Setsuko siedziała na gałęzi drzewa,
nad strumykiem, nieopodal wioski. Po tym jak posprzeczała się z Mitarashi Anko,
potrzebowała wytchnienia i postanowiła odciąć się na trochę od ludzi.
Wiedziała, że musi ochłonąć i zapanować nad sobą. Zupełnie bezsensownie użyła
swojej zdolności, żeby, chociaż trochę dopiec Anko, która tego dnia irytowała
ją bardziej, niż zwykle. Była bezużyteczna, mocna tylko w gębie i chociaż
dostała posadę dowódcy to, tylko, dlatego, że nikt inny nie chciał, a ona próbowała
się wywyższać.
– A ty, co się alienujesz? – usłyszała i
spojrzała w dół. – Chyba nie przejęłaś się słowami Anko?
– Nie, jej słowami nie – padło w odpowiedzi.
– Ale swoim zachowaniem już tak.
– „No, powiem ci, szacun” – zaśmiał się
Reiji. – Tak mówił Jiro, a Ivrel mu potakiwała. Nikt ci nie podskoczy u nas.
– Nie to miałam na myśli – westchnęła
Setsuko.
– Wiem, ale nie sądzę, żeby miało sens to
rozpamiętywać – stwierdził Reiji. – Jeśli ty byś jej nie usadziła, to zrobiłaby
to Ivrel albo ja, a wtedy mogłoby się nie skończyć tylko na groźbie. Doszłoby
do rękoczynów.
– Ech, ale i tak nie powinnam się dać tak łatwo
sprowokować.
– No dobra, ale to było wczoraj. Mamy nowy
dzień, dziewczyno, a ty się zadręczasz.
– No, ale…
– Nie ma żadnych, ‘ale’ – powiedział
stanowczo Reiji. – Pokazałaś klasę. Przynajmniej umiesz się postawić i nie
potrzebujesz do tego bluzgów jak na przykład Takuya.
– Może – przyznała Setsuko i uśmiechnęła się
lekko.
– Tak od razu lepiej – usłyszała. – Nadąsana
mina ci nie pasuje. A Anko nie miała racji, bo myślę, że to było całkiem
niezłe, co wtedy zrobiłaś. Sprowokowałaś tego gościa, ale też nie dałaś się
niczym zaskoczyć. Jego mina była za to bezcenna, kiedy go tak zaszłaś od tyłu.
– Setsuko wzruszyła ramionami. – Nawet Itachiemu zrzedła mina.
– Wkurzyli mnie. Przyszli sobie, a jak się
okazało, że coś im nie pasuje myśleli, że od tak odejdą. Obowiązkiem shinobi
jest ich wyeliminować, a zaledwie garstka ludzi była gotowa to zrobić. Nie
wspominając o tym, że prawie całe Anbu gdzieś przepadło. To jakaś kpina!
– Wiem, też mnie to wkurza, dlatego myślę, że
naszym zadaniem jest to zmienić, naprawić.
– Ja nie wiem, czasami nie mam już siły
wszystkiego ciągle naprawiać i ratować. Może Ayane miała rację, że nadszedł
czas, by stąd odejść – powiedziała Setsuko, patrząc gdzieś w dal.
–
I zostawić mnie… I Ivrel? – zapytał
Reiji, marszcząc brwi. – Ci od razu powiem, że się bez nas nigdzie nie
wybierasz.
– Przecież nigdzie nie idę – zaśmiała się
Setsuko. – Tylko głośno myślę.
– To nawet tak nie myśl. Ale to nie tak, że
cię nie rozumiem…
– Szczerze, Rei? Akatsuki staje się coraz
bardziej aktywne… Mam przeczucie, że niebawem wydarzy się coś złego.
– Coś złego, czyli co?
– Nie wiem… Coś.
– Za dużo myślisz – skwitował Reiji. – Chodź,
pomożesz mi.
– W czym?
– Iruka prosił o pomoc, ale mówił, że
potrzebuje dwóch osób. Nadasz się w sam raz.
– Ale ja chcę tu posiedzieć – zaoponowała
Aihara.
– I dalej się alienować? Nie ma, idziesz ze
mną. To będą twoje prace społeczne za zamartwianie się – skwitował Reiji.
Setsuko z niewyraźną miną zeskoczyła
z drzewa i przystanęła obok przyjaciela. Ten chwycił ją za rękę i pociągnął w
stronę akademii, gdzie oczekiwał ich już Iruka. Banda dzieciaków bawiła się na
„wybiegu” jak to zawsze nazywała Setsuko, a ich opiekun bacznie nad wszystkim
czuwał.
–Yo, Iru – mruknął Reiji, ciągnąc za sobą
niezadowoloną Setsuko. – Patrz, kogo tu mam.
– Setsuko, Reiji, hej.
– Hej, hej…
– To, co miałeś za sprawę?
– Opowiadałem dzisiaj dzieciakom o
funkcjonowaniu Anbu, ale pomyślałem, że więcej zapamiętają, jeśli pojawi się u
nich osobiście ktoś z elitarnych oddziałów – wyjaśnił Iruka i uśmiechnął się
serdecznie.
– Elitarnych – prychnęła Setsuko.
– Chyba masz dzisiaj zły humor – zauważył
Umino.
– Miała wczoraj spięcie z Anko.
– Poza tym nie lubię dzieci? – mruknęła
dziewczyna, wywracając oczami.
– Anko na nią pokrzyczała, na pewno
słyszałeś, że Akatsuki tu było – ciągnął dalej Reiji.
– Albo nie lubię dzieci, a ktoś zmusił mnie
do przyjścia tutaj i teraz ignoruje, co mówię? – rozeźliła się Setsuko.
– Tak słyszałem – Umino także puścił
komentarz Aihary mimo uszu.
– No do cholery, wy to robicie specjalnie,
nie?! – krzyknęła i dostała kuksańca w bok. Zacisnęła dłonie w pięści, marszcząc groźnie
brwi, ale Reiji dalej się wygłupiał. – Oberwiesz – zagroziła i zaczęli się
gonić wokół Iruki.
– Cieszę się widząc was pełnych energii –
powiedział Umino, uśmiechając się radośnie. – Może wasza zabawa rozwieje ogólne
wyobrażenie o tym, że Anbu składa się z samych przerażających ludzi.
– Nie jesteśmy przerażający! – krzyknęli
chórem Setsuko i Reiji.
– No, jacy zgrani – padło i obok pojawiła się
Ivrel. – Aż miło popatrzeć.
– Iv! Hatake – powiedziała Setsuko, gdy i
szaro włosy do nich dołączył. – A wy, co tacy uradowani?
– Ivrel pomagała mi w treningu drużyny
siódmej.
– Znowu poszłaś maltretować Sasuke? –
zapytała Aihara i spojrzała na koleżankę, łapiąc się pod boki.
– Tam zaraz maltretować…
Wszyscy zebrali się w sali
lekcyjnej. Dzieciaki pozajmowały miejsca w ławkach, a trójka shinobi z Anbu
zasiadła na specjalnie przygotowanych krzesłach koło Iruki.
– Wcześniej opowiadałem wam, co nieco na
temat Anbu, ale najlepiej o specyfice pracy opowiedzą wam nasi goście –
oznajmił Umino i uśmiechnął się szeroko. – Poznajcie Inukami Ivrel i Reijiego
oraz Aiharę Setsuko, a także byłego członka Anbu, Hatake Kakashiego. – Rozległy
się brawa, a Setsuko prychnęła cicho. – Możecie im zadawać pytania, ale
pamiętajcie, żeby najpierw podnieść rękę. – Jako pierwsza zgłosiła się czarnowłosa
dziewczynka. – Tak Ami?
– Czy wasze misje są trudne?
– Baaaardzo – powiedziała Setsuko, robiąc
groźną minę. – Piekielnie trudne, ale wszyscy jesteśmy bardzo silni, więc
radzimy sobie z tym.
– Kłamczucha – mruknął pod nosem Reiji.
– A walczyliście z Akatsuki? – spytał jakiś
chłopiec pod ścianą. – Słyszałem, że byli ostatnio w wiosce.
– To prawda – przyznał Reiji. – Jeden miał
prawie dwa metry wzrostu i ogromny miecz.
– Ale pokonaliście go?
– Uciekli w popłochu – zaśmiała się Ivrel.
– Pssst, Setsuko. – Dziewczyna spojrzała w
tamtą stronę i zobaczyła za oknem Hiromi. – Chodź na chwilę.
– Iruka, muszę wyjść – oznajmiła. – Hiromi
mnie woła.
– Jasne, nie ma sprawy – odparł Umino.
– Już wychodzisz? Masz jakąś misję? –
zaciekawiło się jedno z dzieci.
– Może – zaśmiała się Setsuko. – Trzymajcie
się dzieciaki. – Po tych słowach zniknęła. – Co jest? – spytała, będąc już na
zewnątrz.
– Pan Jiraya wrócił. Pytał o ciebie.
– Och, a gdzie jest?
– Powiedział, że będzie czekał w knajpie koło
Ichiraku.
– Ok, dzięki za info – mruknęła Setsuko i
pospiesznie udała się do wskazanego miejsca.
Przez jakiś czas nawet trenowała
pod jego okiem i nie miała problemu, by się z nim dogadać. O wielu rzeczach mu
mówiła, a teraz, gdy odczuwała tak ogromny niepokój, powrót mężczyzny bardzo ją
ucieszył.
– Jiraya! – uradowała się, gdy odnalazła go,
siedzącego przy stoliku z kieliszkiem sake. – Jak podróż?
– Świetnie. Już prawie skończyłem moją
kolejną książkę.
– Och, to Hatake będzie miał, co czytać –
zaśmiała się.
– Zwiedziłem cały kraj herbaty i ich piękne
góry. Poznałem wielu interesujących ludzi.
– Czyli zwiedziłeś całą masę knajp i poznałeś
mnóstwo kobiet – przetłumaczyła Setsuko, szczerząc zadziornie zęby. – Cóż…
Podejrzewam, że nie byłbyś sobą, gdyby było inaczej.
– Skąd wiedziałaś?
– W kraju herbaty nie ma gór.
– Słyszałem, że Akatsuki tu było – oznajmił
mężczyzna i zmarszczył brwi. Jednak odczekał chwilę, gdy kelnerka przyniosła
kolejną butelkę sake i drugi kieliszek. Dopiero, Gdy się oddaliła, kontynuował:
– To był Uchiha, prawda?
– Więc już o wszystkim wiesz – westchnęła
Setsuko. – Tak był tu. A ja jak skończona kretynka straciłam panowanie.
– Mówisz o kłótni z Anko?
– O tym też już słyszałeś?
– Hiromi mi powiedziała, ale nie sądzę, żebyś
musiała się tym przejmować. Z tego, co mówiła stanowisz raczej spory autorytet
wśród kolegów z pracy. Woleliby ciebie na dowódcę, aniżeli Mitarashi, więc
drobne konflikty nie stawiają cię wcale w gorszym świetle.
– Co nie zmienia faktu, że po spotkaniu z
Itachim dałam się tak łatwo sprowokować. To niedopuszczalne – stwierdziła
Setsuko.
– Myślę, że za dużo od siebie wymagasz –
oznajmił Jiraya. – Nie rozumiem, dlaczego wściekasz się na siebie, kiedy nikt
nie ma do ciebie pretensji.
– Może właśnie, dlatego – odparła Setsuko. –
Może, gdyby ktoś zwrócił mi uwagę, nie musiałabym się obawiać, że inaczej
zrobię coś głupiego. Dlatego sama ciągle się strofuję. Nie mogę opuścić gardy,
bo któregoś razu narażę swoich przyjaciół.
– Napij się lepiej – mruknął Jiraya. – I nie
myśl już o tym. Rozkoszujmy się pięknym dniem.
– Nie wiem, ostatnio nie umiem się
rozkoszować już żadnym dniem. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niebawem nadejdą
kłopoty – wyjaśniła Setsuko i westchnęła. – Mówiłam już o tym Reijiemu, ale też
zbagatelizował sprawę. Zupełnie jak ty.
– Co do kłopotów akurat możesz mieć rację. Akatsuki
najprawdopodobniej zyskało nowego członka.
– Wiem.
– Słyszałaś o tym? – zdziwił się mężczyzna.
– Nie tylko słyszałam. Ja spotkałam ją
osobiście – padło w odpowiedzi. – Byliśmy z misją w Sunagakure. Nazywa się
Naomi Sakurai i najwidoczniej jest tam dopiero od niedawna. Nie ma też jeszcze
przydzielonej pary. Twierdziła, że pochodzi z jakiejś odległej krainy, której
nie znamy, ale nie wiem na ile można jej wierzyć. Co wiem na pewno, jest silna,
bardzo silna.
– Widzę, że wiesz więcej ode mnie – strapił
się Jiraya i podrapał w tył głowy, po czym popił sake. – Miałem nadzieję, że
cię zaskoczę, ale nie udało mi się tym razem. Rozmawiałaś z nią?
– Cóż… Wszyscy wylądowaliśmy w podziemnych
ruinach podczas burzy piaskowej. Nikt poza Reijim o tym nie wie – wyjaśniła
Setsuko. – Miałam okazję z nią porozmawiać. Podchodziła do sytuacji o wiele
spokojniej, niż jej towarzysze. Z chęcią ze mną rozmawiała, jakby próbując się
czegoś dowiedzieć o świecie, który ją otacza. Dziwna dziewczyna.
– A ładna?
– Jiraya! – oburzyła się Setsuko i również
upiła sake. – Naprawdę, nawet w takiej chwili musisz…
– A, co nam innego zostało? Zamartwianie się
nic nie da.
– Zamartwianie nie, ale mógłbyś potraktować
to poważnie.
– Traktuję to poważnie, ale na pewne rzeczy
nie mamy wpływu – mruknął Jiraya, oglądając się na tyłek kelnerki. – Trzeba po
prostu wyluzować.
– Wracając do tematu. Nie sądzisz, że
Akatsuki stało się o wiele bardziej aktywne?
– Też tak myślę. Oczywiście.
– Słuchałeś w ogóle, co powiedziałam? –
spytała Setsuko, mrużąc oczy.
– Masz rację.
– Czyli przyznajesz, że jesteś zboczeńcem?
– Tak. Znaczy… Co?! Nie! Oczywiście, że nie –
ożywił się mężczyzna i spojrzał wreszcie na Setsuko, która uśmiechała się
złośliwie. – Jesteś okropna.
– Trzeba było słuchać.
– Słuchałem.
– Jasne, a ja się wczoraj urodziłam.
– Więc? – mruknął Jiraya, marszcząc brwi.
– Pytałam, czy nie uważasz, że Akatsuki stało
się bardziej aktywne, niż wcześniej – powtórzyła Setsuko. – Szykują się do
czegoś, nie?
– Tak, obawiam się, że masz rację – przyznał.
– Też to zauważyłem. Niestety nadal nie wiem, jak daleko zaszli ze swoimi
planami. A właśnie! – powiedział z miną, jakby właśnie przypomniał sobie o
czymś bardzo ważnym i sięgnął pod stół po sporą, papierową torbę na prezenty. –
To dla ciebie i Ayane. Powinno wam się spodobać.
– Dziękuję – odparła Setsuko, uśmiechając się
ciepło. – To miłe, że zawsze o nas pamiętasz. Tylko, że Ayane… Ona odeszła z
wioski.
– Co?
– Ponad miesiąc temu. Stwierdziła, że wioska
nie ma jej już nic do zaoferowania i od tak wyruszyła w podróż.
– Poszła bez ciebie?
– Ja nie chciałam iść. Od tego czasu nie mam
z nią kontaktu.
– Ech, ta dziewczyna – westchnął Jiraya. – Na
pewno jej się znudzi i niebawem wróci do domu.
– Nie sądzę – stwierdziła smutno Setsuko. –
Coś mi mówi, że nie wróci.
– Skąd ten pesymizm? – Aihara wzruszyła
ramionami. – Za dużo się martwisz.
– Nie wiem, może.
– Dobra, muszę jeszcze zajrzeć do Sarutobiego
– zaśmiał się Jiraya. – Wpadnę do ciebie jeszcze wieczorem.
– Ok.
Drzwi otworzyła Ivrel i gdy ręka mężczyzny
oplotła się wokół jej talii, rozległ się pisk, grzmot i zanim Setsuko zdążyła
dobiec na miejsce, Jiraya leżał na ziemi porażony prądem.
– Ups… Zapomniałam ci powiedzieć, że
przyjdzie – zaśmiała się Aihara i podała mężczyźnie dłoń, by pomóc mu wstać.
– Czyli twierdzisz, że to nie było
specjalnie? – naburmuszyła się Ivrel.
– Nie tym razem – zaśmiała się Setsuko. –
Wejdź, Jiraya – powiedziała i wpuściła mężczyznę do środka. – Kawy? Herbaty?
Sake niestety nie mam.
– To herbaty. Kawa o tej porze dnia może nie
być dobrym pomysłem.
– W tym wieku.. – mruknęła Ivrel. – Faktycznie,
bo pikawa siądzie.
– Właśnie…
Czyżbym przeszkodził wam w babskich pogaduchach? – strapił się Jiraya. –
Chociaż dwie piękne dziewczyny u mojego boku… Kuszące – dodał, obejmując Ivrel
ramieniem, za co oberwał w nos.
– Nie próbuj więcej – warknęła dziewczyna.
– Iv tutaj mieszka – wyjaśniła spokojnie
Setsuko. – Przynajmniej jest mi raźniej.
– Rozstałaś się z Irijim, Ivrel? – zdziwił
się Jiraya.
– Tak – przytaknęła Inukami.
– To tym bardziej możemy się zabawić.
– Setsu, weź go ode mnie, bo serio mu coś
zrobię.
– No już, już – zaśmiała się Setsuko i
zwróciła do mężczyzny: – Jiraya, musisz się ustawić w kolejce. Maito też już
próbował do niej podbijać.
– Barrrrrrdzo śmieszne.
– Ohho, czyli mam konkurencję. Ale marną –
mruknął Jiraya.
– Nie ma żadnej konkurencji! – wrzasnęła
rozeźlona Ivrel.
– Czyli jednak chcesz się zabawić?
Do końca wizyty Sannina Ivrel
milczała, siedząc po drugiej stronie pokoju i rzucając mu groźne, w jej
mniemaniu, spojrzenia. Setsuko natomiast opowiadała, co się działo w wiosce i
słuchała na temat kolejnej podróży Jirayi.
– Dobra, będę leciał – powiedział Jiraya. –
Mam jeszcze kilka stron do napisania.
– Ok, trzymaj się – odparła Setsuko i
zamknęła drzwi. – Ivrel, chcesz…? Ivrel? – Odpowiedziała jej cisza. Blondynka
ruszyła do pokoju koleżanki, ale jej tam nie było. W kuchni i salonie również.
– Przepadła… Normalnie jak kamień w wodę. – Rozległo się pukanie drzwi i
Setsuko poszła otworzyć. – Rei?
– Nie chcesz się przejść?
– Się przejść, gdzie?
– W sąsiedniej wiosce jest festyn,
pomyślałem, że może chciałabyś iść – oznajmił Reiji i uśmiechnął się. – Jeśli
zastanawiasz się, co z Ivrel, to widziałem ją chwilę temu koło domu Kakashiego.
– Ach, to wiele wyjaśnia – zaśmiała się
Setsuko. – Tak. Z przyjemnością pójdę. Daj mi pięć minut, a tymczasem rozgość
się.
– Dzięki.
Ja widzę, że Jiraya ma inną konkurencję, mocniejszą, jeśli chodzi o Iv :)
OdpowiedzUsuńczo oni wszyscy ;D ahahah, ale no dobra, to er-senin, on leci na wszystko co ma biust ;D oł ya, sie naelektryzowałam. sie zbiegłysmy z naruto-rozdzialami i nawet raz pada z ust bohatera to samo pytanie i u cb i u mnie ;D przynajmniej innego bohatera, mwahah.
OdpowiedzUsuńczo ta iv poszla stalkowac hatake, e? ;D yey, ide jeszcze raz przeczytac rozdziala bo mi sie podobaaaa <3
– Wracając do tematu. Nie sądzisz, że Akatsuki stało się o wiele bardziej aktywne?
OdpowiedzUsuń– Też tak myślę. Oczywiście.
– Słuchałeś w ogóle, co powiedziałam? – spytała Setsuko, mrużąc oczy.
– Masz rację.
– Czyli przyznajesz, że jesteś zboczeńcem?
– Tak. Znaczy… Co?! Nie!
muahaha. naprawde dobry rozdzial to byl, dziekczynienie jakies niebiosom odprawic by wypadało. jiraya wyszedł bezbłędnie.
setsuko faktycznie duzo od siebie wymaga. i to 'albo nie lubie dzieci?" ;D wlazło.
Przyczepiłam sie festynu bo lubie festyny i mam nadzieje, że sie szybko uwiniesz :D:D
OdpowiedzUsuńJiraya <3 Sceny z dziadkiem wlazły bardzo fajnie, szczególnie z ten dialog z tym zboczeńcem :D fane fane :D
ey, nie męczcie sasusia bo on i tak już jest emo ciotą! :P
i tak, bardzo fajny rozdział, płynnie się go czyta, nie ma jakichś nagłych oderwań czy czegoś, akcje przechodzą jedna w drugą i jest git :)