Rumors

Zapraszam do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Obserwatorzy

sobota, 16 kwietnia 2016

Chapter 4 ~ The storm.

          Tego dnia Jun został wysłany gdzieś w pojedynkę. Zamiast niego Mitarashi przydzieliła do misji Ivrel, która powoli coraz lepiej dogadywała się z bratem, więc nie było żadnych przeciwwskazań. Z Setsuko też nieźle sobie radziła. Odkąd razem zamieszkały, spędzały ze sobą sporo czasu i żadna jeszcze nie zginęła.  
          Przez pół drogi Ivrel wypytywała Setsuko i Reijiego o ich randkę, ale żadne z nich nie pisnęło nawet słówkiem. Woleli skupić się na swojej misji, a ta miała się odbyć niedaleko wioski piasku. Podobno kilku shinobi Konohy zaginęło w tamtej okolicy i mieli dowiedzieć się, czy to sprawka Sunagakure, czy kogoś innego i przedsięwziąć odpowiednie do sytuacji działania.
  – Nazbieram trochę drewna – oznajmił Reiji, gdy tylko postanowili się zatrzymać.
           Powoli zbliżała się noc, a do celu zostało im jeszcze pół dnia drogi. Tym razem nie musieli się też specjalnie chować, tak jak na tych cichych misjach, gdzie trzeba wyeliminować jakiś cel. Mogli to zrobić jak było wygodniej, byle tylko rozwiązać sprawę.
  – Jaka szkoda, że nie ma z nami Juna – mruknęła Setsuko. – Wtedy znowu zrobiłby nam domek i nie musielibyśmy spać pod gołym niebem.
  – Jedna noc na łonie natury cie nie zabije – prychnął Reiji i zniknął pomiędzy drzewami.
  – Chyba się na ciebie gniewa – zauważyła Ivrel. – Czyli jednak źle było?
         Setsuko wzruszyła ramionami. Nie rozumiała za bardzo, dlaczego Reiji się złościł. Dobrze wiedział, że randka była niewypałem, a ona po prostu powiedziała szczerze to, o czym myśleli oboje. Nie było w tym przecież nic złego. Nie wyszło, no trudno, zdarza się. Reiji jednak od tamtego czasu psioczył na blondynkę, chociaż nieznacznie, to nie dało się tego nie zauważyć.
  – Zwyczajnie daj temu już spokój, dobrze? – poprosiła Aihara. – Ja również nie mam ochoty do tego wracać. Dochodzę do wniosku, że tak jest jednak ok, kiedy jestem sama, a nie z kimś. To nie dla mnie. – Przynajmniej w to chciała wierzyć, ale może problem polegał właśnie na tym, że sama nie wierzyła we własne słowa. Prawda była znacznie gorsza. Tamtego dnia dotarło do niej, że stara miłość jednak nie rdzewieje, zamiast tego uniemożliwia człowiekowi funkcjonowanie w społeczeństwie.
          To nie tyczyło się tylko Setsuko, ale także Rejiego. Nawet, jeśli nie chciał się do tego przyznać, wiedziała, że pragnął tam być z kimś innym, chociaż to była tylko młodzieńcza miłość. Byli młodzi i głupi, lecz nigdy niespełniona miłość zarówno jak i ta, która zakończona została szybko, potrafiły prześladować człowieka latami.
  – Jestem tylko zdziwiona, że Rei tak się zachowuje. Był dość optymistycznie nastawiony, a teraz się boczy – zamyśliła się Ivrel.
  – Trochę mu tamtego dnia pojechałam po ambicji, chociaż wcale nie jestem lepsza – przyznała Setsuko i westchnęła.
 – Ale to do niego niepodobne.
 – Czy ja wiem? Może ma gorszy dzień – mruknęła Aihara. Zdawała sobie sprawę, że Ivrel zna Reijiego lepiej, ale w przeciwieństwie do młodszej Inukami, wiedziała, jaki ból nieodwzajemnionej miłości może być uciążliwy. Pamiętała też, jak zakochany i szczęśliwy był w tamtym okresie Reiji, zanim zdarzyła się tragedia.
          W nocy Setsuko obudził szelest. Rozejrzała się dokoła, lecz niczego podejrzanego nie zauważyła. Ivrel i Reiji smacznie spali, a ognisko już dawno wygasło. Mimo to nie mogła oprzeć się wrażeniu, że ktoś ją obserwuje. Wyciągnęła swój sztylet i postanowiła się rozejrzeć. Tak na wszelki wypadek. Maszerowała wiedziona jakimś dziwnym przeczuciem. Wtedy ujrzała na gałęzi wronę. Spojrzała za siebie, po czym odskoczyła, czując gulę w gardle.
  – Co tu robisz, Itachi? – powiedziała, siląc się na spokojny ton głosu.
  – Idziecie do Sunagakure? – bardziej stwierdził, niż spytał, a jego spojrzenie było zimne, że Setsuko mimowolnie zadrżała. – Zawróćcie.
  – To żart? – zaśmiała się Aihara. – Naprawdę powinieneś popracować nad czymś lepszym.
  – Zawróćcie – powtórzył beznamiętnie mężczyzna.
  – Niby dlaczego miałabym cię słuchać? – spytała Setsuko, marszcząc brwi. – Chyba coś ci się pomyliło.
          Starała się udawać, że to niespodziewane spotkanie nie zrobiło na niej żadnego wrażenia. Zrobiła dobrą minę do złej gry. Uśmiechnęła się półgębkiem, prawdziwe emocje skrywając pod maską zimnego profesjonalizmu, choć ten nigdy nie był jej mocną stroną.
  – Zawróćcie. Sunagakure przerasta wasze możliwości.
  – Czy ty mnie słuchasz do cholery? – warknęła, orientując się, że zimny profesjonalizm płacze cicho w kącie. – Nie mam najmniejszego powodu, żeby cie słuchać.
  – To moje ostatnie ostrzeżenie.
  – Moje też – odparła Setsuko. – Nie zawrócimy, nieważne, co nas tam czeka.
          Obudziła się zlana potem i z łomoczącym sercem, po czym rozejrzała, ale nie miała już tego uczucia, że ktoś ją obserwuje. Byli sami.
  – A niech to – mruknęła, przecierając czoło grzbietem dłoni. – Sen?
  – Coś się stało? – spytała zaspanym głosem Ivrel.
  – Nie… Śpij.
          Setsuko potrzebowała dobrych kilku minut, żeby się uspokoić. Ten sen był tak realistyczny, że wciąż wydawało jej się, że słyszy w głowie głos Itachiego. Ale nie było go tam. Minęły lata odkąd ostatni raz go widziała. Zresztą nieważne jak bardzo by chciała, nie przyszedłby tylko po to, by ja przed czymś ostrzec. To podświadomość próbowała ją o czymś poinformować. O kłopotach zapewne i to bardzo dobitnie. Zawsze ufała swojej intuicji i wszelkim przesłankom od podświadomości, ale faktycznie, nie mogli zawrócić. Po tym dziwnym śnie długo nie mogła zasnąć. Dopiero nad ranem przysnęła, ale o świcie obudziła ją Ivrel.
  – Ou… – mruknęła Inukami, gdy Setsuko spojrzała na nią spod byka. – Ciężka noc?
  – Nie mogłam spać – przyznała blondynka.
  – Wierz mi, że widać – zaśmiała się Ivrella.
  – Mam złe przeczucie, co do tej misji – oznajmiła z powagą Aihara.
  – Ja też – rzucił beznamiętnie Reiji. Dla niego też sen nie był łaskawy.
          Maszerowali przez niezmierzone piaski pustyni. Jeden z wilków Ivrel robił im za przewodnika. Inaczej mogliby nigdy nie odnaleźć drogi. Byli już blisko. W oddali majaczyły mury Sunagakre, a oni stali się świadkami krwawej walki. Kilku shinobi Suna próbowało pokonać członków Akatsuki, ubranych w charakterystyczne płaszcze oraz słomiane kapelusze.
  – Chyba mają kłopoty – zauważyła Ivrel, nie kryjąc podekscytowania. – Pomożemy im?
  – Akatsuki to także nasz wróg, a pomoc tym shinobim może nam ułatwić rozeznanie się w okolicy – odpowiedziała Setsuko. – Chyba nie mamy specjalnego wyboru.
  – Setsu, znasz się trochę na leczeniu – odezwał się Reiji. – Zajmij się rannymi, a my przytrzymamy Akatsuki. Blondynka, niechętnie, lecz skinęła głową. Nie lubiła robić za wsparcie medycznie. O wiele bardziej przyzwyczajona była do walki. Mimo to spełniła polecenie.
  – Kim jesteście? – spytał jeden z shinobi.
  – Jesteśmy z Konohy, pomożemy wam – oznajmiła Setsuko. – Zajmę się waszymi ranami.
          Niestety dwóch z pięciu shinobi już nie żyło. I nie było możliwości, by ich ocalić. Plusem sytuacji było to, że Akatsuki postanowiło się wycofać, co też było niezwykle podejrzane. Co jeszcze rzuciło się w oczy to fakt, że Akatsuki znane było z tego, że podróżują w parach. Tym razem zdecydowanie widać było trzy osoby, które odfrunęły na wielkim, białym jastrzębiu.
          Setsuko wyleczyła rannych i cała trójka dała zaprowadzić się przed oblicze młodego Kazekage. Dość dobrze go znali, chociaż nie tak bardzo jak Hatake i jego drużyna.
  – Dzieje się tu coś niedobrego – stwierdziła Setsuko. – Czy możecie nas wstępnie wprowadzić w sytuację? Kazekage został już poinformowany o tym, że się zjawimy. Kilku naszych zaginęło w tych regionach, więc poprosiliśmy o możliwość współpracy.
  – Od jakiegoś czasu złowroga frakcja działa w okolicy. Nie znamy jeszcze lokalizacji ich siedziby. Skrywają się gdzieś na pustyni. Nie wiadomo, co jest ich celem, ani ilu ich jest. Jak dotąd zaatakowali kilka karawan kupieckich i zabrali towary. Do tego od kilku dni kręci się tu Akatsuki.
  – Czyli nie wiecie nic – podsumował z przekąsem Reiji.
  – Uważaj na słowa – zagroził shinobi Suna.
  – Nie ma się co denerwować – mruknęła Setsuko. – Taka jest prawda. Mamy jednak ten sam cel. Chcemy odkryć, co spotkało naszych ludzi. I jeśli ma to coś wspólnego z ową frakcją, sprawa dotyczy również nas.
          Gaara przyjął przyjaciół z Konohy z ciepłym uśmiechem na twarzy, mimo widocznego na jego twarzy zmęczenia. Kimkolwiek była złowroga frakcja i cokolwiek chciała osiągnąć, musiała mu się dawać we znaki. Zmartwione miny na twarzach Kankuro i Temari tylko to potwierdzały.
  – Zostawcie nas samych – powiedział do swoich ludzi Gaara.
  – Ależ...
  – Zostawcie – powtórzył. – Nie stanowią zagrożenia. Wy też idźcie odpocząć – zwrócił się do rodzeństwa.
  – Ktoś nas tu lekceważy – zaśmiała się Ivrel.
  – Nie powinnaś tak mówić. Jeszcze gotowi pomyśleć, że coś knujemy – skwitował Reiji.
  – A nie? – Setsuko udała zdziwioną, po czym wszyscy wraz z Gaarą parsknęli śmiechem.   Straż wyszła wzdychając ciężko, a oni zostaliśmy sami z Kage.
  – To, powiedz nam Gaara. Co wiadomo? – spytała młodsza z rodzeństwa Inukami.
  – Ej, nie powinniśmy się do niego teraz zwracać Kazekage? – podsunął Reiji.
  – W porządku. Znacie mnie z czasów, kiedy nie byłem jeszcze Kazekage. Sprawy są trzy.
  – Ohho – zaśmiała się Setsuko. – Robi się coraz ciekawiej.
  – Pierwsza to frakcja, o której już zapewne słyszeliście, chociaż bardziej pasowałoby określenie 'organizacja’ – wyjaśnił chłopak. – Nie mamy pojęcia, jaki jest ich cel, ani skąd się wzięli, chociaż wygląda na to, że próbują odciąć Sunagakure od innych lokalizacji.
  – Pozbawić was żywności i wody, którą musicie przecież transportować z zewnątrz – powiedział Reiji. – Zgodnie z tym, co powiedział jeden z twoich shinobi, zaatakowali oni kupców.
  – Tak, to prawda.
  – Więc chcą was po prostu zniszczyć? – spytała Ivrel z tym niebezpiecznym błyskiem w oku.
  – Albo przejąć Sunagakure – westchnął Gaara.
  – Być może chcą też wziąć coś, co tu ukrywacie – zażartowała Setsuko i ze złośliwym uśmiechem na twarzy spojrzała na młodego Kazekage. – Zresztą to i tak bez znaczenia – dodała, szczerząc zęby jeszcze bardziej, a oczy Ivrel na ten widok aż zalśniły.
  – Bez znaczenia – przytaknęła Inukami. – Wystarczy, że ich zniszczymy.
  – Ale to dopiero pierwszy z trzech problemów. Kolejny to Akatsuki, które ostatnio często pojawia się w okolicy. To jeszcze nic sprawdzonego, ale podejrzewam, że mają nowego członka organizacji – oznajmił Gaara, a Ivrel aż zapiszczała z ekscytacji. Setsuko również się uśmiechnęła, z zaciekawieniem słuchając dalej: – Nie ma na to żadnych dowodów, ale wiem, że widziano trzy osoby w płaszczach Akatsuki. Dotychczas atakowali zawsze w parach, a więc ich liczba była parzysta. Gdyby pojawiła się nowa osoba i nie mogła pracować samodzielnie, zostałaby dołączona do kogoś... Oczywiście to tylko daleko idące wnioski.
  – Dobrze kombinujesz – powiedziała Setsuko. – Gdy się zjawiliśmy, też wydawało mi się, że widzę trzy osoby i myślę, że na twoim miejscu pomyślałabym tak samo.
  – To prawda, prawda, też widziałam – przytaknęła Ivrel.
  – Coś mi mówi, że masz rację, Gaara, ale to zwiastuje kłopoty – zaśmiała się Setsuko. – Ale do rzeczy. Jaki jest ostatni problem?
  – Podejrzewam, że część sił wroga przeniknęła do Sunagakure.
  – Skąd ten pomysł?
  – To też tylko moje przypuszczenia – oznajmił Kazekage i westchnął ciężko, pocierając palcami skronie. – Grupa ukrywająca się na pustyni jest nie tylko naszym wrogiem. Z zaobserwowanych działań przeprowadzonych przez Akatsuki wywnioskować można, że nie współpracują ze sobą. Akatsuki w tej jeden sprawie jest naszym sprzymierzeńcem, a jednak nawet podczas starcia ze złowrogą frakcją wybili kilku naszych shinobi.
  – To raczej nie jest zaskakujące – stwierdziła Setsuko. – Dlaczego więc uważasz, że kryją się w wiosce?
  – Bo zabijali naszych, lecz nie wszystkich. Być może potrafili rozpoznać, kto jest wrogiem, a za priorytet uznali wyeliminowanie pustynnej frakcji, nie wiem. Ponadto bezpiecznym stwierdzeniem jest to, że wrogowie mogli się przedostać do naszych szeregów.
  – To prawda – zgodził się Reiji. – Wiecie coś na temat naszych zaginionych shinobi?
  – Wczoraj znaleźliśmy ciała na południe od wioski. Wysłaliśmy już informacje do Konohy.
  – Ach... Czyli rozminęliśmy się – stwierdził Reiji, marszcząc brwi. – Sprawa wyjaśniona.
  – Wcale nie jest wyjaśniona – zawarczała Ivrel, zanim Setsuko zdążyła cokolwiek powiedzieć. – Nasi przyjaciele zginęli, ktoś, z kim pracowaliśmy. Jeśli to sprawka tych typków z pustyni to musimy coś z tym zrobić.
 – Naszym zadaniem było tylko rozwiązać sprawę. Jest rozwiązana – powiedział chłodno Reiji.
  – W takim razie, proszę bardzo – oznajmiła rozeźlona Setsuko. – Wracaj, zdaj raport, a my zrobimy to, co należy. Nie zapominaj, że mamy sojusz z Sunagakure, a pomszczenie zmarłych to nasz obowiązek.
  – Nie jesteśmy mścicielami. Wracamy do Konohy – zarządził Inukami.
  – Mścicielami nie. Jednak, jeśli nie powstrzymamy tych ludzi, to kolejni nasi przyjaciele mogą zginąć, idioto! – oburzyła się Ivrel, tupiąc nogą i pufając ze złością. – Zajmiemy się tym!
  – Anbu nie miało czasem być spokojne i opanowane? – Kazekage pokręcił głową z dezaprobatą, ale uśmiechnął się łagodnie.
  – Gaara, pozwolisz nam to przedyskutować przez chwilę? – poprosiła Setsuko.
  – Ej, ej? Wyganiamy Kazekage z jego własnego gabinetu? – zaśmiała się Ivrel. – Tego jeszcze nie grali.
  – W porządku. I tak zamierzałem pójść po Temari. Będzie waszym przewodnikiem po pustyni, gdybyście coś postanowili. W tym czasie rozmówcie się.
  – Dzięki Gaara. Dobry z ciebie dzieciak – skwitowała Setsuko i puściła do niego perskie oczko. – Ale Temari może odpocząć. Wilk Ivrelli nas poprowadzi.
  – Zero szacunku – mruknął Kazekage, ale nie wyglądał na zdenerwowanego. Dobrze znał tą trójkę i wiedział, że ze strony niektórych osób nie może liczyć na traktowanie go jak kogoś wyższego rangą. Dla nich wciąż był dzieckiem, ale wyraźnie nie przeszkadzało mu to. Nawet cieszył go fakt, że chociaż niektórzy wciąż widzą w nim człowieka.
  – Serio, Rei, jaki ty masz problem, co? – warknęła Setsuko, gdy już zostali sami.
  – Jak psioczyłeś wcześniej to się nie czepiałam, bo też bywam nerwowa, ale do cholerrrrry ogarnij się może, co brat? – wtrąciła się Ivrel. – Bo to już nawet nie jest śmieszne. Zachowujesz się jak jakiś bubek.
  – Ej, ej, spokojnie Iv – jęknęła Setsuko. – To trzeba rozwiązać, a nie człowieka zgnoić.
  – To nie jest nasza sprawa, jasne? To problem Sunagakure – powiedział Reiji i westchnął. – Po prostu od rana mam bardzo złe przeczucie. Nie chcę was narażać – dodał, spuszczając z tonu.
  – Och, jak słodko… – rozczuliła się Aihara.
  – Nie nabijaj się – padło w odpowiedzi.
  – Ja też nie chcę cię narażać Rei, tak samo nie chcę narażać Ivrel, ale nie sądzisz, że to jednak nasz obowiązek, zająć się tą sprawą? Poza tym chciałabym się przekonać, co do tego widmowego członka Akatsuki. Chcę wiedzieć, czy to prawda.
  – Podejrzewasz coś? – spytała Ivrel, a Setsuko pokręciła przecząco głową. – Chyba nie sądzisz, że to Ayane?
  – Nie wiem. Mam nadzieję, że nie.
  – Chcesz iść, nie? – stwierdził Reiji i westchnął ciężko. – Ja też. Dokopiemy tym dupkom i pomóżmy Gaarze.
  – Czyli ruszamy rozgromić tych popaprańców! – krzyknęła radośnie Ivrel.
  – Trochę teraz popłynęłaś – mruknął Reiji. – Na razie musimy się rozeznać.
  – Na szczęście przy waszych zdolnościach to nie powinno być aż takie trudne – dodała Setsuko.
  – A co jak ich znajdziemy? Gdyby naprawdę byli tacy słabi, Sunagakure już by się z nimi uporało – zauważył Reiji. – Czy ty w ogóle masz jakiś plan?
  – Plan? – zaśmiała się Setsukp. – Czy kiedykolwiek go miałam? Wszystko zależy od tego, co odkryjemy.
  – Brak planu to też dobry plan – skwitowała Ivrel. – Za dużo się martwisz, Rei.
          Jednak nikt nie przewidział, że sprawy przybiorą tak niespodziewany obrót. Na środku pustyni napotkali Hatake. Chociaż drużyna siódma należała do silniejszych, mieli spory problem z odparciem ataku. Nawet wsparcie Aihary i rodzeństwa Inukami nie od razu poprawiło sytuację.
  – Ale co wy tu właściwie robicie? – spytał Reiji, gdy wszyscy zasiedli na piasku zmęczeni walką.
  – Wracaliśmy z misji, kiedy zaatakowali nas tamci – wyjaśniła różowo–włosa podopieczna Kakashiego.
          Setsuko wywróciła oczami, na co Ivrel tylko parsknęła śmiechem. Tak samo, jak koleżanka nie przepadała za Sakurą Haruno, ale znacznie bardziej wolała się znęcać nad „cudownie ocalałym” Uchihą. Z szatańskim uśmiechem tarmosiła chłopaka za włosy, udając, że to tylko taki przyjazny akt… Czegoś. Bliżej nieokreślonej sympatii.
  – Co to właściwie za ludzie? – spytał Sasuke, pomiędzy kolejnymi przejawami przyjaźni Ivrel.
  – Nie poznajesz nas? – zdziwiła się młoda Inukami.
  – Nie o was mówię, tylko tych, co nas zaatakowali – westchnął Sasuke i ponowił próbę oswobodzenia się z duszącego uścisku. Oczywiście bezskutecznie.
  – Jakaś frakcja, która znalazła kryjówkę na pustyni. Nękają Sunagakure – oznajmił Reiji. – Właśnie nad tym pracujemy.
  – Potrzebujecie wsparcia? – zapytał Hatake, widząc, że jeśli sam tego nie zrobi, jego podopieczni zaoferują pomoc sami.
  – Nie lepiej, żebyście wrócili? – odpowiedziała Setsuko.
  – Daj ssspokój. Jeśli Kakashi chce pomóc, niech zostaną – mruknęła Ivrel, patrząc znacząco na towarzyszkę. Ta tylko się zaśmiała.
  – Hej, czy to nie Akatsuki? – odezwał się młody Uchiha i wskazał w górę.
  – To oni! – krzyknął Uzumaki Naruto.
  – To ta trójka – zauważyła Setsuko. – Ściągnijmy ich stamtąd. Chcę się przekonać, kim jest trzecia osoba.
  – Ale jak zamierzasz to zrobić? Są wysoko – strapił się Reiji.
          Setsuko wykonała kilka pieczęci, przyzywając do siebie jakiegoś ptaka. Wydała mu jakieś polecenie i ptaszysko wzbiło się wysoko nad ziemię, atakując członków Akatsuki.
  – Mniej więcej tak – usłyszeli. – A teraz przyszykujcie się, bo wątpię, że są zadowoleni.
          Członkowie organizacji, z pewnym trudem, ale bezpiecznie wylądowali na ziemi, stając oko w oko z shinobi Konohy. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Nie mogli uniknąć walki, chociaż akurat bardzo im się śpieszyło. Jeden z nich przeczuwał zbliżającą się burzę piaskową, przed którą chcieli uciec.
          Setsuko celowała w najdrobniejszą z postaci odzianych w czarne płaszcze.  Podejrzewała, że ma do czynienia z kobietą. W duchu modliła się, by nie była to Ayane. W zasadzie może lepiej byłoby nie wiedzieć, ale musiała, po prostu musiała się przekonać. Jednak widmowy członek Akatsuki doskonale robił uniki, nie dając się pozbawić słomianego kapelusza. W efekcie wyglądało to bardziej na zabawę w kotka i myszkę. Setsuko również musiała być ostrożna, nie wiedząc, z kim walczy. W dodatku obawiała się zranienia Ayane, gdyby to ona ukrywała swoją twarz w cieniu kapelusza.
          Reiji w tym czasie odpierał ataki masywnego, przygarbionego mężczyzny z ogonem skorpiona, zakończonym metalowym ostrzem, zapewne zatrutym, więc spotkanie z tą bronią mogło się okazać zgubne. Wnioskując po opisie, nie trudno było zgadnąć, że ma do czynienia z Sasorim Czerwonego Piasku, który słynął ze śmiertelnych trucizn i niepokonanych marionetek.
          Ivrel natomiast wspierała Hatake i jego podopiecznych w starciu z wybuchowym członkiem Akatsuki. Ale nie był to łatwy orzech do zgryzienia, gdy pod nogami plątały się dzieciaki. Wydawało im się, że mogą stawić czoła tak groźnemu przeciwnikowi jak przestępca rangi S. Zamiast tego narażały tylko swoich opiekunów.
  – Hora ze dwora – warknęła Ivrel, powoli tracąc cierpliwość i odepchnęła młodego Uchihę do tyłu. Wyciągnąwszy ostrze, które momentalnie rozbłysło błyskawicami, zaatakowała przeciwnika. – Jesteś mój.
          Reiji spoglądał z niepokojem to, na siostrę, która świetnie bawiła się podczas starcia, to, na Setsuko. W ostatniej chwili uniknął śmiercionośnego ostrza i wyprowadził atak. Nie mógł jednak nic poradzić, że się martwił. Miał dziwny, niepokojący sen, a sny miewał raczej rzadko. Udało mu się w końcu ulokować w ziemi wszystkie noże, złożył kilka pieczęci, tworząc elektryczny krąg z Akasuną wewnątrz. Jednak elektryczność okazała się nie być skuteczna w stosunku do lalkarza.
          Ivrel szło nieco lepiej. Bardzo szybko połapała się, że elektryczność zapobiega wybuchom glinianych figurek, a z Hatake tworzyła naprawdę zgrany duet. Ciągle jeszcze wkurzała ją plącząca się pod nogami dzieciarnia, ale ta ekipa i tak radziła sobie w starciu najlepiej.
  – Co się z tobą dzieje, Deidara – zagrzmiał Akasuna, gdy blond chłopakowi zleciał z głowy słomiany kapelusz podczas kolejnego uniku. – Weź się w garść.
  – Tylko mnie tu obskoczyli całym stadem, un – zaprotestował tamten, a trzecia postać tylko zachichotała cicho.
  – Ty stado zostaw w spokoju – zawarczała Ivrel.
          Setsuko również się uśmiechnęła, postanawiając, że należy wytoczyć cięższą artylerię. Złożyła kilka pieczęci i w stronę tajemniczego członka Akatsuki poszybowały kule ognia. Przeciwnik uskoczył przed atakiem, ale Setsuko wykorzystała ten moment i chwyciła słomiany kapelusz. Kiedy tylko się zbliżyła, mogła stwierdzić, że nie ma do czynienia z Ayane, która była od niej dużo wyższa, ale chciała zobaczyć twarz wroga. Spod kapelusza wysypały się długie, różowe włosy, a błękitne oczy łypnęły na Aiharę z iskrą rozbawienia.
  – Zadowolona? – padło. – Chyba bardzo chciałaś zobaczyć jak wyglądam. A teraz wybacz, ale trochę nam się śpieszy – oznajmiła dziewczyna i zniknęła. Tak samo jak jej towarzysze.  n   Setsuko rozejrzała się dokoła zaskoczona i zauważyła, że Ivrel wraz z Hatake i dzieciarnią znika gdzieś na horyzoncie w chmurze piasku, biegnąc za glinianym jastrzębiem. Widocznie uparli się, żeby jednak dopaść uciekających członków Akatsuki.
          Czego nie rozumiała Setsuko to, luka, którą miała w pamięci. Jak to możliwe, że ona tylko mrugnęła, a w tym czasie wydarzyło się tak wiele rzeczy? Drgnęła, gdy ktoś dotknął jej ramienia.
  – Setsuko, rusz się, musimy znaleźć schronienie? – głos Reijiego wyrwał ją z marazmu.
  – Co?
  – Setsuko, zbliża się burza piaskowa – oznajmił nerwowo.
  – Ale… Co z Ivrel i Hatake?
  – Poradzą sobie przecież, chodź.
  – Nie mamy dokąd! – krzyknęła Setsuko z przerażeniem obserwując zbliżający się żywioł. – Co robimy?!
  – Pod znaczną częścią pustyni są ruiny! Uderzmy tu, może się uda! – krzyknął Reiji.
          Oboje skierowali atak pod swoje stopy. Ziemia zadrżała i przez chwilę nastąpił spokój. Setsuko była pewna, że już po nich, jeśli nie zdołają się skryć przed piaskową burzą. Wtedy coś łupnęło, a oni spadli w dół i z hukiem uderzyli o podłogę. Setsuko pierwsza się pozbierała i złożywszy kilka pieczęci, zatkała dziurę, nim zasypał ich piasek. Przez chwilę zapadł mrok, ale rozjaśniła go za pomocą ognistej kuli, którą zawiesiła pod sufitem.
  – Reiji, jesteś cały? – spytała i spojrzała na przyjaciela. Z przerażeniem zauważyła, że krwawi. – Rei…
    To tylko draśnięcie.
  – Draśnięcie? Jakie draśnięcie? – zaniepokoiła się Aihara. – Powiedz, że to teraz – poprosiła, lecz nie uzyskała odpowiedzi. – Zranił cię Akasuna?
  – Nic mi nie jest. – Reiji odwrócił głowę, unikając spojrzenia przyjaciółki.
  – Co się w ogóle stało? – dopytywała Setsuko. – Walczyłam z tamtą dziewczyną i nagle ocknęłam się, a Ivrel była już daleko, a ty…
  – Też nie mam pojęcia, co się stało. To musiała być jakaś dziwna technika, ale Iv widocznie była poza jej zasięgiem – stwierdził Reiji, przyciskając dłoń do ramienia.
  – Pokaż to – mruknęła Setsuko, nachylając się nad towarzyszem.
          Rana nie była głęboka, ale sądząc po jej wyglądzie ostrze faktycznie było zatrute. Sasori no Akasuna słynął z bardzo silnych trucizn. Blondynka oczyściła rozcięcie na ile mogła i podleczyła, ale martwiła ją trucizna. Co prawda jej mentorka była zwolenniczką wszechstronnej wiedzy, to jednak jej znajomość ziół i odtrutek była zaledwie podstawowa, nie mogła równać się z geniuszem wioski Piasku. Reiji zaś z każdą godziną stawał się coraz bledszy, oblany potem, a jego oddech był coraz płytszy.
  – Mam nadzieję, że pozostałym udało się jakoś umknąć przed burzą – westchnęła Setsuko, marszcząc brwi.

3 komentarze:

  1. Bożesz Ty moj zamkna mi przez cb poczte, japrdl,
    ale znacznie bardziej wolała się znęcać nad „cudownie ocalałym” Uchihą. Z szatańskim uśmiechem tarmosiła chłopaka za włosy, udając, że to tylko taki przyjazny akt… Czegoś. Bliżej nieokreślonej sympatii. <3 <3 <3 <3
    co to za ludzie :D:D:D

    kurwa! muszew cyhodzic!

    co za akcja! hatake, deidara, itachi, wszyscy w jednym rozdziale i ile aaaaakcji! i gaara, jeszcze gaara! <3 łoooo, rozpieszczasz! reiji i stesu, ech, no tak, rozumiem, ale wut, ta burza na koniec i ranny inukami!
    dobre teksty, deidara otoczony przez stado, ahahaha <3 soł cul, boze, jak ja lubie, ten rozdzial jest mouj fejwrrrryt po wieki. ya, ya chce dalej.

    raz setsukp gdzies widzialm z literowek i to tyle.

    aaaa, jeszcze ten motyw, ze sen niby miala setsu, podobal mi sie, samam nie wiem czy w koncu tam przylaz czy nie, moze tylko ta wrona (a on nie mial krukow?) i na bank jakies genjutsu, dobre.

    jezu, chcialabym cos skrytykowac tu w koncu ale kurwa no ale ja to uwielbiam tu nie ma sie czego przyczepic, nie ma!

    jestem rrozdrrradowana.

    OdpowiedzUsuń
  2. omg, ale wspołprca lvl hatake-inukami, omg, chodze po miescie i spamują mi mozg te obrazy ;D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Raz... dwa... trzy.. cztery... MAŁO!!! przeczytałam to jednym tchem! Jako, że ostatnio jakoś w tym tygodniu wraca mi moja pierwsza miłość, nie robiłabym nic tylko oglądała młodego Uchihahę...nieważne.

    Powinnam wstąpić do komitetu obrony Uchihów! Ivrel, zostaw go, a kysz! :P

    Ale od początku. Od samego poczatku wiedziałam, ze Setsuko i Itachi! Wiedziałam! Chcę ich love story tu teraz i musi być, zanim Ignac umrze! Bo pewnie umrze, prawda? To, że ją te wrony prześladują to na pewno jest jakiś znak!

    Śmiejący się Gaara lol xD

    Fest mega pomysł z ANBU i wgl, Reiji, nie wiem czemu kojarzy mi się z Renjim, ale może to przez podobne imię, ale jestem ciekawa jego rozwoju postaci. Mam też przeczucie, że były Iv tez coś jeszcze odjebie.

    No i oczywiście Hidan i Kakuzu, kobieto, kocham ! Tak ci się udało z nimi, że aż się popłakałam ze śmiechu! <3 Setsuko jest moją jak narazie ulubionąpostacią, jest chamska i widać dobra w tym, czym się zajmuje, twarda z niej babka, mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. Nie może. NIe-e! I ma być Itachi!

    I powtórzę się, Iv, spadaj od Sasusia. ;P

    OdpowiedzUsuń