Rumors

Zapraszam do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Obserwatorzy

piątek, 3 czerwca 2016

Chapter 8 ~ Say goodbye.

            Z biura Hokage Setsuko wyszła wściekła jak osa i ledwo powstrzymała się, by nie trzasnąć drzwiami. Czuła się wykorzystana i zdradzona. Nie podobała jej się nowa misja. Jednak, jako wierna kunoichi nie mogła odmówić wykonania zadania. Zresztą, czy się zgodzi, czy nie, wyszłoby i tak na to samo. Miała miesiąc na to, żeby się przygotować. Fizycznie i psychicznie. Dlaczego? Akurat teraz, kiedy w jej życiu powoli zaczynało się wszystko układać. Wreszcie zbliżyli się do siebie z Reijim…
            Westchnęła ciężko i ze zwieszoną głową udała się do lasu za wioską. Musiała wszystko przemyśleć, zaplanować i przygotować się do podróży. To nie było takie łatwe.
  – Coś się stało? – usłyszała i spojrzała na Reijiego, który uśmiechał się do niej ciepło. – Masz jeszcze bardziej nadąsaną minę, niż ostatnio.
  – Wydaje ci się – westchnęła Setsuko. – Wyglądam tak samo jak zawsze.
  – Czyli zawsze nienawidzisz świata i ludzi?
  – Przesadzasz.
  – No? Co jest? Kolejna spina z Anko? – Reiji nie dawał za wygraną.
  – Nie.
  – To ja już nie wiem – stwierdził z rezygnacją w głosie.
  – Jestem po prostu zmęczona. Muszę trochę odpocząć – powiedziała spokojnie Setsuko i spróbowała się uśmiechnąć.
  – A to szkoda, bo miałem nadzieję, że wyciągnę cię na sake.
  – Tak wcześnie? – zdziwiła się Setsuko. – Jest dopiero południe.
  – Ale wyglądasz, jakbyś naprawdę potrzebowała się teraz upić – zaśmiał się Reiji.
  – Tu akurat trafiłeś – mruknęła pod nosem Aihara i westchnęła. – Niestety, muszę odmówić.
  – Dlaczego? Zrobiłem coś nie tak? Jesteś o coś zła?
  – Nie.
  – Jednak coś zrobiłem? – upierał się Reiji.
  – Tu nie chodzi o ciebie…
  – Ouu… To najgorsze, co można usłyszeć dwa dni po randce.
  – Po prostu daj mi dziś spokój, jasne? – warknęła Setsuko i zeskoczyła z drzewa, by odejść.      – Chcę pobyć sama.
  – Dopadła cię chandra? Daj mi dziesięć minut. Kupię wino i lody i zaraz będę.
  – Daj mi spokój, rozumiesz?! – rozeźliła się blondynka i rzuciła przyjacielowi lodowate spojrzenie. – Powiedziałam, że chcę pobyć trochę sama – dodała już spokojniej, widząc, że Reiji martwi się o nią.
           Czuła się z tym wszystkim źle. Wcale nie chciała na niego tak naskakiwać, ale naprawdę potrzebowała teraz ciszy i spokoju. Musiała wszystko przemyśleć, zresztą zbliżanie się do niego bardziej teraz nie miało już większego sensu. Wszystko i tak było stracone.

***

            Z samego rana Setsuko została wezwana do biura hokage. Zazwyczaj zlecenia dawała im Anko, więc rozmowa z Trzecim oznaczała grubszą sprawę. Jakąś bardzo delikatną misję, o której nikt nie mógł się dowiedzieć. I takie Setsuko nie raz już wykonywała, więc na miejscu stawiła się bez większych oporów. Nie spodziewała się jednak TAKIEJ misji.
  – Dzień dobry, panie Hokage – powiedziała na powitanie.
  – Witaj, Setsuko – powiedział Sarutobi, a uśmiech szybko zniknął z jego twarzy. – Usiądź.
  – O co chodzi? – strapiła się blondynka, widząc, że sprawa jest naprawdę poważna. – Misja?
  – Tak, masz rację, moje dziecko – odparł mężczyzna i zmarszczył brwi. – Długo zastanawiałem się, kto lepiej nada się do tej misji i czy w ogóle jest nam to potrzebne – zaczął Trzeci, ostrożnie dobierając słowa. – Ale pojawienie się Akatsuki w naszej wiosce potwierdziło moje obawy. Nie mogłem już dłużej zwlekać.
  – No dobrze, ale, o co chodzi?
  – To bardzo ważna i trudna misja, żeby ją wypełnić, będziesz musiała odejść z wioski – oznajmił wreszcie Sarutobi.
  – Odejść?– powtórzyła Setsuko, wciąż do końca nie rozumiejąc.
  – Pamiętasz masakrę klanu Uchiha? – spytał Hokage i po chwili dodał: – Oczywiście, że pamiętasz. To ty, jako pierwsza wyruszyłaś w pościg za Itachim – stwierdził, marszcząc brwi.  – Tylko nieliczni znają prawdę na ten temat. Teraz opowiem ci wszystko, żebyś mogła zrozumieć, na czym będzie polegała twoja misja – wyjaśnił z powagą. – Klan Uchiha od dłuższego czasu spiskował. Planowali sprzeciwić się Senju i przejąć władzę nad wioską. Nie mogliśmy do tego dopuścić, dlatego wybraliśmy najzdolniejszego i najwierniejszego z shinobi, Itachiego. Jego zadaniem było wyeliminować zagrożenie, jakim był jego klan, udając, że zdradził Konohę. Inaczej ludzie zaczęliby się burzyć, że rozwiązaliśmy to w taki sposób, ale przecież nie było innego wyjścia. Musieliśmy działać szybko. To była naprawdę delikatna sprawa. Po tym Itachi miał wstąpić do Akatsuki i monitorować ich działania. Raportował rzadko, ale regularnie dostawaliśmy od niego informację. Mija prawie rok, odkąd straciliśmy z nim kontakt, a teraz, gdy pojawił się w wiosce, potwierdziły się nasze obawy, że naprawdę stał się naszym wrogiem.
  – Wiedziałam… – wyszeptała Setsuko, dłonie zaciskając w pięści. – Wiedziałam, że musiał być jakiś powód tego, co zrobił. Wiedziałam… Jak mogliście? – spytała Setsuko, ledwo powstrzymując łzy. – Dlaczego kazaliście odejść z wioski komuś, kto tak bardzo ją kochał?
  – Tylko on mógł podołać wtedy takiemu zadaniu. I teraz podobną misję, z bólem, zlecam tobie – powiedział Sarutobi. – Teraz, gdy straciliśmy kontakt z Itachim, a Akatsuki stało się bardziej aktywne, potrzebujemy kogoś w ich szeregach, a przy okazji wyeliminujesz cel, który stanowi zagrożenie dla porządku Konohy. Zabijesz Danzo i wszystkich członków Korzenia, którzy staną ci na drodze, rozumiesz? Po tym odejdziesz z wioski i dostaniesz się do Akatsuki. Będziesz tam moimi oczami. – Setsuko zagryzła wargę aż do krwi. Teraz, gdy usłyszała to wszystko, wiedziała, że nie może odmówić. Nigdy nie miała mieć szansy wyboru. Nie miało sensu spierać się o to. Dostała rozkaz, któremu nie mogła się sprzeciwić. Gdyby to zrobiła, równoznaczne byłoby to ze zdradą i tak czy inaczej musiałaby odejść. Poczuła się oszukana i zdradzona. Najpierw odebrali jej Itachiego, skazując go na samotność, zrzucając na niego tak ogromne brzemię, jakim było zabicie własnej rodziny i krewnych, a teraz i jej kazali porzucić wszystko, co miała. Zmuszona była opuścić wioskę, w której żyła od dziecka oraz przyjaciół. –  Daję ci maksymalnie miesiąc, żeby przygotować się do tego, również mentalnie. Nie zawiedź.
  – Tak jest – odparła Setsuko i wyszła bez słowa, chociaż wszystko w niej krzyczało z oburzenia.

***

           Teraz, gdy wiedziała, że niedługo odejdzie z wioski, nie było sensu bardziej zbliżać się do Reijiego. Szkoda, bo Setsuko miała wrażenie, że powoli coś zaczyna między nimi iskrzyć. Szczera rozmowa podczas misji w Sunagakure pomogła oczyścić ich relacje i pogodzić się z przeszłością. Teraz jednak ona miała zrobić to samo, co przed laty uczynił Itachi. Zdradzić i zostawić swoich przyjaciół. Obawiała się tego, co będzie z Reijim. Już raz kogoś stracił i cierpiał przez to wiele lat.
            Chciała go jakoś przeprosić, za to co zrobi. Zrobić coś…    Cokolwiek, ale jedyne, co przyszło jej do głowy, to zniechęcić go do siebie. Miała nadzieję, że przyjaciel lepiej przyjmie to wszystko do wiadomości, jeśli odtrąci go wcześniej, jeśli sprawi już teraz, by ją znienawidził. Liczyła, że to pomoże złagodzić ból. Ivrel to była inna sprawa. Ivrel była silna, nie było wątpliwości, że się otrząśnie i niebawem spotkają się w boju. Tym razem po przeciwnych stronach. No i Ivrel będzie miała cały dom dla siebie, bo nie było już nikogo, kto mógł go przejąć.
             Oczywiście będzie więcej rozczarowanych osób. Iruka, Hagane i Izumo, Jun… Wszyscy, z którymi dobrze się dogadywała. Wierzyła jednak, że otrząsną się po tej zdradzie i będą żyli dalej. Nie była natomiast przekonana jak ona sama sobie z tym poradzi. Konoha była dla niej wszystkim, a teraz musiała opuścić swój jedyny dom. Zupełnie nie wiedziała, co począć.
              Musiała się też rozeznać w sprawie Danzo i dopaść go w najbardziej odpowiedniej chwili. Mężczyzna zdawał się nie mieć innych zajęć, niż zarządzanie Korzeniem, ale Setsuko nie mogła oprzeć się wrażeniu, iż nie należał on do słabych i bezbronnych inaczej już dawno ktoś by go zabił. Zatem musiała mieć w rękawie jakiegoś asa.
              Zanim Setsuko wyruszyła, wszystko miała już przygotowane, torba była już spakowana i leżała na łóżku, czekała, żeby zabrać ją w podróż życia. Pokój był teraz niemal zupełnie pusty. Naprawdę przygnębiający widok. Setsuko nie śpieszyła się zbytnio.      Wiedziała, że minie trochę czasu, nim ktoś odkryje ciało Danzo. Wzięła go z zaskoczenia, a mimo to stawiał silny opór. To, co wtedy zobaczyło przerosło jej najśmielsze oczekiwania.   
              Potrząsnęła przecząco głową, jakby chciała się w ten sposób pozbyć tego okropnego widoku. Na początku chciała też zniszczyć siedzibę Korzenia, ale uznała, że przyciągnie zbyt dużo uwagi czymś takim. Rezygnując z tego pomysłu, zyskała sporo czasu na zabranie rzeczy i oddalenie się od wioski.
  – Wychodzisz? – spytała niespodziewanie Ivrel. Aihara nawet nie zauważyła jej przyjścia. – Strasznie tu pusto.
  – Ivrel – powiedziałam z powagą blondynka.
  – Już wychodzisz? Czekaj – usłyszała i zamarła. Rzuciła przerażone spojrzenie w stronę Ivrel, która stała w drzwiach swojego pokoju. – I co tak patrzysz? Powiedziałam, czekaj.
  – Na co? – Setsuko starała się zachować spokój.
  – No wezmę tylko torbę i idę z tobą.
  – Co?
  – Ogłuchłaś do cholery? – mruknęła Ivrel i powtórzyła: – Idę z tobą.
  – Ty chyba czegoś nie rozumiesz – stwierdziła Setsuko, marszcząc brwi. – Nie idę na spacer, ani na wycieczkę. Ja odchodzę z wioski.
  – No przecież wiem – odparła Ivrel, z miną, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Dlatego idę z tobą.
  – Ivrel, powiem raz jeszcze: ja odchodzę z wioski. Sama. Nie idziesz ze mną.
  – O tym, to pozwól, że już sama zadecyduję. A zadecydowałam, że idę z tobą.
  – Posłuchaj, to nie jest podróż jak Ayane, ja odchodzę na zawszę. To jest… – zdenerwowała się Setsuko.
  – Misja – dokończyła za nią Inukami. – Tak, wiem. Dostałaś samobójczą niemal misję. Taką samą jak przed laty Itachi.
  – Skąd wiesz? – przeraziła się blondynka, wpatrując się z niedowierzaniem w Ivrel. – Skąd wiesz?
  – Podsłuchałam – padło w odpowiedzi.

***

             Setsuko wyszła z biura Hokage, który jeszcze dłuższą chwilę wpatrywał się w drzwi. Nie trudno było się domyślić, że młodej shinobi nie podoba się misja, którą dostała. On również nie czuł się z tym dobrze. Szkoda było tracić tak dobrą kunoichi, ale musiał kogoś wybrać. Wolał kogoś, kto nie ma już zbyt wiele do stracenia, więc Setsuko nadawała się doskonale. Teraz, gdy Ayane odeszła z wioski, Setsuko została zupełnie sama, nie miała rodziny, więc nic jej tam nie trzymało. Tak przynajmniej próbował się usprawiedliwiać przed samym sobą, ale i tak czuł się źle, zmuszając ją do tej misji, tak samo jak źle się czuł, robiąc to Itachiemu.
  – Jak długo będziesz się tam chować? – spytał wreszcie, marszcząc brwi, a zza okna wychyliła się niebieska czupryna. – Myślałaś, że nie zauważę?
  – Ale nic nie powiedziałeś… Panie Hokage – padło w odpowiedzi. – Dlaczego?
  – Bo wiem, że i tak nie piśniesz nikomu ani słowa. Zresztą nawet gdybym cię przegonił i tak znalazłabyś sposób, żeby podsłuchać tą rozmowę. Wilki mają dobry słuch.
   – To prrrrawda – przyznała Ivrel i weszła przez okno do środka. – Dlaczego ona, a nie ktoś inny?
  – Uznałem, że Setsuko najlepiej wykona to zadanie.
  – Ale ona nie chce – zauważyła Inukami, marszcząc brwi. – Za bardzo kocha tą wioskę.
  – I dlatego wypełni swoje zadanie bezbłędnie.
  – Też zrobiłabym to bezbłędnie – rzuciła beznamiętnie Ivrel i usiadła na krześle, zakładając nogi na biurko Trzeciego. – I w przeciwieństwie do Setsuko, mnie tu nic nie trzyma.
  – Co ją tu trzyma? – zaciekawił się Sarutobi.
  – Wspomnienia i… Odrobinę Reiji – stwierdziła Inukami. – Mogła okłamywać wszystkich, ale nie mnie. Przecież widzę, że dogadują się lepiej, niż wcześniej.
  – I co w związku z tym?
  – Może warto wybrać do tej misji kogoś innego? Na przykład… Mnie? – zaproponowała Ivrel. – Zawsze chciałam poznać bliżej Akatsuki.
  – Nie – powiedział stanowczo Hokage. – Nie dostaniesz tej misji.
  – Dlaczego?- oburzyła się Inukami i stanąwszy na nogach, oparła się o biurko, mierząc wzrokiem Sarutobiego.
  – Powiedziałem nie.
  – Lepiej się do tego nadam – nalegała Ivrella. – Setsuko jest na to za miękka.
  – Nie. Koniec tematu – rozkazał Sarutobi. – Wracaj do swoich zajęć. I nie rób nic głupiego – dodał.

***

  – Byłaś tam? – zdziwiła się Setsuko. – Więc o wszystkim wiesz...
  – Wiem i nie podoba mi się to. Trzeci nie dał się przekonać do zmiany decyzji – oznajmiła Ivrel, krzywiąc się z niezadowolenia. – Uparł się, głupi chuj i nie chciał mnie słuchać.
  – I dlatego postanowiłaś iść ze mną? – spytała Setsuko, patrząc na Ivrel z powątpiewaniem.    – Nie żartuj sobie. Nie możesz zostawić Reijiego.
  – A ty możesz? Zostawić jego. Wszystkich?
  – Nie mam innego wyjścia – odparła spokojnie Setuko i uśmiechnęła się blado. – Teraz i tak jest już za późno. Ale ty musisz zostać. Ogarnąć ten syf. Zostań przy Reijim.
  – Nie poradzisz sobie sama.
  – A to niby dlaczego? – zaciekawiła się Setsuko, łapiąc się pod boki.
  – Och, daj spokój. Taki z ciebie złoczyńca jak ze mnie baletnica. Ale z moim towarzystwem to już co innego. Zresztą nie mam ochoty zostawać w wiosce, która tak traktuje wiernych jej shinobi. Nie chcę żyć w tak parszywym miejscu, gdzie mają nas za nic, za pionki, których można się od tak pozbyć.
  – A co z Reijim? – strapiła się Setsuko. – Nie lepiej, gdybyście po prostu razem odeszli, zmienili otoczenie. Nie musicie przecież od razu iść w moje ślady. W Akatsuki nie czeka na nas nic dobrego.
  – Nie mogłam mu, no wiesz, nic powiedzieć – westchnęła Ivrel, marszcząc brwi. – Ale podpytałam go trochę. Pytałam, co by zrobił, gdyby któraś z nas musiała odejść. I wiesz, co powiedział? – zdenerwowała się. – Że to jest nasza sprawa i on nie będzie się wtrącał. I wtedy spytałam, czy nie poszedłby z nami, a on na to, że nie! Wyobrażasz to sobie? On za bardzo przywiązany do tej wioski jest. Nie ma jaj, żeby to rzucić w cholerę.
  – I to jest powód, żeby go zostawić?
  – Źle mnie zrozumiałaś – stwierdziła Ivrel. – On sobie poradzi. Poza tym jest rodziną, częścią watahy. Nieważne jak daleko od siebie będziemy i ile czasu nie będziemy gadać, on zawsze będzie moim bratem. No, bo zobacz. Jak się od niego wyprowadziłam sześć lat temu do Takuyi, to urwał nam się kontakt, poza pracą nic, a mimo to byliśmy w stanie znów się dogadać.
  – Nie przekonam cię? – zapytała Setsuko z rezygnacją w głosie. – I tak pójdziesz, prawda?
  – I tak pójdę. I powinnyśmy się pospieszyć. Ktoś w końcu znajdzie Danzo
  – Wiem…  Nie mogę ci zabronić, wiem jaka jesteś uparta – Setsuko uśmiechnęła się gorzko.    – Ale czy jesteś pewna? Nie będzie już odwrotu.
  – Nie denerwuj mnie. Zabieraj dupę w troki i lecimy.
              Setsuko wzruszyła ramionami w odpowiedzi na słowa Ivrel i obie opuściły wioskę. Setsuko przyzwała feniksa i wzbiły się w powietrze, zostawiając Konohę daleko za sobą. Aihara patrzyła tęsknym wzrokiem, obserwując jak jej dom znika za horyzontem. Inukami natomiast patrzyła prosto przed siebie, gdzie świat stał dla niej otworem.
  – To jaki jest plan? – zapytała, wyrywając Aiharę z zamyślenia.
  – Plan… Jak znajdą Danzo, zorientują się, że to ja i poślą za nami pościg. Odpadają wszystkie miejsca, gdzie ktoś nas zna, a szkoda, bo najpierw myślałam o Sunagakure. Może kraj herbaty?
  – Albo tutaj – oznajmiła Ivrel, wskazując na wioskę przed nimi. – Tu będzie w sam raz.
  – Ale to wciąż kraj ognia.
  – No i co? Nie sądzę, żeby przyszło im do głowy szukać tak blisko. A w razie czego zwiejemy. – Setsuko nie odpowiedziała, ale feniks zniżył lot i wylądował nieopodal miejsca wskazanego przez Ivrel. – Możemy też zawszyć się na pustyni. Albo wiem! Znajdziemy od razu siedzibę Akatsuki.
  – Wbijemy im na chatę i co? Powiemy: no elo, chcemy się przyłączyć? – spytała Setsuko, patrząc krytycznie na Inukami. – Ale fakt, musimy ściągnąć na siebie ich uwagę.
  – Rozwalmy jakąś wioskę.
  – Nie będę mordować ludzi.
  – Nie ludzi, tylko wioskę – warknęła Ivrel. – Zniszczymy trochę budynków, ludzie się wkurwią, nikt nie zauważy, że nie ma ofiar.
  – Wolałabym już napad na bank. To by była afera.
  – To już lepiej jakiś zwój z technikami zajebać.
  – No nie wiem…
  – Ech, mówiłam Hokage, że jesteś na to za miękka – westchnęła Ivrel, kręcąc głową z dezaprobatą. – Ale w ogóle nie słuchał.
  – No przepraszam, że nie urodziłam się mordercą i złoczyńcą – prychnęła z oburzeniem Aihara, krzyżując ręce na piersi.
  – Nie powiedziałam, że to źle. To tobie będzie ciężko.
  – O mnie to ty się nie martw, to nie zajmie mi dużo czasu – stwierdziła Setsuko i uśmiechnęła się szeroko.
            To fakt, że ciężko było jej opuszczać wioskę, ale teraz, gdy było już po wszystkim, nie miała drogi powrotnej. Pogodziła się ze wszystkim i wiedziała, że szybko da radę się przystosować.
             Setsuko i Ivrel spacerowały po wiosce, niczym przeciętne turystki. Przymierzały kapelusze i inne gadżety, śmiejąc się przy tym i żartując. Kupiły nawet kilka rzeczy, a potem poszły coś zjeść. Jakby nigdy nic usiadły w knajpie i zamówiły jakiś lokalny specjał.  
              Zdziwiły się, gdy ktoś niespodziewanie się do nich dosiadł.
  – Naomi? – powiedziała Setsuko, marszcząc brwi. – A co ty tu robisz?
  – Znasz ją? – zapytała Ivrel, strosząc się.
  – No, tak jakby – odparła Aihara i dodała konspiracyjnym szeptem: – Naomi jest nową członkinią Akatsuki. Pamiętasz? Spotkałyśmy ją w Suna.
  – Co tu robicie? – zagaiła tamta. – Kolejna misja?
  – Nie do końca – odparła Ivrel, obserwując bacznie Naomi. – Tak jakby odeszłyśmy z wioski i szukamy zajęcia.
  – Odeszłyście? – powtórzyła dziewczyna, ale wyraźnie nie rozumiała, co to znaczy. Setsuko pokazała jej dyskretnie swój ochraniacz z przekreślonym znakiem Konohy. – U nas też takie mają pokreślone. No, poza Sasorim. On mówi, że wyrzucił swój już dawno temu, bo to badziew.
  – Przekreślone były, ponieważ odrzucili swoje pochodzenie. Zdradzili wioski, w których służyli.
  – I wy też? – zdziwiła się Naomi.
  – Jak widzisz – powiedziała Setsuko i wzruszyła ramionami. – Los płata figle. A ty, co tu robisz?
  – Byłam w terenie z Sasorim i Deidarą, ale zgubiłam ich – stwierdziła z niezadowoleniem Naomi i westchnęła: – Nigdzie ich nie ma, a ja totalnie nie znam okolicy.
  – Jak to nie znasz?
           Ivrel zmarszczyła brwi.
  – No mówiłam, z daleka jestem. Zupełnie nie znam świata zewnętrznego.
  – To, co ty w jaskini żyłaś? – zaciekawiła się Inukami.
  – W kraju czasu.
  – Nie ma takiego krrraju.
  – Jest, ale wy go nie znacie. Nie ma go na waszych mapach – oznajmiła z powagą Naomi i czymś, jakby odrobiną żalu. – No nie ważne. Co jecie? Coś dobrego?
  – Chcesz spróbować? – rzuciła beznamiętnie Setsuko, a Naomi pokiwała energicznie głową i poczęstowała się z szerokim uśmiechem na ustach.
  – Dobre. Też chce.
  – To sobie zamów – warknęła Ivrel.
  – Iv, ona już nie jest naszym wrogiem – przypomniała Setsuko. – Nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek nim była, a teraz, gdy same wstąpiłyśmy do przestępczego świata, tym bardziej nie.
  – Co racja, to racja – zgodziła się Inukami. – Ale i tak jej nie ufam.
  – Poza tym, wtedy w Sunagakure, gdyby Naomi nie wstawiła się za mną, Reiji byłby już martwy – dodała blondynka.
  – Aha – powiedziała Inukami, bo nic innego nie przyszło jej do głowy. Pierwsze słyszała, żeby jej brat był w ogóle umierający, a tym bardziej, że uratował go ktoś z Akatsuki. – A mi nikt o tym nie wspomniał, bo…?
  – Jakoś tak nie było kiedy – mruknęła Aihara. – Nie masz pieniędzy, prawda? – zwróciła się do Naomi, a ta przytaknęła nieśmiało. – Zamów coś, zapłacę.
  – Dzięki. A nie pomogłybyście mi znaleźć chłopaków?
  – I tak nie mamy właściwie nic lepszego do roboty. – Setsuko wzruszyła ramionami. – Musimy znaleźć sobie jakieś zajęcie.
  – Zostaniemy najemnikami – zaśmiała się Ivrel. – Do wynajęcia dla każdego o zasobnym portfelu.
  – Nao… – Jak spod ziemi wyrósł koło nich mężczyzna w płaszczu Akatsuki. – Ile razy mamy ci powtarzać, żebyś nigdzie nie odchodziła, unm?
  – Dei – uradowała się Naomi. – Zgubiliście mi się, no.
  – To ty gdzieś poszłaś, un! – fuknął blondyn.
  – Oj tam, oj tam…
  – I jeszcze jakby nigdy nic jesz sobie obiad z naszymi wrogami, un…
  – Jakimi wrogami? – oburzyła się dziewczyna. – Nawet obiad mi postawiły.
  – Chodź. Sasori no danna* już czeka, un.
  – A to wy jesteście małżeństwem? – zdziwiła się Setsuko. – A to nie wiedziałam… To w Sunagakure zalegalizowali już związki partnerskie?
  – Co? O czym ona bredzi, un? – Deidara spytał skonsternowany, a dziewczyny parsknęły śmiechem.
  – No nic, na mnie pora – powiedziała wreszcie Naomi. – Dzięki za wszystko. Miło było i do zobaczona.
  – Nie zgub się więcej – rzuciła jeszcze za nią Setsuko.
  – O czym ty mówiłaś wcześniej? Że gdyby nie ona to Rei… – Ivrel zmarszczyła groźnie brwi.
  – Ech, podczas tamtego starcia, jeszcze przed burzą. Akasuna zranił go zatrutym ostrzem. Ty przepadłaś, a my schowaliśmy się w podziemnych ruinach – wyjaśniła Setsuko. – Okazało się, że Naomi z Akasuną i tym blondasem też tam byli. Nao wstawiła się za mną, gdy poprosiłam Akasunę o antidotum.
  – To czemu nic wcześniej nie mówiłaś.
  – Że zbratałam się z wrogiem? – Setsuko uśmiechnęła się gorzko. – Wtedy jeszcze obie byłyśmy z Konohy.


***
*Danna – z tego, co wiem znaczy zarówno „mąż” jak i „mistrz”, więc wyszła z tego taka gra słów. J

7 komentarzy:

  1. Narzekałam jakiś czas temu, że w ogóle nie mogę się wczuć w tę opowieść, bo nie moje klimaty, ale czasami naprawdę dobrze się bawię. Przede wszystkim duet Setsu i Iv fajnie wyszedł. I dla nich warto poczytać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaaaaaaaaaaaayyy!! oj dobre dobre dobre dobre DOKŁADKE! ya, nie chce jeszcze konczyc czytac, chopie! wiesz jak mi bylo dobrze, jak fajnie?! siedze se w otwartym oknie, bo tris tez przed oknem siedzi akurat to sie wczuwam no i pacze jest tow no i szukam czy bedzie jakies wytlumaczenie co iv robila kolo domu kakashiego, nie było! ale nie szkodzi! bo to kurwa mojej zabawy nie umniejszylo! naprawde duet iv-setsu jest w cholere zajebisty ;D u tego hokage, miszczostwo, pada 'moze mnie?" :D:D:D i yebs z buciorami <3 :D piekne. i 'czekaj ide z toba'. popieram! obiema łapami sie podpisuje! reiji mnie wkurzyl, tch, nie poszedłby, a to nich siedzi na dupsku w liściu. ale hm, hm, hmmm... a nie bede. ale hm. no bo... co ona pod tym domem mu tam sie szwedała i co. teraz. i deidara i akatsuki! o yaaaa, no sie rozentuzjazmowałam znowu no. na maxa. najemnikami zostanmy, ta! :D to mogla saske podjebac ta jego katane od razu i wtedy ruszyc w swiat ;D ahahahah <3
    "to se kup" :D
    "Przepraszam, ze nie urodziłam sie morederca i zloczynca' :D cytuje w glowy, bo usiadlo wszystko mocno! ya, w choj.

    OdpowiedzUsuń
  3. wgl badej ten tajming komentow ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej lol, znowu coś się kopsło? Bo aj priti siur, że to nie było rano

      Usuń
    2. ya, to masz pewno w ustawieniach zas strefe zmienioną,a le mowilam, ze o tym ze ta sama godzina ;D

      Usuń
  4. dobre, panie dobre ! Idziemy ! :)

    zawsze tak jest, że ci, co rządzą, do swoich planów wciągają osoby, które tego nie chcą, a tym, co palą się do roboty, każą siedzieć na dupie z zamkniętą buzią. Po to właśnie są ucieczki. Podróże. I bunt. Jeszcze podziękują, um.

    Trochę mi szkoda Reijiego. Chciał chłopak dobrze, no rozumiem, bo tak to kurwa niestety jest, że jak ma się misję, to nic nie można powiedzieć... A może jednak zmieni zdanie? Bo niemożliwe, żeby walczył przeciwko... Ciekawy przypadek.

    Duo! :P wcale mnie nie dziwi, że Iv po prostu wstała i poszła za Setsu. :P nie wiem, czy to przyniesie więcej kłopotów, bo one chyba we dwie są w stanie roznieść całe akatsuki i sprawić ze nawet hidan będzie chodził jak w zegarku xD

    no ciekawie, jeszcze ciekawe w jakim czasie uda im się dołączyć pełnoprawnie do czerwonych chmurek i nie pozabijać wszystkich dookoła :P

    OdpowiedzUsuń