Rumors

Zapraszam do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Obserwatorzy

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Chapter 9 ~ The cave.




          Setsuko spojrzała na Ivrel, a potem znów na trzy postacie w płaszczach Akatski, które stały przed nimi. Stali w środku lasu, koło niewielkiej, skalistej góry, chociaż gdzieś tam miała się znajdować siedziba organizacji. Niestety nie było ani śladu, czegokolwiek, co mogło chociaż imitować siedzibę. Budynku, ani nawet drewnianej chatki. Nic, tylko drzewa i skały. Aihara zaczynała nawet podejrzewać, że to był jakiś podstęp i dyskretnie chwyciła za nóż, tak na wszelki wypadek.
          Nagle wielki głaz, przed którym stali, pękł na dwie idealnie równe części i rozstąpił się, ukazując ciemny tunel. Akasuna wszedł do środka i chwycił pochodnię, po czym spojrzał na towarzyszącą mu czwórkę shinobi, dając znak, by szli za nim. Setsuko rzuciła Ivrelli kolejne spojrzenie pełne niepokoju, ale Inukami nawet tego nie zauważyła i pewnym krokiem podążyła za Sasorim.
          Wszyscy szli wąskim, ciemnym korytarzem, zrobionym z litej skały. Droga zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Setsuko przetarła czoło grzbietem dłoni. Zaczynała odnosić wrażenie, że kierują się ścieżką do czeluści piekieł. Było jej gorąco i duszno, chociaż nie miała klaustrofobii. Tymczasem Ivrella zdawała się być w swoim żywiole, odważnie brnąc do przodu. W końcu oślepiło ich jasne światło i znaleźli się w kolejnym korytarzu, ustawionym w poprzek do tego pierwszego.
          Wszystko wyglądało tak, jakby nagle znaleźli się w budynku. Na podłodze leżał długi czerwony dywan, a na beżowych ścianach wisiały rozmaite obrazy. Oprócz tego, nie dało się nie zauważyć licznych par, zupełnie takich samych, drzwi, a na końcu było nawet okno z widokiem na łąkę i las.
  – Ale wypas! – ożywiła się Ivrel, kiwając głową z uznaniem. – I to się nazywa siedziba.
  – Przyznaję, spore zaskoczenie – przytaknęła Setsuko. – Ale… Okno?
  – To wszystko dzięki rinnenganowi Paina – oznajmił Akasuna.
  – Więc plotki o posiadaczu rinnengana były prawdziwe? – zaciekawiła się Aihara. – To, co teraz?
  – Teraz chciałbym z wami omówić kilka spraw – rozległo się, ale nikt nie mógł zlokalizować właściciela głosu. Zamiast tego obie kunoichi miały wrażenie, że ktoś próbuje przeniknąć do ich umysłów. Setsuko zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Nie straszne jej były takie sztuczki, jako, że mentorka nauczyła ją bronić się przed czymś takim. Ivrel jako uzdolniona shinobi elektryczności również posiadała ciekawe zdolności, chroniące ją przed mentlanym atakiem. – Och… Chyba jednak nie mam wyboru, jak spotkać się z wami osobiście – oznajmił męski głos i wysoka postać w płaszczu akatsuki wyrosła przed nimi jak spod ziemi.  
  – O cholera – wyrwało się z ust Ivrelli, gdy w ostatniej chwili uniknęła ogromnej ręki, która próbowała chwycić ją za szyję.
          Drugiej próby już nie było, gdy młoda Inukami otoczyła się błyskawicami. Setsuko obserwowała bacznie całe zajście, gotowa bronić się w każdej chwili. Rozległ się śmiech Naomi, która z pełnym nostalgii uśmiechem, podeszła do napastnika i sprzedała mu sójkę w bok, mówiąc:
  – No już, już… Nie strasz ich.
  – Nao – zagrzmiał mężczyzna, ale Sakurai nie wyglądała na przerażoną.
  – Mówiłam ci, że będą ok.
          Mężczyzna westchnął ciężko, czując, że nie wygra z Naomi. Zupełnie nic sobie nie robiła z tego, że mógłby ją łatwo zabić, ale to pewnie, dlatego, że nie miał takiego zamiaru. Wreszcie przestał się ukrywać i dopiero teraz Setsuko mogła zobaczyć rudą czuprynę oraz rinnengana.
  – Ty musisz być Pain – stwierdziła, wciąż nie tracąc czujności. – To tak się u was wita ludzi?
  – Już kilka razy weszłyście nam w drogę – padło w odpowiedzi. – Kakuzu mówił, że sprzątnęłyście mu sprzed nosa sporą sumę.
  – Ach… Cóż – zaśmiała się Aihara. – Kto pierwszy ten lepszy.
  – Już nie. Od dziś będziecie należeć do Akatsuki. Płaszcze już na was czekają.
  – Pieniędzy nie oddamy – zadeklarowała Ivrel, strosząc się.
  – Iv ma rację. „Uczciwie” zarobiony pieniądz należy do nas. Nie byłyśmy wtedy częścią organizacji – przytaknęła Setsuko.
  – Masz ciekawą definicję uczciwie zarobionych pieniędzy – zaśmiał się rudowłosy. – Ale masz rację, nie byłyście wtedy członkami organizacji. Pieniądze są wasze. Tym razem – dodał.
  – Co musimy wiedzieć na początek? – zapytała Aihara.
  – Ja wszystko wam wyjaśnię – oznajmiła Naomi.
  – To tyle? – zdziwiła się Ivrella. – Macie dość luźny system rekrutacyjny, jak na światową organizację przestępczą.
  – Właśnie, un. Jesteśmy przestępcami i możemy rekrutować, jak nam się podoba, un – wtrącił się Deidara, ale widząc, że Akasuna odchodzi nie interesując się losami nowych członków organizacji, również ruszył wzdłuż korytarza.
  – Spodziewałaś się orkiestry i fajerwerków? A może przyjęcia powitalnego? – zakpił Pain, mierząc wzrokiem Inukami. – To tylko okres próbny i będziecie pod ciągłą obserwacją.
  – A jeśli schrzanimy? – zaciekawiła się Setsuko i zaległa cisza. Gdy dłuższą chwilę nie otrzymała odpowiedzi, ciągnęła dalej: – Rozumiem.
  – Nie ma „co jeśli” – stwierdził z powagą Pain. – Stąd się nie odchodzi. Przynajmniej nie żywym.
  – No dobra, dobra – wtrąciła się Naomi. – Teraz ja przejmuję pałeczkę. Dziewczyny, za mną – zarządziła, zupełnie nie przejmując się tym, że Lider organizacji miał jeszcze coś do powiedzenia. Ruszyła wzdłuż korytarza, mówiąc: – Pokój numer 8 i 7 są do waszej dyspozycji.
  – Biorę ósemkę! – krzyknęła Ivrella, a Naomi zaśmiała się wesoło.
  – Jak wiecie, wszyscy tutaj pracują w parach. Ja jestem wyjątkiem, bo nawet z wami, jest nas nieparzyście. Dwa, że jestem nowa, więc dołączyli mnie do Deia i Sasoriego. Z tym, że ja jestem troszeczkę innym przypadkiem. Takim, wiecie, specjalnym. Co do was… Myślę, że niedługo będziecie pracować razem w parze, ale do tego czasu pewnie was Lider gdzieś podhaczy, ale nie wiem gdzie. A na razie rozgośćcie się. Sypialnie oraz gabinet Paina są numerowane. Radzę pukać, bo można się zdziwić – dodała konspiracyjnie Naomi i zaśmiała się. – Tylko raz pomyliłam pokoje – stwierdziła i wzdrygnęła się. – Nie chcecie… Wierzcie mi, nie chcecie. Reszta pomieszczeń, bez numerów, są do wolnego użytkowania. Chociaż to też nie gwarantuje bezpieczeństwa.
 – Ok… Dzięki, Nao – mruknęła Setsuko. – Będziemy uważać.
 – Oi, oi, Kaaaakuuuzuuu – rozległ się znajomy, męski głos. – To ta blondi, co z nią walczyłem jakiś czas temu.
 – Zamknij dupę, bo cię zabiję – padło w odpowiedzi, gdy dwóch mężczyzn stanęło oko w oko z Setsuko i Ivrel.
  – Zadziwiająco dobrą masz pamięć – zaśmiała się Aihara. – Widzę, że tęskniłeś, fanatyku religijny.
  – Widzisz, Hidan. Nawet ona się z ciebie śmieje – stwierdził Kakuzu.
  – O tobie też nie zapomniałam, batmanku – dodała, szczerząc zadziornie zęby.
  – Hidan, Kakuzu – uradowała się Naomi. – To właśnie Setsuko i Ivrel, od dzisiaj są…
  – Członkami organizacji – dokończył zamaskowany mężczyzna, naśladując Sakurai, co w połączeniu z jego basowym głosem dało naprawdę zabawny efekt.
  – Rozkręciłeś się od naszego ostatniego spotkania – zauważyła Setsuko. – No nic… Miło z wami… Pracować? Chyba?
 – Oi, oi! Nie mów tego z takim obrzydzeniem – jęknął Hidan i podszedł bliżej. Wtedy jednak jego uwagę przykuła druga postać, o niebieskiej czuprynie. – Tej nie widziałem... – stwierdził i wyminął Aiharę, po czym nachylił się nad Ivrellą.
  – Odsuń się – zawarczała, momentalnie rażąc go prądem.
  – To bolało, wiesz?
  – Hidan, idziemy – powiedział Kakuzu.
  – Ale…
  – Idziemy – powtórzył i chwycił swojego partnera za kołnierz, ciągnąć wzdłuż korytarza.
  – Dobra, dziewczyny, mnie znajdziecie pod trójeczką – oznajmiła Naomi, kierując się do swojego pokoju. W tej samej chwili drzwi naprzeciw otworzyły się i na korytarz wyszedł Uchiha. – Hej, Itachi.
  – Co to za zamieszanie? – spytał mężczyzna i wtedy spojrzenie jego oraz Setsuko skrzyżowały się. Gdy ruszył w tamtą stronę Aihara struchlała, ale wyminął ją i poszedł dalej.
  – Co za buc. Nawet się nie przywita – pomstowała Ivrel.
  – Znacie się? – zapytała Naomi.
  – Dlaczego pytasz?
  – Takie… Odniosłam wrażenie – odparła Sakurai.
  – Tak. Pochodzimy z tej samej wioski. Przyjaźniliśmy się niegdyś… – powiedziała cicho Setsuko.
          Cała trójka rozeszła się po swoich pokojach. Setsuko spojrzała na numer „siedem” na drzwiach i uśmiechnęła się, po czym weszła do środka. Nieduże, schludnie urządzone pomieszczenie. Bordowe ściany ze złotymi zdobieniami i ciemne panele na podłodze. Na samym środku łoże z baldachimem, po prawej stronie drzwi do łazienki, a po lewej okno, oczywiście nieprawdziwe, ale sprawiało, że pokój był o wiele bardziej przytulny. Do tego stolik, dwa krzesła. No, trzy, bo jeszcze jedno stało koło biurka. W rogu stała jeszcze spora szafa, do której Setsuko wypakowała swoje ubrania. Zabrała wszystko, co miała, więc po ułożeniu ubrań i różnych przedmiotów użytku codziennego, poczuła się tam nawet jak w domu, co było dla niej niepokojące.
           Nie było, co robić, ale bezczynnie siedzenie nie leżało w naturze Setsuko, jeśli nie miała butelki dobrego alkoholu. A tego faktycznie w tej chwili nie posiadała. Postanowiła, zatem zwiedzić nieponumerowane pokoje i przekonać się, z czym ma do czynienia. Wyjrzała na korytarz, a że nikogo tam nie zastała, wyszła na zewnątrz. Pierwsze drzwi, które otworzyła, prowadziły do sporych gabarytów kuchni. Długi stół, niczym Aizenowy, ciągnął się i ciągnął, otoczony licznymi krzesłami. Różnego rodzaju urządzenia i szafki pełne jedzenia. Coś, o co Setsuko stanowczo nie posądzałaby organizacji przestępczej. A jednak…
           Następne wejście prowadziło do ogromnej łaźni, najwidoczniej koedukacyjnej, ale nic dziwnego, skoro kobiety były w Akatsuki mniejszością. Najciekawiej wyglądały te wielkie, mosiężne drzwi. Za nimi Setsuko zastała wielką salę z litej skały i ogromne kamienne dłonie po obu stronach czegoś, co wyglądało jak równie ogromna głowa. Gdy jedno z licznych oczu zdawało się łypnąć na Aiharę, czym prędzej zamknęła za sobą drzwi. Wzdrygnęła się lekko i ruszyła dalej.
            Tym razem skierowała się w zupełnie innym kierunku i nagle znalazła się w lesie. Dziwne, bo nie przypominała sobie, by opuściła jaskinię. Mimo to, nad jej głową wisiało błękitne niebo. Ptaki latały między chmurami. A przez sporej wielkości polanę przepływał strumień. Jednak po bliższym zbadaniu, Setsuko doszła do wniosku, że to też atrapa, tak samo jak okno w pokoju. Twór rinnengana.
          Setsuko przyłożyła dłoń do skały, po czym wzięła zamach i uderzyła w nią z całej siły, tworząc coś na podobieństwo krateru. Była wściekła. Nawet teraz, gdy dostała się do Akatsuki, on i tak przeszedł koło niej obojętnie. Zacisnęła dłoń w pięść, obiecując sobie, że jeszcze mu pokaże. Nie wiedziała, co, ani kiedy, ale mu pokaże.
  – Ou, ktoś ma chyba paskudny humor – padło i Setsuko spojrzała na siebie, gotowa do ataku. – Spokojnie – zaśmiał się nieznajomy. – Czy nie jesteśmy teraz po jednej stronie barykady?
  – Kim jesteś? – spytała Aihara.
  – A ty? – zaśmiał się ponownie mężczyzna. – Chociaż właściwie znam twoje imię. W zasadzie w ogóle dość dobrze cię znam. – Setsuko zmarszczyła brwi. – Nazywam się Madara... Uchiha Madara.
  – To niemożliwe.
  – Niemożliwe? A jednak.
  – „Niemożliwe? A jednak” – zakpiła Setsuko. – Sponsorowała firma Sharningan S.A.
  – Wyszczekana jak zawsze – stwierdził mężczyzna.
  – Jak zawsze? Skąd niby mnie znasz?
  – Od lat obserwuję Konohę. Zwłaszcza kilka wybranych z niej osób. W tym ciebie.
  – Jassssne – prychnęła Setsuko. – Nie rozumiem, dlaczego miałbyś to robić. Ktoś tu ma chyba za dużo wolnego czasu, jak na przestępcę rangi S.
  – Obserwuję tych, którzy mają potencjał.
  – Nie jesteś trochę za stary na obserwowanie z ukrycia młodych kobiet? – spytała Setsuko, patrząc krytycznie na swojego rozmówcę. – Jeśli naprawdę jesteś Uchiha Madara… TEN Uchiha Madara, aż dziw, że jeszcze żyjesz.
          Mężczyzna zaśmiał się tylko i zaproponował:
  – Co powiesz na mały sparing?
  – Boję się, że mogłabym coś połamać takiemu staruszkowi – skwitowała Aihara i w ostatniej chwili zablokowała atak. Odskoczyła na bezpieczną odległość i zlustrowała Madarę, próbując ocenić jego zdolności oraz jak bardzo ma kłopoty. – No to jestem martwa, jak cholera – mruknęła do siebie, gdy w oczach przeciwnika błysnął Mangekyou Sharingan. Rzuciła nóż na ziemię i uniosła ręce w górę. – Poddaję się.
  – Tak szybko?
  – Nie trudno stwierdzić, że nie mam z tobą szans – westchnęła Aihara. – Jestem młoda, chcę jeszcze pożyć.
          Madara schował broń i z szerokim uśmiechem na ustach odszedł. Setsuko westchnęła cicho. Czuła jak całe napięcie opuszcza jej ciało. Kto by pomyślał, że w Akatsuki ukrywał się nawet taki potwór, jakim podobno był Madara Uchiha, współzałożyciel Konohy. Po chwili jednak wrócił i spojrzał na Setsuko. Przerażający człowiek. O ile nim jeszcze był.
– Nie chcesz się napić sake?
– Zgoda – odparła i podążyła za nim, chociaż wciąż była czujna.
– Rozluźnij się. Nic ci nie zrobię – zaśmiał się, gdy wchodzili do jego pokoju. – Mam po prostu ochotę napić się sake w dobrym towarzystwie.
– Mówiłeś coś o obserwowaniu kilku osób – powiedziała Aihara. – Kogo jeszcze obserwowałeś? Niby.
– Na przykład Ivrellę, która przyszła tu z tobą. Jej brata też.
– I? Co wynika z twoich obserwacji? – zapytała Setsuko.
– Że macie potencjał.
– Do bycia przestępcami?
– Nie – zaśmiał się znowu Madara.
– Więc, do czego?
– Dowiesz się w swoim czasie – odparł Uchiha i nalał do kieliszków Sake, po czym jeden podał Setsuko. – A na razie zrelaksuj się. Poznaj to miejsce i… Porzuć swoją misję – dodał po chwili.
– Jaką misję? – nastroszyła się Aihara.
– Wiem, o tym, że kazali ci odejść z wioski – oznajmił Madara i popił sake. – Więc proponuję ci, byś porzuciła misję i naprawdę przyłączyła się do nas.
– Przecież się przyłączyłam – mruknęła Setsuko.
– W porządku. Masz trochę czasu, żeby się namyślić. Poznać tą organizację – stwierdził Madara i ponownie napełnił kieliszki. – A teraz, napijmy się.
          Nagle rozległo się pukanie do drzwi i do środka wszedł Itachi. Na widok Setsuko, zamarł.
– Widzę, że przeszkadzam – mruknął.
– Nie, nie. Chodź Itachi. Co chciałeś? – zaciekawił się Madara.
– Już nic.
–To chodź, napij się z nami.
– Podziękuję.
– Jasne – rzuciła za Itachim Setsuko, uśmiechając się złośliwie. – Przerażają cię demony przeszłości? Zobaczyłeś tutaj kogoś znajomego i już trzęsiesz portkami? Och, jak mi przykro, że nie potrafisz profesjonalnie podejść do sprawy i pracować ze mną jak należy – dodała, twardo odpowiadając na lodowate spojrzenie Itachiego. – Jak widać musisz uciekać i mnie unikać. No szkoda, bo nie będziesz miał łatwo, jako, że zamierzam tu zostać na stałe. Ale proszę bardzo. Zamknij się w swoim ciemnym pokoiku i dalej unikaj ludzi.
  – Niezła próba – stwierdził Itachi i wyszedł, a Aihara westchnęła ciężko.
  – Ktoś tu pogorszył sprawę – zawył Madara, wyraźnie rozbawiony całą sytuacją.
  – Och zamknij się. Jesteś strasznie infantylny jak na dawnego bohatera i legendarnego shinobi.
  – Ja? – zdziwił się Uchiha. – A pogadałabyś z Hashiramą. Ten to był dopiero zdrowo walnięty.
  – Jesteś pewien, że jesteś Madara? Może masz jakieś urojenia? – westchnęła Aihara.
  – Ale poważnie. Tak z nim gadając nigdy do niego nie dotrzesz.
  – Rozumiem, że ty potrafisz? – prychnęła blondynka i sama dolała sobie sake, po czym opróżniła kieliszek. – Nie wiem jak z nim rozmawiać.
  – Normalnie, jak kiedyś.
  – Nic już nie jest jak kiedyś.
            Właśnie. Nie już nie było jak kiedyś. Nie… Nie? Setsuko się zawahała. Pogrążyła głęboko w myślach ze wzrokiem utkwionym w czarce. Może faktycznie dużo rzeczy się zmieniło, ale właśnie zaczęło do niej docierać, że to tylko wszystko ułatwia. Znała już powód odejścia Itachiego, wiedziała, że cały czas był po ich stronie. No i nawet, jeśli teraz naprawdę współpracował z Akatsuki, można to było zrozumieć po tym, jak potraktowała go Konoha. Sami kazali mu odejść. I jej również.
            Wreszcie miała szansę do niego dotrzeć. Dogadać się z nim. Musiała się tylko wykazać cierpliwością i zrozumieniem. On się w rzeczywistości wcale aż tak bardzo nie zmienił. Zawsze był niedostępny. Ona potrafiła do niego dotrzeć, ale to dlatego, że spędzali ze sobą niegdyś poro czasu i ufał jej. Teraz przed nią również przywdział tą samą maskę, którą nosił przy pozostałych ludziach. Ale nie było szans, żeby zwiódł ją w ten sposób.
  – Chyba wreszcie zrozumiałaś – stwierdził z zadowoleniem w głosie Madara. – Miej tylko na uwadze, że Akatsuki wcale nie jest takim złym miejscem.
  – Tak… Muszę przyznać, że jesteście… Rozczarowująco normalni. No, może trochę przesadziłam z tą normalnością, ale…
  – Ty też tu pasujesz. Tak samo jak Ivrella.
  – Podejrzewam, że to wcale nie jest takie niemożliwe.
  – Jego pokój to czwórka.
  – Wiem, widziałam – przyznała Setsuko. – Ale byłam zdziwiona, że każdy ma swój pokój.
  – Przestępcy też potrzebują odrobiny prywatności, wiesz?
  – Daj spokój. Pokój z łazienką? Duża kuchnia? To chyba jakiś żart. To miała być organizacja przestępcza, a nie domowe przedszkole. – Madara zaśmiał się na to porównanie. – To naprawdę jakaś kpina.
  – Na początku to była zwykła nora, ale z czasem uznaliśmy z Painem, że nam też należy się odrobina luksusu. Poza tym zbyt duża wspólna przestrzeń rodziła liczne konflikty. Teraz każdy, kto ma dość towarzystwa, może zamknąć się w swoim pokoju. Chociaż i tak nie obyło się bez kłopotów. Hidan w każdym pokoju czuł się jak u siebie, a Deidara, co rusz wysadzał ścianę, testując nowe figurki… To co teraz widzisz to efekt ciężkiej pracy.

***

             Następnego dnia rano Setsuko miała kaca, ale ból głowy był jeszcze do zniesienia. Trochę ją suszyło, ale to też nie było takie złe. Gorzej, że bolały ją plecy. Nie przyzwyczaiła się jeszcze do nowego łóżka, a to było trochę twardsze od tego, które miała w domu. Wzięła szybki próżnic i ubrała się. Chciała już wyjść, ale przystanęła.
  – Cholera – mruknęła do siebie.
             Miała na sobie strój Anbu. Niepotrzebnie, bo nie chodziła już do pracy. Oczywiście uznała, że to się może przydać na rzecz jakiś misji, ale na co dzień mogła chodzić jak chciała. To była pewna nowość. Cofnęła się i przebrała. Przymierzyła jeszcze płaszcz organizacji i stanąwszy przed lustrem, parsknęła śmiechem.
            Czuła się komicznie w luźnym, czarnym płaszczu. Jak typowy zły charakter, którym teraz przecież była. Wciąż jednak nie mogła się przekonać do chodzenia w czymś takim i rzuciła płaszcz na łóżko, po czym wreszcie wyszła. Kuchnia miała być jakoś bliżej wejścia i tam właśnie Setsuko skierowała swoje kroki.
            Już na korytarzu roznosił się smakowity zapach, więc przyspieszyła nieco. Zastanawiała się kto tam jest, bo przez matową szybę widziała tylko sylwetkę. Męską. A ona wciąż jeszcze nie poznała wszystkich członków Akatsuki. Nacisnęła na klamkę i weszła do środka, mówiąc:
  – Co tak ładnie pachnie?
  – Omlet ryżowy – odpowiedział Itachi i zamarł, orientując się z kim rozmawia. Zmarszczył brwi i już więcej nie uraczył Aihary ani jednym spojrzeniem, a posiłek zjadł w swoim pokoju.
  – Zobaczmy – zamyśliła się Setsuko.
            Była trochę rozczarowana, że Uchiha tak szybko się ulotnił. Przejrzała zawartość szafek i zabrała się za gotowanie. Niedługo Ivrella również powinna się zwlec i powrócić do żywych, więc będą mogły zjeść razem.
  – Co to, co to? – Do kuchni jak burza wparowała Naomi. – O! Setsuko!
  – Nao… Hej.
  – A tak się zastanawiałam, kto się tu rozbija, bo już dawno nie widziałam, żeby Itachi tak szybko uciekł do siebie. Ostatnim razem tak było jak Deidara omal nie wysadził kuchni.
  – Ty to umiesz pocieszyć człowieka.
  – Właściwie czemu przed tobą ucieka, skoro się znacie?
  – Tak. Znamy się… Chyba. Ale ja już nie wiem, jak z nim rozmawiać – przyznała Setsuko. Szybko jednak odzyskała rezon i dodała: – Cóż… Nie, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie.
  – Oj tam, oj tam. Dlaczego zaraz tak poważnie. Itaś jest trochę zamknięty w sobie, ale bez przesady – zaświergotała Sakurai.
  – Ta… Możesz mieć rację – zaśmiała się Aihara.
  – Bry… – mruknęła Inukami, wchodząc do kuchni.
  – Uuu… Ktoś się chyba nie wyspał – zaśmiała się Naomi.
  – Kawy – jęknęła Ivrella, a Setsuko z uśmiechem wskazała na kubek stojący na stole. – O, dzięki. Faken, ale się nie wyspałam. Materac jest za twardy, a do tego ktoś całą noc piłował, kurwa, drewno za ścianą.
  – Aaa, bo widzisz. Pod dziesiątką mieszka Sasi, on nigdy nie śpi, naprawia swoje kukiełki w nocy.
  – Sasi? – parsknęła śmiechem Aihara. – Mówisz tak na Akasunę?
  – Tak, ale tylko jak go nie ma, więc ciiiiiiiii.
  – Jasne, spoko luz.
  – A właśnie! – Naomi pacnęła się dłonią w czoło. – Setsu, miałam ci przekazać, że idziesz w teren.  Tylko tego… Taki jest mały problem, bo gadałam z Painem i miałaś iść na misje z Itachim i Kisame, bo się już znacie, ale… Itachi kategorycznie odmówił – dodała ze smutkiem. – Sasori i Dei odpadają, na razie ja mam się z nimi szlajać, a i tak jeszcze zostaje Ivrelcia, nie… No, ale ten, więc generalnie był pomysł… Bo Hiduś bardzo chciał cię zabrać ze sobą i Kakeziu też specjalnie nie protestował, ale pytanie brzmi, czy się zgadzasz.
  – Dlaczego miałabym się nie zgodzić?
  – Bo widzisz… Kakeziu jest trochę nerwowy.
  – No, wiem, że nerwusek. I?
  – I jak się kiedyś z kimś pożarł, to podobno zabił poprzednika Hidusia. Ale Hiduś nieśmiertelny to gites, ale ty…
  – Podejmuje wyzwania – zadeklarowała Setsuko, szczerząc drapieżnie zęby. – Niech sobie Nietoperek nerwusek nie myśli, że to ze mną tak łatwo będzie.
  – No to ok. Tylko uważaj, ja dam znać za chwilę Painowi, że ten teges, ale to trochę potrwa, bo chłopaki lubią sobie pospać. No może Kakeziu mniej, ale weź zwlecz Jashinowca z łóżka to porażka. Kiedyś mnie wysłali to godzinę się męczyłam, żeby go obudzić. Rozumiesz? No, godzinę. Masakra jakaś, ale nie są źli. Ja wiem, że robią takie wrażenie niezbyt, ale jak się ich pozna bliżej to naprawdę są w porządku. No już was też trochę poznałam, to myślę, że dacie radę.
  – A…ha… – mruknęła Setsuko. – Spoko…
  – Zrobiłaś już to jedzenie Setsu? Umieram z głodu? – upomniała się Ivrella.
  – Nie marudź mi, zaraz będzie gotowe, mądralo.
  – No fffiem… Następnym razem ja gotuje.
  – No ja nie widzę inaczej.

3 komentarze:

  1. Setsu to się Sodomy i Gomory chyba spodziewała. Stół niczym aizenowski podbił moje serce. I korekta się kłania, bo już w pierwszej linijce masz literówkę, a gdzieś tam zamiast prysznica coś innego się rozsiadło.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. bożesz ty, umarłam. aizenowy stól. no juz kanoniczne powinno byc faktycznie, yep. i to:

    – „Niemożliwe? A jednak” – zakpiła Setsuko. – Sponsorowała firma Sharningan S.A.
    PADŁAM I NIE WSTAŁAM.
    piękne to było.
    yaaa, ya chce byc w akatsuki, jaka sielnaka pokojowa, hidan co sie wszedzie czuje u siebie i wubuchowy dei ;D piekne ;D
    ale czemu kurwa -.- to z kim iv wyladuje? -.- z kisama moze by sie dogadala, ale z blondasem bylo by nerwowo ;D a jakby w tym plaszczu potknela sie o hatake moze by wreszcie chcia ja z czegos rozebrac -.- ;D aay.
    itachi jaki buc!!!!!
    nawet kawalkiem omleta sie nie podzielic, jakim skorwysynem trzeba byc ;D
    no ja chce to widziec, na tych misjach ;D dobre.

    OdpowiedzUsuń
  3. Itachi bucem był i bucem zostanie xD taka pokazówa, "no no, patrzcie jaki jestem buc" a w środku aż pęka żeby się rozpłakać xD ale lubie go. :)
    Tym bardziej żem zadowolona, że zawarło się tu gotowanie! Kiedyś po internetach krążył taki gif z Itasiem co za pomocą amaterasu robi omlety! :D:D:D

    chce Hidana, który wszędzie czuje sie jak u ciebie! :D No i dobrze, że to w podziemiach, bo tak to Daruś by zdążył ten cały burdel wysadzić po dwóch dniach od wprowadzenia :D

    no ale czo ten madara. fakt, firma sharingan s.a. zawsze musi namieszać, ale dlaczego tak szybko "siema, jestem madara, choć sie napić?" w tym musi być jakieś drugie dno. na pewno.

    OdpowiedzUsuń