Rumors

Zapraszam do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Obserwatorzy

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Chapter 5 ~ Mysterious girl.

          Burza piaskowa nie oszczędziła nawet członków Akatsuki. Oni również znaleźli schronienie w ruinach, gdy nawałnica odcięła im drogę ucieczki. Sasori no Akasuna doskonale znał pustynię i poprowadził swoich towarzyszy w głąb podziemi. Nie w smak było im czekać, gdy wciąż nie wykonali swojego zadania, ale z pustynią nie należało walczyć. Do niej trzeba było się dostosować, a gdy szanowało się jej humory, dawała schronienie.
  - Co to była za wioska? – spytała dziewczyna o różowych włosach. – Jeszcze nie opanowałam tych waszych symboli.
  - To byli shinobi z wioski liścia – odparł Akasuna. – Chociaż dla nas to i tak bez znaczenia.
  - Czy ja wiem, czy tak bez znaczenia? – zaśmiała się tamta. – Będę wiedziała, gdzie szukać tej blondyny.
  - Zaciekawiła cię, Nao? – spytał Deidara.
  - Może odrobinę? – padło w odpowiedzi. – Chociaż trochę mnie wkurzała.
  - Wrogowie zazwyczaj tacy są, Naomi – wtrącił się Akasuna.
  - Oj tam, oj tam… Czepiasz się szczegółów, Sasori – mruknęła w odpowiedzi. – Lepiej powiedz, ile jeszcze potrwa burza.
  - Przynajmniej kilka godzin.
  - Że akurat teraz – westchnęła Naomi i z obrażoną miną usiadła na podłodze. – Chcę skończyć to zadanie i wreszcie się wyspać. Tutejsze powietrze wysusza mi skórę.
  - Myślę, że wysuszona skóra jest teraz twoim najmniejszym zmartwieniem, un – powiedział niepewnie Deidara, wskazując na węża, oplątującego się wokół jej kostki. – Wysadzę go, un.  
              Rozległ się pisk:
  - Weźcie to ode mnie!
  - Naomi, nie ruszaj się – rozkazał Akasuna. – Deidara, nic nie rób.
             Mężczyzna rzucił igłą, która precyzyjnie przeszyła gada, przyszpilając go do skały.
  - Dzięki. Nienawidzę węży
  - Jesteś strasznie wrażliwa jak na shinobi, un – powiedział blondyn i westchnął.
  - Już mówiłam, u nas nie ma shinobi – prychnęła dziewczyna.
  - Jakby na to nie patrzeć, zostałaś wyszkolona na shinobi – stwierdził Akasuna. – Chociaż to zaskakujące, biorąc pod uwagę jak hermetycznie zamknięte są tereny, z których pochodzisz.
  - Co z tą burzą? Kiedy się skończy? – niecierpliwiła się Naomi.
  - Już mówiłem, że za kilka godzin.
           Tymczasem Ivrel nerwowo przechadzała się po zimnej posadzce. Była wściekła, że nie zdołała dogonić członków Akatsuki, zanim dopadła ich burza. Denerwował ją też fakt, że Setsuko i Reiji zostali w tyle. Nie miała pojęcia, co się tam wydarzyło. Ufała bratu i koleżance, kto, jak kto, ale oni nie musieli obawiać się burzy piaskowej. Za to ona… Ivrel utknęła pod ziemią z bandą gówniarzy. Dobrze, że miała, chociaż Hatake pod ręką, ale co z tego, skoro nie byli sami. Nie mogła się nawet zabawić, żeby odciągnąć myśli. Marnowali czas, a wszystko przez ten cholerny huragan.
  - Możesz przestać tak chodzić? – zdenerwował się młody Uchiha, ściągając na siebie uwagę Ivrelli. Podeszła do niego i położywszy dłonie na jego ramionach, ścisnęła mocno, szczerząc się do poirytowanej Haruno.
  - Ivrel, możesz? – odezwał się Kakashi. – Wiem, że się niecierpliwisz, ale może zagramy w karty?
  - Chyba w pokerrra rrrrozbierrranego.
  - Martwisz się o Setsuko i Reijiego? – spytał Sasuke, wyrywając się ze szponów Inukami.
  - Oni sobie akurat poradzą – wycedziła przez zęby Ivrel. – Niech ta burza się wreszcie skończy.
             Setsuko również przechadzała się nerwowo, z niepokojem zerkając na przyjaciela.
  - Niech ta burza się wreszcie skończy – westchnęła. – Napij się – powiedziała podając Reijiemu butelkę z wodą. – Nie możesz się odwodnić.
  - Nie chcę. Daj mi spokój.
  - O co ci chodzi, co? Próbuję ci jakoś pomóc.
  - Nie chcę twojej pomocy, nie rozumiesz?! – ryknął Reiji i jęknął z bólu.
  - Co masz za problem dzisiaj?
  - Że ci nie ufam – oznajmił Reiji, marszcząc brwi. – Nigdy nie umiałem ci do końca zaufać.
  - Teraz mi to mówisz? – oburzyła się Setsuko. – Może z łaski swojej powiesz mi, chociaż dlaczego?
  - Bo przyjaźniłaś się z nim… Z Itachim.
  - I dlatego mi nie ufasz?
  - Nic nie poradzę, jasne? Przyjaźniłaś się z nim! To on… To on zabił Maki! – krzyknął Reiji ze łzami w oczach. – Nic nie poradzę, że patrząc na ciebie, mam wrażenie, że on wciąż tu jest i znów coś mi odbierze.
  - On odszedł, rozumiesz? – warknęła Setsuko. – Odszedł beze mnie. Zostawił mnie.
  - Oszczędził cię.
  - Tak samo jak swojego kilkuletniego brata. I co? Może on też czyha na twoje życie? – zakpiła Setsuko. – No przestań, masz lepsze wymówki.
  - Nic nie poradzę, jasne?!
  - Powtarzasz się – zawarczała Setsuko. – Weź się w garść! Najpierw musisz przeżyć, musimy się stąd wydostać oraz znaleźć Ivrel i resztę. Potem możesz sobie psioczyć, że mi nie ufasz. A teraz zamknij pysk i mnie nie denerwuj! I pij tą wodę! – dodała. – Nie zamierzam tu siedzieć z trupem.
          Setsuko wzięła głęboki oddech. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Co prawda podejrzewała, że wszystko spowodowane jest trucizną, która siłą rzeczy miała negatywny wpływ na układ nerwowy, a jednak znikąd się to nie wzięło. Najwyraźniej Reiji od bardzo dawna tłamsił w sobie pewien żal.
  - Przepraszam… - wyszeptał, a ona nachyliła się nad nim, uśmiechając łagodnie. – Nie chciałem się na tobie wyżywać…
          Aihara usiadła obok niego i pogładziła po włosach.
  - W porządku – powiedziała wreszcie. – Sęk w tym, że ja cię rozumiem. Też bym sobie nie ufała na twoim miejscu – stwierdziła po chwili namysłu. – Chociaż wybrałeś sobie najbardziej chujowy z możliwych momentów na takie wyznania.
   - Poprzedniej nocy… Śnił mi się Itachi i ty, że rozmawialiście o czymś w lesie, o tej misji – oznajmił Reiji. – I czułem, że nie powinniśmy tu przychodzić. - Setsuko spojrzała z niepokojem na przyjaciela, ale nic nie powiedziała. – Nic nie poradzę, że go nienawidzę. Zabił Maki. Zabrał mi ją… A ty… Ty byłaś z nim najbliżej.
  - Ale nie jestem po jego stronie. Zostawił mnie tak samo jak całą wioskę – powiedziała łagodnie Setsuko i przytuliła Reijiego, gładząc po włosach. – Już dobrze. To wszystko przez tą ranę. Wytrzymaj. Gdy skończy się burza, zrobimy porządek z tym wszystkim.
            W podziemiach słychać było przepiękną pieśń. Naomi podniosła głowę, nasłuchując. Zdawało jej się, że zna tą melodię.
  - Co jest, un? – ożywił się Deidara.
  - Słyszycie to? – spytała Naomi. – Ktoś śpiewa.
  - Te podziemia są ogromne. Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś poza nami skrył się tutaj. Echo niesie dźwięki – wyjaśnił Akasuna, nie zaprzestając reperowania swojej marionetki, której ogon uległ nieznacznemu zniszczeniu podczas walki z shinobi Konohy. – A ty, dokąd, Nao?
  - Sprawdzić to – padło w odpowiedzi. – Chcę wiedzieć, kto to śpiewa.
  - Po co, un?
  - Dei, idziesz ze mną, czy wolisz zaczekać?
  - Pójdę, un – westchnął chłopak.
  - Nie będę was szukał, jeśli się zgubicie – zagroził Sasori, chociaż niespecjalnie obchodził go w tej chwili los towarzyszy.
          Naomi wiedziona jakimś dziwnym przeczuciem, podążała za przyjemnym, kobiecym głosem. Była pewna, że kojarzy tą piosenkę. Pewnie słyszała ją w dzieciństwie, ale ze względu na swoje pochodzenie, zdziwiła się, słysząc coś znajomego na obcych ziemiach. Kraj, z którego pochodziła był raczej odizolowany, bardzo mało rzeczy do niego przenikało i jeszcze mniej się z niego wydostawało. Do przekroczenia Doliny Wielkiego Kamyka, potrzeba było umiejętności i odwagi, a najlepiej także zgody władcy.
          Nazwa była raczej ironiczna, ponieważ dolina niewiele miała z doliną wspólnego. W rzeczywistości było to szerokie pasmo gór odgradzające królestwo od świata zewnętrznego. Niestety szczyty były zbyt wysokie i strome, by pokonać je w normalny sposób, zmuszały podróżników do wędrówki podziemnymi korytarzami, tworzącymi istny labirynt pełen dziwnych stworów.
  - To już niedaleko – wyszeptała dziewczyna i przyspieszyła kroku. Deidara mimowolnie podążył za nią, ciekawy, co z tego wyniknie. Zobaczyli stróżkę światła, bijącego od ognistej kuli, a kawałek dalej siedzącą parę.
  - Stój, to shinobi Konohy, un – wyszeptał Deidara, powstrzymując towarzyszkę.
  - No i co? – prychnęła, wychodząc z ukrycia. Setsuko zerwała się na równe nogi i w mgnieniu oka wyciągnęła sztylet, gotowa do ataku. – To ty śpiewałaś?
  - Tak – odpowiedziała niepewnie Aihara, nie opuszczając gardy. – Czego chcecie?
  - Ta pieśń. Skąd ją znasz?
  - To kołysanka. Moja mentorka śpiewała mi ją, gdy byłam jeszcze mała – odparła Setsuko.
  - On żyje, un? – spytał Deidara, wskazując brodą na śpiącego mężczyznę.
  - Oddycha, nie widzisz? – powiedziała Naomi. – Sasori go zranił, co nie?
  - Czego chcecie? – Setsuko powoli traciła cierpliwość.
   - Ciekawiła mnie tylko ta piosenka. Odłóż broń. I tak nie miałabyś szans przeciwko naszej dwójce.
  - Ja tu ciągle jestem – wtrącił Reiji, marszcząc brwi. – Tylko odpoczywam.
  - Po raz ostatni, un – oznajmił Deidara. – Trucizny Sasoriego no danny są zabójcze, un.
  - Jeszcze mi się nie śpieszy na tamten świat – prychnął Inukami.
  - No odłóż, rzesz tą broń – jęknęła Naomi. – I tak jest burza piaskowa. Tak samo niebezpieczna dla nas wszystkich. Jestem za młoda, żeby przysypało mnie żywcem. Nie pozwolę wam zniszczyć tych ruin z powodu walki.
  - Dlaczego mam ci wierzyć? – spytała Setsuko.
  - Mówi sensownie – zaśmiał się Reiji.
  - Możecie mu pomóc? – wyszeptała Setsuko.
  - Ale to by trzeba było poprosić Sasoriego – westchnęła Naomi. – Nie będzie zadowolony jak was tam zaprowadzimy.
  - Dlaczego w ogóle mamy im pomagać, un? – oburzył się Deidara.
  - Setsuko, co ty znowu wymyśliłaś? – Reiji wyglądał na zaniepokojonego.
  - Próbuję ratować twój zatruty tyłek – odpowiedziała Aihara i zwróciła się do członków Akatsuki: – Zaprowadźcie mnie do tego Sasoriego.
  - Setsu, nigdzie się beze mnie nie ruszysz.
  - Taszczyć cię ze sobą też nie zamierzam. Za chwilę wrócę.
  - Setsuko! Ej, Setsuko! – krzyknął Reiji, ale nie miał już siły się podnieść.
  - Poczekaj tu na mnie – odparła blondynka.
  - A ja nadal nie wiem, dlaczego mamy jej pomóc, un? – burzył się Deidara.
  - A czemu nie? I tak nie mamy nic lepszego do roboty – skwitowała Naomi. – Pytanie tylko, czy Sasori będzie w stanie coś zaradzić.
  - Sasori na Akasuna zawsze może coś zaradzić, un – odparł z pewnością blondyn.
  - Jak się właściwie nazywacie? – spytała Setsuko.
  - Sakurai Naomi, a to Deidara, a ty?
  - Setsuko Aihara.
  - Pomożemy ci, Setsuko, ale później zaśpiewasz tą piosenkę jeszcze raz – zaproponowała Sakurai. – Może w końcu sobie przypomnę, skąd to znam.
  - To niezbyt duża cena za życie przyjaciela. Zgoda.
  - Przyjaciel nie wyglądał na zbyt zadowolonego z tej pomocy – zaśmiała się Naomi.
  - Reiji i tak dziś chrzani od rzeczy – mruknęła Setsuko i dmuchnęła sobie w grzywkę. – A właśnie… Skoro już mamy taką dziwną, jeden na milion, szansę porozmawiać… Czy to możliwe, że przybyliście tu na pustynię, by zlikwidować tą frakcję, która ostatnio pojawiła się w tym regionie?
  - Skąd wiesz, un? – spytał podejrzliwie Deidara.
  - To tylko podejrzenia Gaary – odparła Setsuko.
  - Kazekage?
  - Ano. Młodego Kazekage. Wywnioskował, że macie ten sam cel, co oni – stwierdziła Setsuko, obserwując bacznie członków Akatsuki. Nie mogła sobie pozwolić na chwilę nieuwagi. – Czyli to prawda?
  - Może, un.
  - Nie, nie będę pytać, dlaczego – oznajmiła blondynka i uśmiechnęła się pod nosem. – Wiecie gdzie ich kryjówka?
  - Dalej na zachód, ale powstrzymała nas ta burza piaskowa – wyjaśniła Naomi. – Chcieliśmy iść podziemiem, ale Sasori twierdził, że ruiny nie prowadzą aż tak daleko.
  - Rozumiem.
  - Dowiedzieliście się? – zapytał Akasuna, nie odrywając wzroku od swojej marionetki.
  - Sam zobacz – mruknęła Naomi. – To ona śpiewała tą piosenkę.
  - Po co ją przyprowadziłaś? – nastroszył się lalkarz.
  - Daj spokój, nic nie zrobi, kiedy jesteśmy tu wszyscy razem – uspokoiła go różowo-włosa. – Dziewczyna martwi się o przyjaciela. Został zatruty przez…
  - W takim razie biada mu – uciął Sasori.
  - Oj tam, daj spokój. Ten jeden raz chyba możemy im pomóc – zaświergotała Naomi.
  - Nao, nie mam żadnego zamiaru ratować wroga.
  - Ale Sasoriiiii... – upierała się. – Przynajmniej będzie można z nim jeszcze powalczyć, jak już burza ustanie.
  - Nie.
  - No weź.
  - Nie.
  - Czego chcesz w zamian? – wtrąciła się Setsuko. – Może zawrzyjmy umowę? Wychodzi na to, że mamy wspólny cel – ciągnęła dalej. – Złowroga frakcja i nam jest jak wrzód na tyłku. Zabili naszych. Wygląda na to, że wam też zawadzają, ale nie dajecie sobie sami rady. Jest ich za dużo.
  - Dlatego kierujemy się bezpośrednio do ich kryjówki – stwierdził beznamiętnie Akasuna.
  - Co nie zmienia faktu, że jeśli wam umkną, wasza misja się nie powiedzie.
  - Do czego zmierzasz? – podchwyciła Naomi.
  - Mamy wspólny cel. Czemu nie połączyć sił? – zaproponowała Setsuko. – Rozejm do czasu pokonania wspólnego wroga. A potem możemy znów stanąć do walki. To chyba dobry układ.
  - Ale w ramach rozejmu chcesz pewnie, żebym uratował twojego przyjaciela – zauważył Sasori, wywracając oczami. – Odpada.
  - To czego chcesz w zamian? – Aihara nie zamierzała tak łatwo się poddać.
  - Nie macie nic, co by mnie interesowało.
  - Nie? – Setsuko, uśmiechnęła się od ucha do ucha i wyciągnęła z kieszeni pewien zwój. – A sądziłam, że dobra medyczna lektura może zainteresować kogoś takiego jak ty.
  - Skąd to masz?
  - Co to, co to? – zapytała Naomi, spoglądając to na Setsuko, to na Akasunę. – No?
  - Skąd w twoim posiadaniu tak skomplikowana książka medyczna? – zainteresował się lalkarz. – Zwłaszcza, że z tego, co mi wiadomo, jest to dobrze strzeżony dokument należący do kraju księżyca.
  - A widzisz. Każdy ma swoje tajemnice – zaśmiała się Setsuko. – Uratuj mojego przyjaciela, a to będzie twoje.
          Akasuna prychnął, ale wyciągnął z kieszeni jakieś zawiniątko i rzucił blondynce.
  - Teraz książka – powiedział.
  - Skąd mam wiedzieć, że to nie kolejna trucizna? – spytała Aihara, mierząc wzrokiem Sasoriego.
  - Możemy zabrać ci to siłą. Na pewno chcesz ryzykować życie swoje i jego?
  - Pójdziemy z nią – powiedziała Naomi. – Odda książkę, gdy upewni się, że tamten chłopaczek przeżyje i zaśpiewa mi raz jeszcze tą piosenkę. Wszyscy będą zadowoleni.
  - To zaskakujące, jak bezproblemowo funkcjonuje twój świat, Nao – westchnął Akasuna. – Róbcie, co chcecie. Bylebym dostał tą książkę.
          Setsuko w drodze przyjrzała się zawartości zawiniątka. Nie wiedziała, jaką trucizną posługiwał się Akasuna, ale na ile mentorka uczyła ją zielarstwa, roślina, która znajdowała się w woreczku była antidotum o dość szerokim spektrum. Niestety trudnym do zdobycia, więc transakcja była tego warta. W końcu życie towarzysza broni jest warte więcej, niż jakaś książka. Nawet taka.
  - Rei, żyjesz tam? – spytała blondynka, podchodząc do przyjaciela i szturchnęła go nogą nogą.
  - Miało cię nie być chwilę – usłyszała w odpowiedzi i uśmiechnęła się.
  - Weź, to ci pomoże – powiedziała, podając Reijiemu roślinę oraz wodę. Wreszcie mogła odetchnąć z ulgą. – A teraz odpoczywaj – dodała. – Wy też siadajcie. Chyba chciałaś posłuchać jeszcze tej kołysanki, Nao.
          Różowo-włosa skinęła głową i ponagliła Deidarę, by i on usiadł. Setsuko zaśpiewała kołysankę jeszcze kilka razy, głównie po to, by pomóc zasnąć Reijiemu. Potrzebował czasu i wypoczynku, nim antidotum zacznie działać.
  - I co, un? – zapytał Deidara.
  - Nadal nie kojarzę – westchnęła Naomi. – No trudno.
  - Łap – mruknęła Setsuko i rzuciła dziewczynie zwój obiecany lalkarzowi. – Przekaż mu. I zastanówcie się nad moją propozycją.
  - Uczą was tego w wiosce, un? – zdziwił się Deidara.
  - Uczą, czego? – spytała Setsuko z dezorientacją w głosie.
  - No, tego, un.
  - Nie sądzę – zaśmiała się Naomi. – Szczerze wątpię, żeby uczono ich współpracować z wrogiem.
  - Wróg, czy nie, liczy się cel – skwitowała Setsuko. – Moja mentorka uczyła mnie, by postępować rozważnie, nawet, jeśli czasem mija się to z ideologią shinobi.
  - Elastyczne podejście. To jest to. Lider by cię polubił.
  - Na razie sama jesteś nowa, un – wtrącił się Deidara. – Lider cię nie posłucha, un.
  - Oj tam, oj tam. Zresztą zapewne nie raz się jeszcze spotkamy.
  - Nie wątpię – przyznała Setsuko. – Zanim minie burza, będzie już ciemno. Noc to świetna okazja do ataku.
  - Nocą pojawia się tu wiele kreatur, których nie chciałabyś spotkać, un.
  - Bez obaw. To nie jest moja pierwsza misja na pustyni – zaśmiała się Setsuko i spojrzała znacząco na Naomi. – Ale twoja chyba tak.
  - Jestem nowa w Akatsuki.
  - Po co zdradzasz im informacje, un?
  - To i tak bez znaczenia. Nie trudno się domyślić, że dołączyłam niedawno.
          Lecz gdy burza ustała, już dawno nie było śladu po członkach Akatsuki. Zniknęli, a miejsce, w którym byli wyglądało, jakby nikt się tam nigdy nie pojawił. Setsuko niecierpliwiła się, by wyjść i odnaleźć Ivrel oraz Hatake, ale wolała odczekać aż Reiji się obudzi. Dopiero wtedy mogli udać się na poszukiwania, ale Ivrel sama ich znalazła, wysyłając po nich tęczowego wilka. To on też doprowadził całą grupę do siedziby frakcji, całkowicie zniszczonej.
  - Ou… Akatsuki urządziło im tutaj masakrę – mruknęła Setsuko.
  - Niech to, spóźniliśmy się. Już ja bym im pokazał! – wygrażał Uzumaki.
  - Zamknij się Naruto – skarciła go Haruno.
  - Oboje zamilczcie – zawarczała Ivrel, znów tarmosząc za włosy młodego Uchihę. – Wywinął mi się ten blondas, cholera.
  - Czyli po sprawie – podsumował Hatake.
  - Frakcja zniszczona, Akatsuki zniknęło. Nic tu po nas – przytaknął Reiji.
  - Co się właściwie działo, gdy zostaliście we dwoje? – zaciekawiła się Ivrel. – Byliście sami, samusieńcy. Samiusieniesieńcy – zawyła.
  - No prawie – powiedziała Setsuko, uśmiechając się od ucha do ucha. – W sumie nie działo się nic specjalnego, nie Rei?
  - Tak. Nic specjalnego.
  - Wy coś ukrywacie – stwierdziła Ivrel, marszcząc brwi. Nawet nie podejrzewała jak wiele jej umknęło. Chociaż nie było to raczej to, czego się spodziewała. Dziwne spotkanie i pertraktacje Setsuko z członkami Akatsuki miały pozostać tajemnicą. Być może już na zawsze.

15 komentarzy:

  1. Przyznam szczerze, że nadal nie łapię nastroju tej opowieści, ale czytam. Nawet jeśli nie zostawię komentarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie łapiesz nastroju w sensie? Chyba nie rozumiem. Co masz przez to na myśli? Chciałabym wiedzieć.

      Usuń
    2. W sensie, że do mnie nie przemawia. Nie żeby mi się nie podobała, raczej nie wzbudza we mnie żadnych uczuć.

      Usuń
    3. Mhm. Widzisz... Jest to dla mnie dość istotna informacja. Fakt, że nie zawsze uda mi się dotrzeć do każdego, ale niemniej jest to dla mnie podpowiedź, że coś tu nie gra. Być może kolejny rozdział zmieni sytuację, ale jeśli nie, będę musiała się nieco zastanowić nad tą kwestią.

      Usuń
    4. To może być kwestia właśnie tego, że Naruto to nie moja bajka, jak przypomniała Wilczy. Także aż tak się tym nie przejmuj, jeśli ma to uderzać w koncepcję opowieści. Znając życie, to pewnie będę czytać dalej chyba, że totalnie przestanie mi się podobać.

      Usuń
  2. mnie sie wydaje, ze wszystkim sie nie dogodzi po prostu, jesli jakis utwor z gatunku muzyki klasycznej jest wybitny, ponadczasowy i wgl jest kanonem, ale do mnie nie przemowi, no bo nie slucham takiej muzyki, a wole rocka... czy to znaczy ze utwor jest zuy? ze autor musialby cos zmienic? no nie, po prostu docelowa grupa odbiorcow jest inna ;) A wydaje mi sie, ze Laurie gdzies tu pisała, ze Naruto to nie jej bajka (jak sie myle prosze o korekte), wiec... Ja tez bym nie czuła np klimatu ff z star wars, bo wgl nie moj swiat to je. Tak ja to widze.

    Ja akurat w naruto wsiaklam, to ja tu rozemocjonowana jestes az za bardzo :D tylko co to z akolejna rozowolosa... -.- jedna to az za duzo! jeszcze sie koło dedry kreci *nadyma sie* i czamu ukrywaja ta dwojka przebiegla i wgl co to za komitywa ::D i dlaczego iv po prostu nie zasypała gowniarzy piachem zeby sie odizolowac i... hatake zero inicjatywy! ych! saske-kun dalej prawidlowo uglebiony, to mi sie podoba ;D szybko cos, sie rozeszlo po kosciach, ta misja. pragne wiecej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że wszystkim się dogodzi, ale mimo wszystko wolę trzymać rękę na pulsie, gdy nie jestem przekonana co do czegoś. Wybacz, Iv, ale w przypadku gdzie masz swojego Hatake i imienniczkę w historii nie jesteś do końca wiarygodnym źródłem. Niestety, ale chodź z samego tekstu jestem dość zadowolona i uważam, że jest o wiele lepszy od pierwotnej wersji, to sama nie byłam do końca przekonana do pierwszych rozdziałów.

      Usuń
    2. zarzucasz mi subiektywizm ze względu na postacie, ale ja bede subiektywna zawsze, bo... w sumie nie wiem czy ktos oceniajac historie, ktora czyta jest tak ponad własne opinie. no i gdyby nie bylo iv i hatake, byłoby mase innych postaci, które uwielbiam, więc mimo, że wiem, do czego pijesz, to nie zgodzę się, ze jestem mało wiarygodna. jesli cos lubie, to sie entuzjazmuje, ale lubie w naruto rzeczy sporo... a iv w anime np nie bylo nie? -.- no. takze prosze mnie nie obrażać, dziękuję ;D

      Usuń
    3. Daleka jestem od obrażania kogokolwiek. W wypadku tej historii mam po prostu konkretny powód, żeby jednak trochę się martwić i tyle, ale jakieś zamieszanie z tego wyszło :)

      Usuń
    4. no bo wiesz, jak co, to moge udawac ze mi sie nie podoba i krytykowac z dupy, jak masz ze mną za dobrze ;D
      oczywiscie mowie o obrazaniu w cudzysłowiu.. wu...wie... nie lubie tego słowa. Ale mimo wszystko nie mozesz bagatelizowac mojej opinii tylko dlatego, ze uwielbiam pewne postacie. Pewnych nie uwielbiam i co z tego? Oprocz tego oceniam tez historie i uwierz mi, ze nie jest tak łatwa, ze wystarczy mi pokazac ivcie, postawic ja obok sharingana i o, jestem cała twoja ;D jasne, że mnie to w chuj cieszy i gdzies tam stanowi to o jakims dodatkowym punkcie, który przyznaje, gdy czytam tow, ale to własnie taki dodatkowy punkt. matury sie dzieki niemu nie zdaje, czaisz.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Też mam problem z cudzysłowem :D Kiedyś znalazłam mema "A jak się mówi? W dupiu czy w dupie?" i od tego czasu pamiętam :D
      Słońce, wiesz, że Twojej opinii też nigdy nie bagatelizuje. Tutaj to Cie też akurat trochę podpuszczałam. Jak widać bardziej efektywnie niż sądziłam :D :* :* :*

      Usuń
    2. ahahah, okey, zapamietam <3 kurwa, chyab se to dzargne na czerepie, '..w dupiu czy w dupie" ;D thx
      e, no aj jak zwęszę, że ktoś mi "ubliża" (obeszłam system ;D) to zawzyczaj się wkurwię. na swoje nieszczeście zapomniałam, żeś z grona szlachetnej organizacji 'wow tyle wygrac wkurwic wilczego' w skrocie WTWWW ;D i bez tego dzien stracony ;D ale nie martw sie... NIE BEDZIE CI TO ODPUSZCZONE.

      Usuń
    3. Ale co poradzę, że Ty się tak dajesz. Równie dobrze mogłam to wymyślić teraz na poczekaniu, ale już lecisz capslockiem :D :* Muahahaha

      Usuń
    4. wiesz co Tris?

      http://img05.deviantart.net/18e8/i/2014/346/c/9/naruto___fuck_you_no_jutsu_by_dianadoria-d89le5s.jpg

      :D

      Usuń