Tego dnia Jun został wysłany gdzieś w
pojedynkę. Zamiast niego Mitarashi przydzieliła do misji Ivrel, która powoli coraz
lepiej dogadywała się z bratem, więc nie było żadnych przeciwwskazań. Z Setsuko
też nieźle sobie radziła. Odkąd razem zamieszkały, spędzały ze sobą sporo czasu
i żadna jeszcze nie zginęła.
Przez pół drogi Ivrel wypytywała Setsuko
i Reijiego o ich randkę, ale żadne z nich nie pisnęło nawet słówkiem. Woleli skupić
się na swojej misji, a ta miała się odbyć niedaleko wioski piasku. Podobno
kilku shinobi Konohy zaginęło w tamtej okolicy i mieli dowiedzieć się, czy to
sprawka Sunagakure, czy kogoś innego i przedsięwziąć odpowiednie do sytuacji
działania.
–
Nazbieram trochę drewna – oznajmił Reiji, gdy tylko postanowili się zatrzymać.
Powoli zbliżała się noc, a do celu
zostało im jeszcze pół dnia drogi. Tym razem nie musieli się też specjalnie
chować, tak jak na tych cichych misjach, gdzie trzeba wyeliminować jakiś cel.
Mogli to zrobić jak było wygodniej, byle tylko rozwiązać sprawę.
– Jaka szkoda, że nie ma z nami Juna –
mruknęła Setsuko. – Wtedy znowu zrobiłby nam domek i nie musielibyśmy spać pod
gołym niebem.
– Jedna
noc na łonie natury cie nie zabije – prychnął Reiji i zniknął pomiędzy drzewami.
– Chyba
się na ciebie gniewa – zauważyła Ivrel. – Czyli jednak źle było?
Setsuko wzruszyła ramionami. Nie
rozumiała za bardzo, dlaczego Reiji się złościł. Dobrze wiedział, że randka
była niewypałem, a ona po prostu powiedziała szczerze to, o czym myśleli oboje.
Nie było w tym przecież nic złego. Nie wyszło, no trudno, zdarza się. Reiji
jednak od tamtego czasu psioczył na blondynkę, chociaż nieznacznie, to nie dało
się tego nie zauważyć.
– Zwyczajnie daj temu już spokój, dobrze? –
poprosiła Aihara. – Ja również nie mam ochoty do tego wracać. Dochodzę do
wniosku, że tak jest jednak ok, kiedy jestem sama, a nie z kimś. To nie dla mnie.
– Przynajmniej w to chciała wierzyć, ale może problem polegał właśnie na tym,
że sama nie wierzyła we własne słowa. Prawda była znacznie gorsza. Tamtego dnia
dotarło do niej, że stara miłość jednak nie rdzewieje, zamiast tego
uniemożliwia człowiekowi funkcjonowanie w społeczeństwie.
To nie tyczyło się tylko Setsuko, ale
także Rejiego. Nawet, jeśli nie chciał się do tego przyznać, wiedziała, że
pragnął tam być z kimś innym, chociaż to była tylko młodzieńcza miłość. Byli
młodzi i głupi, lecz nigdy niespełniona miłość zarówno jak i ta, która
zakończona została szybko, potrafiły prześladować człowieka latami.
– Jestem tylko zdziwiona, że Rei tak się
zachowuje. Był dość optymistycznie nastawiony, a teraz się boczy – zamyśliła
się Ivrel.
– Trochę mu tamtego dnia pojechałam po
ambicji, chociaż wcale nie jestem lepsza – przyznała Setsuko i westchnęła.
– Ale to do niego niepodobne.
– Czy ja wiem? Może ma gorszy dzień – mruknęła
Aihara. Zdawała sobie sprawę, że Ivrel zna Reijiego lepiej, ale w
przeciwieństwie do młodszej Inukami, wiedziała, jaki ból nieodwzajemnionej
miłości może być uciążliwy. Pamiętała też, jak zakochany i szczęśliwy był w
tamtym okresie Reiji, zanim zdarzyła się tragedia.
W nocy Setsuko obudził szelest.
Rozejrzała się dokoła, lecz niczego podejrzanego nie zauważyła. Ivrel i Reiji
smacznie spali, a ognisko już dawno wygasło. Mimo to nie mogła oprzeć się
wrażeniu, że ktoś ją obserwuje. Wyciągnęła swój sztylet i postanowiła się
rozejrzeć. Tak na wszelki wypadek. Maszerowała wiedziona jakimś dziwnym
przeczuciem. Wtedy ujrzała na gałęzi wronę. Spojrzała za siebie, po czym
odskoczyła, czując gulę w gardle.
– Co tu robisz, Itachi? – powiedziała, siląc
się na spokojny ton głosu.
– Idziecie do Sunagakure? – bardziej
stwierdził, niż spytał, a jego spojrzenie było zimne, że Setsuko mimowolnie
zadrżała. – Zawróćcie.
– To żart? – zaśmiała się Aihara. – Naprawdę
powinieneś popracować nad czymś lepszym.
– Zawróćcie – powtórzył beznamiętnie
mężczyzna.
– Niby dlaczego miałabym cię słuchać? –
spytała Setsuko, marszcząc brwi. – Chyba coś ci się pomyliło.
Starała się udawać, że to
niespodziewane spotkanie nie zrobiło na niej żadnego wrażenia. Zrobiła dobrą
minę do złej gry. Uśmiechnęła się półgębkiem, prawdziwe emocje skrywając pod
maską zimnego profesjonalizmu, choć ten nigdy nie był jej mocną stroną.
– Zawróćcie. Sunagakure przerasta wasze
możliwości.
– Czy ty mnie słuchasz do cholery? –
warknęła, orientując się, że zimny profesjonalizm płacze cicho w kącie. – Nie
mam najmniejszego powodu, żeby cie słuchać.
– To moje ostatnie ostrzeżenie.
– Moje też – odparła Setsuko. – Nie
zawrócimy, nieważne, co nas tam czeka.
Obudziła się zlana potem i z łomoczącym
sercem, po czym rozejrzała, ale nie miała już tego uczucia, że ktoś ją
obserwuje. Byli sami.
– A niech to – mruknęła, przecierając czoło
grzbietem dłoni. – Sen?
– Coś się stało? – spytała zaspanym głosem
Ivrel.
– Nie… Śpij.
Setsuko potrzebowała dobrych kilku
minut, żeby się uspokoić. Ten sen był tak realistyczny, że wciąż wydawało jej
się, że słyszy w głowie głos Itachiego. Ale nie było go tam. Minęły lata odkąd
ostatni raz go widziała. Zresztą nieważne jak bardzo by chciała, nie przyszedłby
tylko po to, by ja przed czymś ostrzec. To podświadomość próbowała ją o czymś
poinformować. O kłopotach zapewne i to bardzo dobitnie. Zawsze ufała swojej
intuicji i wszelkim przesłankom od podświadomości, ale faktycznie, nie mogli zawrócić.
Po tym dziwnym śnie długo nie mogła zasnąć. Dopiero nad ranem przysnęła, ale o
świcie obudziła ją Ivrel.
– Ou… – mruknęła Inukami, gdy Setsuko
spojrzała na nią spod byka. – Ciężka noc?
– Nie mogłam spać – przyznała blondynka.
– Wierz mi, że widać – zaśmiała się Ivrella.
– Mam złe przeczucie, co do tej misji –
oznajmiła z powagą Aihara.
– Ja też – rzucił beznamiętnie Reiji. Dla
niego też sen nie był łaskawy.
Maszerowali przez niezmierzone piaski
pustyni. Jeden z wilków Ivrel robił im za przewodnika. Inaczej mogliby nigdy
nie odnaleźć drogi. Byli już blisko. W oddali majaczyły mury Sunagakre, a oni stali
się świadkami krwawej walki. Kilku shinobi Suna próbowało pokonać członków
Akatsuki, ubranych w charakterystyczne płaszcze oraz słomiane kapelusze.
– Chyba mają kłopoty – zauważyła Ivrel, nie
kryjąc podekscytowania. – Pomożemy im?
– Akatsuki to także nasz wróg, a pomoc tym
shinobim może nam ułatwić rozeznanie się w okolicy – odpowiedziała Setsuko. –
Chyba nie mamy specjalnego wyboru.
– Setsu, znasz się trochę na leczeniu – odezwał
się Reiji. – Zajmij się rannymi, a my przytrzymamy Akatsuki. Blondynka, niechętnie,
lecz skinęła głową. Nie lubiła robić za wsparcie medycznie. O wiele bardziej
przyzwyczajona była do walki. Mimo to spełniła polecenie.
– Kim jesteście? – spytał jeden z shinobi.
– Jesteśmy z Konohy, pomożemy wam – oznajmiła
Setsuko. – Zajmę się waszymi ranami.
Niestety dwóch z pięciu shinobi już
nie żyło. I nie było możliwości, by ich ocalić. Plusem sytuacji było to, że Akatsuki
postanowiło się wycofać, co też było niezwykle podejrzane. Co jeszcze rzuciło
się w oczy to fakt, że Akatsuki znane było z tego, że podróżują w parach. Tym
razem zdecydowanie widać było trzy osoby, które odfrunęły na wielkim, białym jastrzębiu.
Setsuko wyleczyła rannych i cała
trójka dała zaprowadzić się przed oblicze młodego Kazekage. Dość dobrze go
znali, chociaż nie tak bardzo jak Hatake i jego drużyna.
– Dzieje się tu coś niedobrego – stwierdziła
Setsuko. – Czy możecie nas wstępnie wprowadzić w sytuację? Kazekage został już
poinformowany o tym, że się zjawimy. Kilku naszych zaginęło w tych regionach,
więc poprosiliśmy o możliwość współpracy.
– Od jakiegoś czasu złowroga frakcja działa w
okolicy. Nie znamy jeszcze lokalizacji ich siedziby. Skrywają się gdzieś na
pustyni. Nie wiadomo, co jest ich celem, ani ilu ich jest. Jak dotąd
zaatakowali kilka karawan kupieckich i zabrali towary. Do tego od kilku dni
kręci się tu Akatsuki.
– Czyli nie wiecie nic – podsumował z
przekąsem Reiji.
– Uważaj na słowa – zagroził shinobi Suna.
– Nie ma się co denerwować – mruknęła Setsuko.
– Taka jest prawda. Mamy jednak ten sam cel. Chcemy odkryć, co spotkało naszych
ludzi. I jeśli ma to coś wspólnego z ową frakcją, sprawa dotyczy również nas.
Gaara przyjął przyjaciół z Konohy z
ciepłym uśmiechem na twarzy, mimo widocznego na jego twarzy zmęczenia.
Kimkolwiek była złowroga frakcja i cokolwiek chciała osiągnąć, musiała mu się
dawać we znaki. Zmartwione miny na twarzach Kankuro i Temari tylko to
potwierdzały.
– Zostawcie nas samych – powiedział do swoich
ludzi Gaara.
– Ależ...
– Zostawcie – powtórzył. – Nie stanowią
zagrożenia. Wy też idźcie odpocząć – zwrócił się do rodzeństwa.
– Ktoś nas tu lekceważy – zaśmiała się Ivrel.
– Nie powinnaś tak mówić. Jeszcze gotowi
pomyśleć, że coś knujemy – skwitował Reiji.
– A nie? – Setsuko udała zdziwioną, po czym
wszyscy wraz z Gaarą parsknęli śmiechem. Straż wyszła wzdychając ciężko, a oni zostaliśmy
sami z Kage.
– To,
powiedz nam Gaara. Co wiadomo? – spytała młodsza z rodzeństwa Inukami.
– Ej, nie powinniśmy się do niego teraz zwracać
Kazekage? – podsunął Reiji.
– W porządku. Znacie mnie z czasów, kiedy nie
byłem jeszcze Kazekage. Sprawy są trzy.
– Ohho – zaśmiała się Setsuko. – Robi się coraz
ciekawiej.
– Pierwsza to frakcja, o której już zapewne
słyszeliście, chociaż bardziej pasowałoby określenie 'organizacja’ – wyjaśnił
chłopak. – Nie mamy pojęcia, jaki jest ich cel, ani skąd się wzięli, chociaż
wygląda na to, że próbują odciąć Sunagakure od innych lokalizacji.
– Pozbawić was żywności i wody, którą musicie
przecież transportować z zewnątrz – powiedział Reiji. – Zgodnie z tym, co
powiedział jeden z twoich shinobi, zaatakowali oni kupców.
– Tak, to prawda.
– Więc chcą was po prostu zniszczyć? – spytała
Ivrel z tym niebezpiecznym błyskiem w oku.
– Albo przejąć Sunagakure – westchnął Gaara.
– Być może chcą też wziąć coś, co tu ukrywacie
– zażartowała Setsuko i ze złośliwym uśmiechem na twarzy spojrzała na młodego
Kazekage. – Zresztą to i tak bez znaczenia – dodała, szczerząc zęby jeszcze
bardziej, a oczy Ivrel na ten widok aż zalśniły.
– Bez znaczenia – przytaknęła Inukami. – Wystarczy,
że ich zniszczymy.
– Ale to dopiero pierwszy z trzech problemów.
Kolejny to Akatsuki, które ostatnio często pojawia się w okolicy. To jeszcze
nic sprawdzonego, ale podejrzewam, że mają nowego członka organizacji –
oznajmił Gaara, a Ivrel aż zapiszczała z ekscytacji. Setsuko również się
uśmiechnęła, z zaciekawieniem słuchając dalej: – Nie ma na to żadnych dowodów,
ale wiem, że widziano trzy osoby w płaszczach Akatsuki. Dotychczas atakowali
zawsze w parach, a więc ich liczba była parzysta. Gdyby pojawiła się nowa osoba
i nie mogła pracować samodzielnie, zostałaby dołączona do kogoś... Oczywiście
to tylko daleko idące wnioski.
– Dobrze kombinujesz – powiedziała Setsuko. –
Gdy się zjawiliśmy, też wydawało mi się, że widzę trzy osoby i myślę, że na
twoim miejscu pomyślałabym tak samo.
– To prawda, prawda, też widziałam –
przytaknęła Ivrel.
– Coś mi mówi, że masz rację, Gaara, ale to zwiastuje
kłopoty – zaśmiała się Setsuko. – Ale do rzeczy. Jaki jest ostatni problem?
– Podejrzewam, że część sił wroga przeniknęła
do Sunagakure.
– Skąd ten pomysł?
– To
też tylko moje przypuszczenia – oznajmił Kazekage i westchnął ciężko, pocierając
palcami skronie. – Grupa ukrywająca się na pustyni jest nie tylko naszym wrogiem.
Z zaobserwowanych działań przeprowadzonych przez Akatsuki wywnioskować można,
że nie współpracują ze sobą. Akatsuki w tej jeden sprawie jest naszym sprzymierzeńcem,
a jednak nawet podczas starcia ze złowrogą frakcją wybili kilku naszych
shinobi.
– To raczej nie jest zaskakujące – stwierdziła
Setsuko. – Dlaczego więc uważasz, że kryją się w wiosce?
– Bo zabijali naszych, lecz nie wszystkich.
Być może potrafili rozpoznać, kto jest wrogiem, a za priorytet uznali
wyeliminowanie pustynnej frakcji, nie wiem. Ponadto bezpiecznym stwierdzeniem
jest to, że wrogowie mogli się przedostać do naszych szeregów.
– To prawda – zgodził się Reiji. – Wiecie coś
na temat naszych zaginionych shinobi?
– Wczoraj znaleźliśmy ciała na południe od
wioski. Wysłaliśmy już informacje do Konohy.
– Ach... Czyli rozminęliśmy się – stwierdził
Reiji, marszcząc brwi. – Sprawa wyjaśniona.
– Wcale nie jest wyjaśniona – zawarczała Ivrel,
zanim Setsuko zdążyła cokolwiek powiedzieć. – Nasi przyjaciele zginęli, ktoś, z
kim pracowaliśmy. Jeśli to sprawka tych typków z pustyni to musimy coś z tym
zrobić.
– Naszym zadaniem było tylko rozwiązać sprawę.
Jest rozwiązana – powiedział chłodno Reiji.
– W takim razie, proszę bardzo – oznajmiła
rozeźlona Setsuko. – Wracaj, zdaj raport, a my zrobimy to, co należy. Nie zapominaj,
że mamy sojusz z Sunagakure, a pomszczenie zmarłych to nasz obowiązek.
– Nie jesteśmy mścicielami. Wracamy do Konohy
– zarządził Inukami.
– Mścicielami nie. Jednak, jeśli nie powstrzymamy
tych ludzi, to kolejni nasi przyjaciele mogą zginąć, idioto! – oburzyła się
Ivrel, tupiąc nogą i pufając ze złością. – Zajmiemy się tym!
– Anbu nie miało czasem być spokojne i opanowane?
– Kazekage pokręcił głową z dezaprobatą, ale uśmiechnął się łagodnie.
– Gaara, pozwolisz nam to przedyskutować
przez chwilę? – poprosiła Setsuko.
– Ej, ej? Wyganiamy Kazekage z jego własnego
gabinetu? – zaśmiała się Ivrel. – Tego jeszcze nie grali.
– W porządku. I tak zamierzałem pójść po
Temari. Będzie waszym przewodnikiem po pustyni, gdybyście coś postanowili. W
tym czasie rozmówcie się.
– Dzięki Gaara. Dobry z ciebie dzieciak –
skwitowała Setsuko i puściła do niego perskie oczko. – Ale Temari może odpocząć.
Wilk Ivrelli nas poprowadzi.
– Zero szacunku – mruknął Kazekage, ale nie wyglądał
na zdenerwowanego. Dobrze znał tą trójkę i wiedział, że ze strony niektórych
osób nie może liczyć na traktowanie go jak kogoś wyższego rangą. Dla nich wciąż
był dzieckiem, ale wyraźnie nie przeszkadzało mu to. Nawet cieszył go fakt, że
chociaż niektórzy wciąż widzą w nim człowieka.
– Serio, Rei, jaki ty masz problem, co? –
warknęła Setsuko, gdy już zostali sami.
– Jak psioczyłeś wcześniej to się nie
czepiałam, bo też bywam nerwowa, ale do cholerrrrry ogarnij się może, co brat?
– wtrąciła się Ivrel. – Bo to już nawet nie jest śmieszne. Zachowujesz się jak
jakiś bubek.
– Ej, ej, spokojnie Iv – jęknęła Setsuko. –
To trzeba rozwiązać, a nie człowieka zgnoić.
– To nie jest nasza sprawa, jasne? To problem
Sunagakure – powiedział Reiji i westchnął. – Po prostu od rana mam bardzo złe
przeczucie. Nie chcę was narażać – dodał, spuszczając z tonu.
– Och, jak słodko… – rozczuliła się Aihara.
– Nie nabijaj się – padło w odpowiedzi.
– Ja też nie chcę cię narażać Rei, tak samo
nie chcę narażać Ivrel, ale nie sądzisz, że to jednak nasz obowiązek, zająć się
tą sprawą? Poza tym chciałabym się przekonać, co do tego widmowego członka
Akatsuki. Chcę wiedzieć, czy to prawda.
– Podejrzewasz coś? – spytała Ivrel, a
Setsuko pokręciła przecząco głową. – Chyba nie sądzisz, że to Ayane?
– Nie wiem. Mam nadzieję, że nie.
– Chcesz iść, nie? – stwierdził Reiji i
westchnął ciężko. – Ja też. Dokopiemy tym dupkom i pomóżmy Gaarze.
– Czyli ruszamy rozgromić tych popaprańców! –
krzyknęła radośnie Ivrel.
– Trochę teraz popłynęłaś – mruknął Reiji. –
Na razie musimy się rozeznać.
– Na szczęście przy waszych zdolnościach to
nie powinno być aż takie trudne – dodała Setsuko.
– A co jak ich znajdziemy? Gdyby naprawdę
byli tacy słabi, Sunagakure już by się z nimi uporało – zauważył Reiji. – Czy
ty w ogóle masz jakiś plan?
– Plan? – zaśmiała się Setsukp. – Czy
kiedykolwiek go miałam? Wszystko zależy od tego, co odkryjemy.
– Brak planu to też dobry plan – skwitowała
Ivrel. – Za dużo się martwisz, Rei.
Jednak nikt nie przewidział, że
sprawy przybiorą tak niespodziewany obrót. Na środku pustyni napotkali Hatake. Chociaż
drużyna siódma należała do silniejszych, mieli spory problem z odparciem ataku.
Nawet wsparcie Aihary i rodzeństwa Inukami nie od razu poprawiło sytuację.
– Ale co wy tu właściwie robicie? – spytał
Reiji, gdy wszyscy zasiedli na piasku zmęczeni walką.
– Wracaliśmy z misji, kiedy zaatakowali nas
tamci – wyjaśniła różowo–włosa podopieczna Kakashiego.
Setsuko wywróciła oczami, na co Ivrel
tylko parsknęła śmiechem. Tak samo, jak koleżanka nie przepadała za Sakurą
Haruno, ale znacznie bardziej wolała się znęcać nad „cudownie ocalałym” Uchihą.
Z szatańskim uśmiechem tarmosiła chłopaka za włosy, udając, że to tylko taki
przyjazny akt… Czegoś. Bliżej nieokreślonej sympatii.
– Co to właściwie za ludzie? – spytał Sasuke,
pomiędzy kolejnymi przejawami przyjaźni Ivrel.
– Nie poznajesz nas? – zdziwiła się młoda
Inukami.
– Nie o was mówię, tylko tych, co nas
zaatakowali – westchnął Sasuke i ponowił próbę oswobodzenia się z duszącego
uścisku. Oczywiście bezskutecznie.
– Jakaś frakcja, która znalazła kryjówkę na
pustyni. Nękają Sunagakure – oznajmił Reiji. – Właśnie nad tym pracujemy.
– Potrzebujecie wsparcia? – zapytał Hatake,
widząc, że jeśli sam tego nie zrobi, jego podopieczni zaoferują pomoc sami.
– Nie lepiej, żebyście wrócili? –
odpowiedziała Setsuko.
– Daj ssspokój. Jeśli Kakashi chce pomóc,
niech zostaną – mruknęła Ivrel, patrząc znacząco na towarzyszkę. Ta tylko się
zaśmiała.
– Hej, czy to nie Akatsuki? – odezwał się
młody Uchiha i wskazał w górę.
– To oni! – krzyknął Uzumaki Naruto.
– To ta trójka – zauważyła Setsuko. –
Ściągnijmy ich stamtąd. Chcę się przekonać, kim jest trzecia osoba.
– Ale jak zamierzasz to zrobić? Są wysoko –
strapił się Reiji.
Setsuko wykonała kilka pieczęci,
przyzywając do siebie jakiegoś ptaka. Wydała mu jakieś polecenie i ptaszysko
wzbiło się wysoko nad ziemię, atakując członków Akatsuki.
– Mniej więcej tak – usłyszeli. – A teraz
przyszykujcie się, bo wątpię, że są zadowoleni.
Członkowie organizacji, z pewnym
trudem, ale bezpiecznie wylądowali na ziemi, stając oko w oko z shinobi Konohy.
Wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Nie mogli uniknąć walki, chociaż akurat
bardzo im się śpieszyło. Jeden z nich przeczuwał zbliżającą się burzę piaskową,
przed którą chcieli uciec.
Setsuko celowała w najdrobniejszą z
postaci odzianych w czarne płaszcze. Podejrzewała,
że ma do czynienia z kobietą. W duchu modliła się, by nie była to Ayane. W
zasadzie może lepiej byłoby nie wiedzieć, ale musiała, po prostu musiała się
przekonać. Jednak widmowy członek Akatsuki doskonale robił uniki, nie dając się
pozbawić słomianego kapelusza. W efekcie wyglądało to bardziej na zabawę w
kotka i myszkę. Setsuko również musiała być ostrożna, nie wiedząc, z kim
walczy. W dodatku obawiała się zranienia Ayane, gdyby to ona ukrywała swoją
twarz w cieniu kapelusza.
Reiji w tym czasie odpierał ataki masywnego,
przygarbionego mężczyzny z ogonem skorpiona, zakończonym metalowym ostrzem, zapewne
zatrutym, więc spotkanie z tą bronią mogło się okazać zgubne. Wnioskując po
opisie, nie trudno było zgadnąć, że ma do czynienia z Sasorim Czerwonego Piasku,
który słynął ze śmiertelnych trucizn i niepokonanych marionetek.
Ivrel natomiast wspierała Hatake i
jego podopiecznych w starciu z wybuchowym członkiem Akatsuki. Ale nie był to
łatwy orzech do zgryzienia, gdy pod nogami plątały się dzieciaki. Wydawało im
się, że mogą stawić czoła tak groźnemu przeciwnikowi jak przestępca rangi S.
Zamiast tego narażały tylko swoich opiekunów.
– Hora ze dwora – warknęła Ivrel, powoli
tracąc cierpliwość i odepchnęła młodego Uchihę do tyłu. Wyciągnąwszy ostrze, które
momentalnie rozbłysło błyskawicami, zaatakowała przeciwnika. – Jesteś mój.
Reiji spoglądał z niepokojem to, na
siostrę, która świetnie bawiła się podczas starcia, to, na Setsuko. W ostatniej
chwili uniknął śmiercionośnego ostrza i wyprowadził atak. Nie mógł jednak nic
poradzić, że się martwił. Miał dziwny, niepokojący sen, a sny miewał raczej
rzadko. Udało mu się w końcu ulokować w ziemi wszystkie noże, złożył kilka
pieczęci, tworząc elektryczny krąg z Akasuną wewnątrz. Jednak elektryczność okazała
się nie być skuteczna w stosunku do lalkarza.
Ivrel szło nieco lepiej. Bardzo
szybko połapała się, że elektryczność zapobiega wybuchom glinianych figurek, a
z Hatake tworzyła naprawdę zgrany duet. Ciągle jeszcze wkurzała ją plącząca się
pod nogami dzieciarnia, ale ta ekipa i tak radziła sobie w starciu najlepiej.
– Co się z tobą dzieje, Deidara – zagrzmiał
Akasuna, gdy blond chłopakowi zleciał z głowy słomiany kapelusz podczas
kolejnego uniku. – Weź się w garść.
– Tylko mnie tu obskoczyli całym stadem, un –
zaprotestował tamten, a trzecia postać tylko zachichotała cicho.
– Ty stado zostaw w spokoju – zawarczała
Ivrel.
Setsuko również się uśmiechnęła,
postanawiając, że należy wytoczyć cięższą artylerię. Złożyła kilka pieczęci i w
stronę tajemniczego członka Akatsuki poszybowały kule ognia. Przeciwnik
uskoczył przed atakiem, ale Setsuko wykorzystała ten moment i chwyciła słomiany
kapelusz. Kiedy tylko się zbliżyła, mogła stwierdzić, że nie ma do czynienia z
Ayane, która była od niej dużo wyższa, ale chciała zobaczyć twarz wroga. Spod
kapelusza wysypały się długie, różowe włosy, a błękitne oczy łypnęły na Aiharę
z iskrą rozbawienia.
– Zadowolona? – padło. – Chyba bardzo
chciałaś zobaczyć jak wyglądam. A teraz wybacz, ale trochę nam się śpieszy –
oznajmiła dziewczyna i zniknęła. Tak samo jak jej towarzysze. n Setsuko
rozejrzała się dokoła zaskoczona i zauważyła, że Ivrel wraz z Hatake i
dzieciarnią znika gdzieś na horyzoncie w chmurze piasku, biegnąc za glinianym
jastrzębiem. Widocznie uparli się, żeby jednak dopaść uciekających członków
Akatsuki.
Czego nie rozumiała Setsuko to, luka,
którą miała w pamięci. Jak to możliwe, że ona tylko mrugnęła, a w tym czasie wydarzyło
się tak wiele rzeczy? Drgnęła, gdy ktoś dotknął jej ramienia.
– Setsuko, rusz się, musimy znaleźć
schronienie? – głos Reijiego wyrwał ją z marazmu.
– Co?
– Setsuko, zbliża się burza piaskowa –
oznajmił nerwowo.
– Ale… Co z Ivrel i Hatake?
– Poradzą sobie przecież, chodź.
– Nie mamy dokąd! – krzyknęła Setsuko z
przerażeniem obserwując zbliżający się żywioł. – Co robimy?!
– Pod znaczną częścią pustyni są ruiny!
Uderzmy tu, może się uda! – krzyknął Reiji.
Oboje skierowali atak pod swoje
stopy. Ziemia zadrżała i przez chwilę nastąpił spokój. Setsuko była pewna, że
już po nich, jeśli nie zdołają się skryć przed piaskową burzą. Wtedy coś
łupnęło, a oni spadli w dół i z hukiem uderzyli o podłogę. Setsuko pierwsza się
pozbierała i złożywszy kilka pieczęci, zatkała dziurę, nim zasypał ich piasek. Przez
chwilę zapadł mrok, ale rozjaśniła go za pomocą ognistej kuli, którą zawiesiła
pod sufitem.
– Reiji, jesteś cały? – spytała i spojrzała
na przyjaciela. Z przerażeniem zauważyła, że krwawi. – Rei…
– To
tylko draśnięcie.
– Draśnięcie? Jakie draśnięcie? –
zaniepokoiła się Aihara. – Powiedz, że to teraz – poprosiła, lecz nie uzyskała
odpowiedzi. – Zranił cię Akasuna?
– Nic mi nie jest. – Reiji odwrócił głowę,
unikając spojrzenia przyjaciółki.
– Co się w ogóle stało? – dopytywała Setsuko.
– Walczyłam z tamtą dziewczyną i nagle ocknęłam się, a Ivrel była już daleko, a
ty…
– Też nie mam pojęcia, co się stało. To
musiała być jakaś dziwna technika, ale Iv widocznie była poza jej zasięgiem –
stwierdził Reiji, przyciskając dłoń do ramienia.
– Pokaż to – mruknęła Setsuko, nachylając się
nad towarzyszem.
Rana nie była głęboka, ale sądząc po
jej wyglądzie ostrze faktycznie było zatrute. Sasori no Akasuna słynął z bardzo
silnych trucizn. Blondynka oczyściła rozcięcie na ile mogła i podleczyła, ale
martwiła ją trucizna. Co prawda jej mentorka była zwolenniczką wszechstronnej
wiedzy, to jednak jej znajomość ziół i odtrutek była zaledwie podstawowa, nie
mogła równać się z geniuszem wioski Piasku. Reiji zaś z każdą godziną stawał
się coraz bledszy, oblany potem, a jego oddech był coraz płytszy.
– Mam nadzieję, że pozostałym udało się jakoś
umknąć przed burzą – westchnęła Setsuko, marszcząc brwi.
Bożesz Ty moj zamkna mi przez cb poczte, japrdl,
OdpowiedzUsuńale znacznie bardziej wolała się znęcać nad „cudownie ocalałym” Uchihą. Z szatańskim uśmiechem tarmosiła chłopaka za włosy, udając, że to tylko taki przyjazny akt… Czegoś. Bliżej nieokreślonej sympatii. <3 <3 <3 <3
co to za ludzie :D:D:D
kurwa! muszew cyhodzic!
co za akcja! hatake, deidara, itachi, wszyscy w jednym rozdziale i ile aaaaakcji! i gaara, jeszcze gaara! <3 łoooo, rozpieszczasz! reiji i stesu, ech, no tak, rozumiem, ale wut, ta burza na koniec i ranny inukami!
dobre teksty, deidara otoczony przez stado, ahahaha <3 soł cul, boze, jak ja lubie, ten rozdzial jest mouj fejwrrrryt po wieki. ya, ya chce dalej.
raz setsukp gdzies widzialm z literowek i to tyle.
aaaa, jeszcze ten motyw, ze sen niby miala setsu, podobal mi sie, samam nie wiem czy w koncu tam przylaz czy nie, moze tylko ta wrona (a on nie mial krukow?) i na bank jakies genjutsu, dobre.
jezu, chcialabym cos skrytykowac tu w koncu ale kurwa no ale ja to uwielbiam tu nie ma sie czego przyczepic, nie ma!
jestem rrozdrrradowana.
omg, ale wspołprca lvl hatake-inukami, omg, chodze po miescie i spamują mi mozg te obrazy ;D <3
OdpowiedzUsuńRaz... dwa... trzy.. cztery... MAŁO!!! przeczytałam to jednym tchem! Jako, że ostatnio jakoś w tym tygodniu wraca mi moja pierwsza miłość, nie robiłabym nic tylko oglądała młodego Uchihahę...nieważne.
OdpowiedzUsuńPowinnam wstąpić do komitetu obrony Uchihów! Ivrel, zostaw go, a kysz! :P
Ale od początku. Od samego poczatku wiedziałam, ze Setsuko i Itachi! Wiedziałam! Chcę ich love story tu teraz i musi być, zanim Ignac umrze! Bo pewnie umrze, prawda? To, że ją te wrony prześladują to na pewno jest jakiś znak!
Śmiejący się Gaara lol xD
Fest mega pomysł z ANBU i wgl, Reiji, nie wiem czemu kojarzy mi się z Renjim, ale może to przez podobne imię, ale jestem ciekawa jego rozwoju postaci. Mam też przeczucie, że były Iv tez coś jeszcze odjebie.
No i oczywiście Hidan i Kakuzu, kobieto, kocham ! Tak ci się udało z nimi, że aż się popłakałam ze śmiechu! <3 Setsuko jest moją jak narazie ulubionąpostacią, jest chamska i widać dobra w tym, czym się zajmuje, twarda z niej babka, mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. Nie może. NIe-e! I ma być Itachi!
I powtórzę się, Iv, spadaj od Sasusia. ;P