.
   – A wam, co tak wesoło? - zainteresował się Reiji, który właśnie stawił się na miejscu zbiórki.
   – A ty się tam nie interesuj, Rei – odparła Setsuko i wytknęła do niego język.
   – Ja tylko próbuję uzyskać informację.
   – Bo ci się to uda.
   – Przycisnę Hagane i będę wiedział – prychnął Reiji.
   – Dawaj mądralo – odparł tamten.
   – Jun – uradowała się Setsuko. – Idziemy?
   – W drogę.

***

* Link

7 komentarzy:

  1. Setsuko, Ivrel, Anbu - w którymś kościele dzwoni... Kakashi... Naruto? Aha, no dobra. I czemu mam wrażenie, że Setsu bujała się w jakimś Uchiha?
    Pozdrawiam
    Laurie

    OdpowiedzUsuń
  2. schowaj pochowaj jedzenie, obstawiam ze jedna opcja wystarczy i wspimnienie nie lepiej pochyłą, albo jakos wyroznic?

    Ok, a teraz znów musiałąbym jebnąć niezbyt skłądny niezbyt logiczny komentarz który niezbyt byś zrozumiała. Chociaz mysle, ze juz mnie drogą doświadczenia łapiesz , mnie i te moje emocjonalne paplaniny. Bo OMG, ja nie wiem, ja nie wiem, ale ja naprawdę nie wiem. Jak Ty to kurwa robisz, że znowu czytajac mialam wrazenie ze uczestnicze w premierze najnowszej czesci hobbita. Ten sam zestaw emocji. Serio. Wiem ze sie powtarzam, ale no jak Grimma kocham, zero sciemy. Serwujesz mi podniety najwyzszej kategorii. Z kazdym zdaniem mentalnie (mam brata na chacie) pisze coraz glosniej i kiedys zgniote w dloniach laptop, a potem wejde w ten ekran no. Naprawde. Wyobraz sobie jak czytam rozdzial bleach w ktorym pojawia sie jaegerjaquez. Ja tak samow wygladam ostatnio u Cb, no bijesz wszelkie rekordy. Dlatego czasem zostawiam krotkie komentarze, no bo musialabym wciaz to samo ostatnimi czasy pisac ;D wiec przydaloby sie jakies haslo klucz, ktore bede Ci rzucac, a Ty bedziesz wiedziec, ze jestem po rozdziale w takim stanie jak teraz. Moze cos finezyjnego i nieco poetyckiego, może... "kobaltowe rozjebanie systemu no jutsu"?
    DALEJ. Cos czuje ze mam dzisiaj wene na analize ;D
    Z kazdym zdaniem moja ciekawosc narastała jak pantera w hakamie ;D Serio. Czułąm głód i ciekawosc, która to ciekawosc nie zostala do konca nasycona, ale to, ze chce cd jest oczywiste. Poczatek czytalam wczesniej, co nie znaczy ze nie przezcytalam teraz z prrrawdziwa przyjemnoscia po raz kolejny no i ja pierdole. Zrobiłas z Takuyi taką postac, ze ja na nią lecę, juz, natychmiast i wcale sie ivrel nie dziwie ;D Na pewno maja w tym swoj udzial grrimjowowe cechy, no ale w koncu gosc nie jest grimmjowem. a ja go kocham. I musze sie dowiedziec o co im poszlo! jak moglas tego nie wyjawic! ;D Ten watek mnie rozjebal, prosze kontynuowac. Uwielbiam takie akcje, a nawet z klasyki, jak to Iriji (<3) przychodzi po swoja wlasnosc (bo na takie traktowanie mi to wyglada <3) zrobilas cos innego, przeciwstawiajac mu wylacznie Setsuko no i fakt ze to "a nic takiego" naprawde mnie ucieszyl, rozbawil i sprawil ze przytakiwalam ekranowi.
    DALEJ. Nie wierze ze Iv probowla podsunac Setsu Kakashiego :D OMG, ale Reiji? Smuci mnie ten ich słaby kontakt jako rodzenstwa no i fakt ze nic ten, bo NAPRWDE nic bysmy nie mieli przeciw takiej bratowej ;D omg bo moja wyobraznia sie rozpedza... ale dla mnie, teraz, jest bardzo malo niemozliwych rzeczy, ostatnio ;D hmm. Ok, wracam. Fakt, ze we wspomnieniu nie padło imie - <3 Uwielbiam takie zabiegi. Az zaluje, ze chyba wiem kto to, kurwa, bo bym sie chciala zastanawiac teraz i kminic ;D TAK. Jestem bardzo na tak i chce wiecej takich wpmnien, moga juz byc imienne ;D Chce.
    Relacje setsu z anko - kolejny lvl mojego mentalnego piszczenia. Chociaz osobiscie nic do anko nie mialam, mysle ze tera bede miec ;D ale dobre to, dobre. wgl mi sie to całe anbu'owanie podoba. Chcialabym jakas konfrontacje rodzenstwa zbaczyc, chcialambym poznac Reijiego. Ale, ale. bo juz zaczelam podsumowywac. A jeszcze musze kurwa mac docenic Hagane i to ze alkoholowi mowi stanowsze polej ;D no matko bosko od pijaków, klepalam panele w tym momencie. wlazło, jak... rutkiewicz na mount everest ;D No i jego duet z Izu. Sama sie z nich wlasnie nabijam na disasterze ;D
    O ludzie. No nie moge sie doczekac cd. Nie moge kurwa, nie moge.

    OdpowiedzUsuń
  3. ok. wiecej ni klikne w zaden link. moj mozg w koncu sie ewakuowal.

    OdpowiedzUsuń
  4. Laurie - yhy, aha, widzę, że coś bez entuzjazmu. Nie te klimaty, co?

    Wilczy - Twój komentarz natomiast nadrabia wszystkie inne. :D W ogóle ze wszystkich komentarzy mogłabym zrobić całą serię książek, ale z samych Twoich już wystarczy. Wgl wiesz ja lubię, te Twoje domysły i wybieganie w przyszłość i fantazje. Wiesz, że ja z nich uwielbiam czerpać inspirację, nie? Miałam blokade na 4 rozdziale, no to właśnie go skończyłam i już mam kuźwa pomysł na 5.
    Ale mam nadzieję, że i mniej zainteresowanych klimatem z czasem jakoś przekonam.
    A link, no to było tak jakby ktoś tego nie znał. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja. Naruto to w ogóle nie moje klimaty. Może niekoniecznie bez entuzjazmu, raczej jestem zaskoczona. A że nie mój klimat, to trudno mi coś powiedzieć więcej.

      Usuń
    2. Cóż, to absolutnie zrozumiałe. Też nie posądzałam się o tego bloga. To jest nowa wersja starej historii, której nigdy nie skończyłam, a nie lubię zostawiać takich rzeczy niedokończonych. Za namową Iv, blog jest.

      Usuń
  5. kaj je rozdział, jo sie pytom.

    OdpowiedzUsuń