Rumors

Zapraszam do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Obserwatorzy

środa, 6 lipca 2016

Chapter 11 ~ It was a lie.



            Uchiha siedział na łóżku, czytając książkę, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Przez chwilę zastanawiał się, kto to może być. Rzadko zdarzało się, żeby ktoś do niego zaglądał. Jedynie Kisame, ale on nigdy nie pukał, tylko od razu wchodził do środka. W końcu zdecydował się wstać i poszedł otworzyć.
            Tuż przed nim stała Setsuko, marszcząc groźnie brwi i trudno było stwierdzić, jakie ma zamiary. Odruchowo zamknął drzwi. Jej akurat na pewno się nie spodziewał. Nie był na to przygotowany. Zwłaszcza, że wyglądała na wkurzoną. Czyżby Inukami coś jej powiedziała i dlatego przyszła?
            Tymczasem Setsuko zdębiała. Raczej wątpiła, by Uchiha ucieszył się na jej widok, ale tego, że od razu zamknie jej drzwi przed nosem… Nie, o tym nie pomyślała. Spodziewała się, chociaż jakiegoś prychnięcia, może ukrytej między wierszami obelgi, a tym czasem on wyglądał, jakby próbował przed nią uciec. Właściwie on to nawet zrobił.
            Przyszło jej do głowy, żeby zrezygnować. Ivrella przez długi czas wyzywała na niego, opowiadając o swojej misji z członkami Akatsuki. Być może naprawdę wszystko się zmieniło, a to, że Itachi niegdyś był oddanym członkiem Anbu i dlatego odszedł z wioski nie miało już znaczenia. Może Hokage miał rację, że stał się wrogiem.
           Z drugiej jednak strony nawet, jeśli tak się stało, nie powinien być wobec niej tak wrogo nastawiony. Znów byli po tej samej stronie barykady. Albo i nie… W sumie Madara mógł mieć rację. Musiała normalnie porozmawiać z Itachim. Mógł być wciąż po stronie wioski, ale nie mieć pewności co do jej własnych zamiarów. Lub na odwrót. Być wrogiem Konohy i podejrzewać, dlaczego Setsuko zjawiła się w organizacji. W ostateczności zapukała raz jeszcze.
           Uchiha otworzył drzwi i przyjrzał się uważnie blondynce. Wyglądało na to, że nie odpuści tak łatwo, ale nie zamierzał jej wpuszczać do środka. Próbowała wejść, ale stanął tak, że musiała zostać na korytarzu i obserwował jak bruzda na jej czole pogłębia się od marszczenia brwi.
  – Chciałaś czegoś? – zapytał chłodno.
  – Porozmawiać – padło w odpowiedzi. – Ale nie na korytarzu.
  – Nie mamy o czym rozmawiać – stwierdził Uchiha.
  – Mi się wydaje, że jednak mamy – odparła Setsuko, twardo oddając jego spojrzenie, wtedy ciemne oczy Itachiego błysnęły czerwienią i nim się zorientowała, byli już zamknięci w iluzji sharingana. – Tak też może być. Co ty tam chowasz w pokoju, co? Ścianę obklejoną plakatami gwiazdek porno?
  – Chciałaś porozmawiać – zauważył beznamiętnie Uchiha.
  – A, tak racja.
  – O czym?
  – Dobre pytanie – zastanowiła się Aihara. – Może o tym, czego nigdy mi nie powiedziałeś? – podsunęła i ciągnęła dalej: – Wiem już, dlaczego zabiłeś swój klan. Nie było od ciebie wieści i dostałam tą samą misję, co ty.
  – Mam ci współczuć?
  – Nie, to ja tobie współczuję. Mnie w wiosce nic już nie trzymało, ale ty…
  – To przeszłość – oznajmił Uchiha. – Teraz jestem członkiem Akatsuki.
  – Więc naprawdę porzuciłeś wioskę?
  – Tak. Ponieważ Akatsuki ma cel. A tobie radzę uważać. Jeden zły ruch, jeśli padną podejrzenia, wtedy jesteś martwa.
  – Ty mnie zabijesz? – zapytała Setsuko i uśmiechnęła się. – Wtedy… Wtedy nie umiałeś, prawda?
  – Nie było potrzeby.
  – No tak.
  – Skończyłaś? – Uchiha wpatrywał się w Aiharę. – Jeśli tak to jestem zajęty.
  – Nie, nie skończyłam. Wiesz, Itachi? Nie łudziłam się, że znów będziemy przyjaciółmi – stwierdziła Setsuko, marszcząc brwi jeszcze bardziej. – Ale teraz… Jesteśmy po tej samej stronie, więc czy naprawdę musimy się zachowywać, jakbyśmy się nie znali.
  – A znamy? – zakpił Uchiha. – Jestem dla ciebie obcy, a ty dla mnie. Nie jesteśmy przyjaciółmi, nie będziemy i nigdy też nimi nie byliśmy.
  – Zabolało – mruknęła Setsuko. – No nic, próbowałam. Szkoda, że lata naszej przyjaźni były dla ciebie tylko kłamstwem. Ale i tak nie jesteśmy już wrogami. Oboje jesteśmy tutaj – dodała.
  – To wszystko, co masz do powiedzenia? – spytał na koniec Uchiha.
  – Ach, nie! Chciałam jeszcze o coś spytać? – przypomniała sobie Aihara, a Itachi wykonał w myślach facepalm. – Ten Madara… To naprawdę Madara?
  – Naprawdę.
  – Ale czad! Fajny z niego koleś. Wygadany. Zwłaszcza na twój temat…
            Uchiha spojrzał na nią niepewnie, ale nie odpowiedział. Znów znaleźli się na korytarzu. Setsuko uśmiechnęła się i już miała odejść, ale zatrzymała się w pół kroku. Przez chwilę stała tak, odwrócona tyłem do Itachiego, w końcu westchnęła i zawróciła jeszcze. Tego też się nie spodziewał, a ona bezceremonialnie chwyciła go jedną ręką za kołnierz płaszcza, a drugą przywaliła w splot słoneczny. To już w ogóle nie przeszłoby mu nigdy przez myśl, więc nie zdążył się zasłonić. Zgiął się w pół i wpadł na drzwi, po czym usłyszał prychnięcie.
  – To myślę o kłamstwie, którym była nasza przyjaźń – oznajmiła Setsuko i odeszła.
             Na nieszczęście Itachiego, całe zajście widział Hoshigaki i nie tylko, bo na korytarz właśnie wyszedł Hidan, a i Ivrella najwyraźniej od dłuższego czasu obserwowała niemą konwersację dawnych przyjaciół. Teraz uśmiechała się radośnie, a gdy Aihara zbliżyła się do niej, aż zaklaskała.
  – O, stary… Co ty jej powiedziałeś? – zaśmiał się Kisame i niespecjalnie przejęty cierpieniem towarzysza, wszedł do jego pokoju.
               Popołudniu obie kunoichi udały się do kuchni, żeby zjeść jakiś obiad. Na korytarzu minęły kilku członków Akatsuki, którzy przyglądali im się z zaciekawieniem.
  – Jesteś sławna – zauważyła Inukami, gdy już zamknęły się w kuchni.
  – Przegięłam. Znowu – jęknęła Aihara. – Ale nie masz pojęcia jak mnie zdenerwował. To ja się starałam być miła, chciałam pogadać, a on takie coś.
  – Kumam, serio.
  – O, świetnie się składa – padło, gdy do pomieszczenia wszedł Hoshigaki. – O co wam poszło z Itachim, bo mi nie chce powiedzieć? – zapytał prosto z mostu.
  – Uch… Cóż…
  – Nie udawaj – zaśmiał się Kisame. – O co poszło? Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś zaskoczył Itachiego, a tym bardziej w taki sposób. Zupełnie się tego ciosu nie spodziewał i teraz psioczy na cały świat.
  – Dobrze mu tak – zawyła Inukami.
  – Powiedział coś… Co mi się nie spodobało.
  – No przestań. Wiem, że jesteście z tej samej wioski. Coś was łączyło?
  – Nie – odparła chłodno Aihara, ale Hoshigaki wyraźnie tego nie kupił. – Kiedyś byliśmy przyjaciółmi, ale potem Itachi odszedł. Teraz powiedział, że nasza przyjaźń była tylko kłamstwem.  
  – Ouu! A to szelma – skwitował i spojrzał w stronę drzwi, które znów się otworzyły. – Madara? A ty co tu robisz?
  – Szukam Setsuko.
  – O boże – jęknęła blondynka.
  – Słyszałem od Hidana, że nieźle Itachiego załatwiłaś – powiedział rozbawiony. – To dość ciekawy synonim rozmowy.
  – To nie tak miało być – westchnęła Aihara. – Nie miałeś racji. „Normalnie” nie wchodzi tutaj w rachubę. Wszyscy już wiedzą, co zrobiłam.
  – No! Jesteś gwiazdą – oznajmił Madara. – Nawet Pain się śmiał, a jego to już w ogóle mało co bawi. Gbur jeden…
  – Za jakie grzechy?
  – Słyszałem też, że nieźle spisałaś się na misji – zmienił temat Uchiha. – Jestem pod wrażeniem, że jesteś z Kakuzu w tak dobrej komitywie.
  – Z nerwuskiem? Przyniosłam mu kilka złotych figurek i to chyba był wystarczający argument.
  – Nie łatwo dogadać się z Kakuzu – przyznał Kisame. – Nawet ja czasami wolę do niego nie podchodzić, a ty przeżyłaś całą misję.
  – Nietoperek nerwusek jest spoko – zaśmiała się Setsuko. – Ani razu nie groził mi śmiercią. A nie… Raz tak, ale nie spełnił groźby.
  – A jak wam się podoba w Akatsuki, dziewczyny? – zaciekawił się Madara.
  – Jak? Trochę dziwne pytanie, jak na organizację przestępczą – zauważyła Aihara. – Ale właściwie nie czuję się tu jak w organizacji przestępczej… – dodała po chwili namysłu. – Myślałam już o tym w czasie misji, ale… Nawet zabicie mnichów nie wydawało się arcy podłym czynem, biorąc pod uwagę to, co znalazłam w podziemiach świątyni. Zresztą misja wyeliminowania celu czy zdobycia czegoś nie różniła się zbytnio od tego, co robiłam, będąc w Anbu.
  – No fakt – zgodziła się Ivrella. – Obserwowanie jinchiuriki też nie było żadnym wyczynem. A pomijając Itachiego, atmosfera tutaj jest dziwnie przyjazna.
  – Dokładnie – przytaknęła energicznie Setsuko.
  – I nadal nikt nam nie wyjaśnił, co tak właściwie jest celem organizacji.
  – O! Nao się jeszcze nie wygadała – zdziwił się Kisame.
  – Pain niedługo na pewno was wtajemniczy. Ale wiecie, my też musimy być ostrożni.
  – Zdziwiłabym się jeszcze bardziej, gdybyście od razu rozdawali ulotki ze swoją kampanią – mruknęła Inukami.
  – Mądre z was dziewczyny – rzekł Madara. – Niebawem wszystkiego się dowiecie, a teraz wybaczcie. Idę ponabijać się z Itachiego.
  – A poznałyście już wszystkich członków Akatsuki? – zapytał nagle Hoshigaki. – Chyba nie, co?
  – Ciebie, Itachiego… No i Naomi oczywiście – zaczęła wyliczać Setsuko. – Deidarę, Sasoriego, Paina, no i Madarę… Hidana i Kakuzu i to chyba wszystko.
  – Konan jest teraz na jakiejś misji długoterminowej, ale niebawem powinna wrócić. Zetsu… Zetsu znowu się gdzieś szlaja no i jest jeszcze… Tobi.
  – Czyli nie spotkałyśmy jeszcze trzech osób.
  – Tobi? To nie te kretyn, o którym mówił Kakashi? – zamyśliła się Ivrella.
  – Trochę – przyznał Hoshigaki, a Madara spojrzał na niego, mrużąc oczy. Nic jednak nie powiedział.

***

  – To… Dlaczego właściwie Kakuzu nie idzie z nami? – spytała Setsuko, gdy wraz z Hidanem szła na kolejną misję.
  – Pewnie poszedł znowu na skup. Powiedział, że ma coś innego. Poza tym to cicha misja.
  – W sam raz się nadajesz to cichych misji… Ciafrocząc cały czas.
  – Ej, ej! – zaprotestował Hidan.
  – Nie mogli tego mi zostawić? Byłam w Anbu. Ciche misje to moja specjalność
  – Mam cię pilnować, czy czegoś nie kombinujesz – wyjaśnił. – Bo mnie się nie da zabić, więc jestem do tego idealny.
  – Nie można cię zabić – przytaknęła Aihara. – Ale bardzo łatwo można cię wykiwać – dodała ciszej. – Ej, zobacz co to jest! – przeraziła się Setsuko i gdy Jashinista spojrzał we wskazanym przez nią kierunku, zniknęła.
  – Przecież tam nic nie… – urwał Hidan, rozglądając się wokół. – Cholera. Zwiała mi.
             Setsuko upewniła się, że towarzysz nie ma pojęcia, gdzie się skryła i czym prędzej skierowała się do miejsca podanego przez Lidera organizacji. Chciała uporać się z tym, zanim Hidan ją dogoni. Nie lubiła, gdy ktoś patrzył jej na ręce. Miała swoje metody, a oni próbowali ograniczyć jej pole działania. Niedoczekanie.
              Miała namiary na swój cel i wiedziała, gdzie go szukać. Bogaty tłuścioch mieszkający w willi. W dodatku kojarzyła go. Znany był ze swoich licznych występków, ale ciężko było go dorwać. Przynajmniej należąc do Konohy. Miał tam znajomości i przyjeżdżał kilka razy w roku z wizytą do Hokage.
              Teraz to nie miało już znaczenia. Setsuko mogła spokojnie wykonać swoje zadanie. Maszerowała z wolna ulicą. Jakby nigdy nic, bo ubrana była zupełnie normalnie. Po drodze mijała kolorowe stragany pełne ozdób do włosów i pięknych yukat.
             Jej uwagę zwróciła zwłaszcza jedna ozdoba. Urocza spinka w kształcie róży. Ahara miała kiedyś podobną. Dostała ją… Od Itachiego. Na urodziny. Nosiła ją dosłownie wszędzie, ale zniszczyła się podczas jakieś misji. Dostała czymś wtedy w głowę, ale nic jej się nie stało, właśnie dzięki spince, więc był to dość szczęśliwy przypadek.
  – Coś się spodobało? – usłyszała.
  – Nie – odparła. – A właściwie tak… Poproszę tą spinkę w kształcie róży.
  – Doskonały wybór. Zapakować?
  – Nie, nie trzeba.
  – A może podoba się pani coś jeszcze?
  – Nie tylko to – stwierdziła Aihara i zapłaciwszy za ozdobę, wpięła ją we włosy i ruszyła dalej.
          Nie mogła marnować już więcej czasu. Jak na złość, chwilę później zatrzymało ją kilku mężczyzn. Jeden z nich wpadł na nią, po czym zaczął się awanturować, twierdząc, że to Setsuko ma go przeprosić.
  – I jak zamierzasz nam się teraz odpłacić?
  – O to żeście sobie wybrali – zaśmiała się Setsuko. – W porządku, mogę się odpłacić – zaświergotała. – Nie wypada tak odchodzić bez niczego – ciągnęła dalej, po czym uśmiechnęła się diabelsko, a powietrze wokół niej zrobiło się chłodniejsze. – Czy nóż wbity w serce będzie wystarczający, czy coś wam jeszcze poucinać?
  – Co powiedziałaś?
  – Mam ci to, kurwa, przeliterować? – zapytała Setsuko i westchnęła ciężko.
            W sumie sama była winna temu zamieszaniu. Zamiast czmychnąć od razu, dała się wciągnąć w awanturę. Nawet gdyby teraz zwiała, zrobiłby się raban i nici z cichej misji. Zabicie ich tutaj też podniosłoby alarm i jej cel mógłby się zorientować, po co przyszła.
            Aihara przejechała dłonią po twarzy w akcie rezygnacji, w duchu przeklinając na swój temperament. Szybko jednak jej twarz rozjaśnił radosny uśmiech. Dyskretnie złożyła kilka pieczęci i ziemia pod ich nogami zatrzęsła się niebezpiecznie.
  – Chętnie wam to wynagrodzę, o ile nie boicie się nagród od duchów – powiedziała wreszcie. – Bo my właściwie bardzo lubimy obdarowywać żywych – dodała i nagle zniknęła. Przez chwilę było tylko jeszcze słychać jej radosny śmiech. – No, to powinno załatwić sprawę – mruknęła pod nosem, oddalając się.
           Do posiadłości dostała się niezauważona. Co prawda w większości strategicznych punktów stali strażnicy, ale to była pestka dla elity Anbu. Co jak co, ale Aihara była dość pewna swoich zdolności, doświadczona i silniejsza.
  – Itachi by się zdziwił – mruknęła i westchnęła. – A w sumie na chuj mnie obchodzi jego opinia… – dodała.
           Podczepiła się pod sufit, gdzie przeczekała dopóki patrol nie zniknął za rogiem korytarza i dopiero wtedy zeskoczyła na dół. Z uśmiechem na twarzy szła dalej, powoli przygotowując już broń. Miała ze sobą jedynie sztylet, czy raczej sztylety, bo je najłatwiej było schować pod ubraniami.
           Setsuko porzucała w dłoni sztylet, nucąc jakąś sobie tylko znaną melodię. W końcu odnalazła właściwy pokój. Właściwie nie miała pojęcia, czy jest właściwy, ale coś jej mówiło „ to tutaj”, więc weszła do środka.
  – Kim jesteś? – warknął puszysty mężczyzna, obżerający się winogronem. – Kto cię tu wpuści dziewko?
  – Sama się wpuściłam. Dobre winogrono?
  – Przyszłaś mi umilić czas? – uradował się mężczyzna, najwidoczniej nie dostrzegając sztyletu.
  – Cos w tym stylu – przyznała Setsuko i uśmiechnęła się słodko. – Pozwól, że ja cię nakarmię – dodała, siadając obok niego.
        Chwyciła spory kiść winogrona i niemal wepchnęła go do gardła mężczyzny. Gdy ten próbował się nie udławić owocami, dźgnęła go prosto w serce. Potem jeszcze raz. Tak dla pewności. Potem rozcięła bluzkę mężczyzny i jego własną krwią namalowała mu na pulchnym bebzunie chmurkę charakterystyczną dla Akatsuki, a sztylet rzuciła na podłogę.
  – No dobra – powiedziała sama do siebie. – Czas się zbierać.
         Bez problemu wyszła z posiadłości. Teraz musiała znaleźć Hidana, ale zanim zdążyła zdecydować, w którą stronę idzie, ktoś zasłonił jej usta dłonią, a silne ramie oplotło się wokół niej, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.
           W pierwszej chwili spanikowała. Nie spodziewała się żadnego ataku, a też nie opuściła gardy na tyle, by mógł ją zaskoczyć byle kto. Jednak gdy poczuła na karku ciepły oddech, zrozumiała co się dzieje i przestała szarpać. To natomiast skołowało nieco napastnika, który sądził, że będzie się opierała trochę bardziej.
            Odczekała, aż nadszedł ten krótki moment, gdy uścisk nieco się rozluźnił. Nachyliła się lekko i uderzywszy napastnika z dyńki w nos, wyszarpnęła się z objęć. Nie kryjąc satysfakcji, uśmiechnęła się, stając oko w oko z Hidanem, który trzymał się za krwawiący nos.
  – Więcej tak nie rób – powiedziała. – Bo następnym razem nie skończy się na obitym nosie.
  – Lubię kiedy jesteś taka brutalna – wysapał Jashinista.
  – Ohyda…
  – No ej. To ty mnie tam zostawiłaś.
  – Bo nie lubię jak ktoś mnie ogranicza. Misja wykonana, możemy wracać do domu – oznajmiła Setsuko.
  – Co zwinęłaś tym razem? – spytał Hidan, wciąż krwawiąc mocno, a mimo to szczerzył radośnie zęby.
  – Kilka złotych kielichów – naburmuszyła się Aihara. – Skąd wiedziałeś?
  – Ciekawe… – mruknął mężczyzna, patrząc na nią z ukosa.
  – No dobra, trochę więcej kielichów i biżuterię.
  – I?
  – Reszta jest moja. Kakuzu na nic się to nie zda – mruknęła Setsuko. – Pokaż to – rozkazała po chwili namysłu i zbliżyła dłoń do twarzy towarzysza.
  – Co robisz? – przeraził się Hidan.
  – Nie ruszaj się – odparła blondynka, a jej dłoń otoczyło ciepłe, zielone światło. – Nie jestem w tym zbyt dobra, ale z czymś takim spokojnie sobie poradzę. A na przyszłość mnie tak nie zaskakuj, bo nie będzie ultimatum. I nawet Kakuzu cię wtedy nie poskłada.
  – Dzięki – rzucił Hidan, gdy było już po wszystkim. – Chociaż to ty mnie tak urządziłaś.
  – Na twoje własne życzenie.
  – Wracamy, co będziesz mógł zaraportować o mojej niesubordynacji.
  – Mówiłaś, że cel wyeliminowany.
  – Bo wyeliminowany, ale na własną rękę. Możesz to zgłosić, nie robi mi to różnicy – stwierdziła Setsuko i wzruszyła ramionami. – W końcu wiedziałam, że masz mnie pilnować. Nie ufacie nam.
  – Bo Itachi się podobno krzywił na przyjęcie was do organizacji.
  – To mnie akurat nie dziwi… Po tym jak go załatwiłam.
  – Już wcześniej coś mu nie pasowało, ale nie powiedział, o co chodzi – wyjaśnił Hidan.
  – Cóż… Moja obecność jest mu mocno nie na rękę.
  – Już dawno nie widziałem, żeby ktoś go tak potraktował – zaśmiał się.
  – Uznam to za komplement – skwitowała Aihara i ukłoniła się teatralnie.

***

 – Itachi, co myślisz o nowych członkach? – zapytał Pain, a Uchiha wzruszył tylko ramionami. – Jak to nie wiesz. Wcześniej twierdziłeś, że to zły pomysł je tu wpuszczać. – Cisza. – Jeśli masz jakieś zastrzeżenia muszę o tym wiedzieć. Znasz je.
  – Nie znam.
  – Przecież mówiłeś…
  – Już nie znam – poprawił się Itachi. – Żadnej z nich.
  – O czym ty mówisz do cholery?
  – O niczym.
  – No właśnie widzę – warknął Pain. – Stanowią dla nas zagrożenie czy nie? Bo jeśli nie można im zaufać, będziemy musieli je zabić. Rozumiesz?
  – Powinny zostać – powiedział po chwili namysłu Itachi.
  – Boże, daj mi cierpliwość, bo siłę to ja już, kurwa, mam – westchnął Pain.
  – Daj spokój – zaśmiał się Madara, gdy Itachi już wyszedł. – One nadają się tu doskonale. Musisz je tylko wreszcie wprowadzić – dodał. – To rozwieje ich wątpliwości. A nim się nie przejmuj.
  – Jeśli jesteś tego pewien.
  – Jak najbardziej – orzekł Madara. – W końcu obserwuję ich wszystkich już od bardzo, bardzo dawna.

3 komentarze:

  1. Wyrazy współczucia, Itachi :D:D Jedna Setsu i druga Setsu tak samo temperamentne i pyskate. Może i widzę różnicę, ale jest ona niewielka. A Hidana to chyba polubię.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaach, Itachi zaczyna mnie wkurzać. Zachowuje sie jak baba przed okresem. Naburmuszone, obrażone za chuj wie co, dziecko. :P
    Ale za to Hidanek jest kochany <3 Nie wiem, ja go od początku lubiłam, jest taki śmieszny i do poprzytulnia i do powkurzania! :D I do poczesania :D
    Podoba mi się motyw ze spinką. Mam nadzieję, że jeszczesię pojawi.
    Ale tak szczerze powiem, żemyślałam że Setsu się wróci i Itachiego pocałuje, a nie walnie! Naprawdę! tu się zaskoczyłam ! :D zimny drrrań ma za swoje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleś mi poranek zafundowała. Wstaję, zaglądam na maila, patrzę, o aż 4 komentarze na dobry początek dnia.
      Tak, Hidanek jest kochany, też go bardzo lubię. A Ivrelli na razie jest mało, nad jej częścią jeszcze pracuję, ale będzie miała swoją chwilę sławy.
      A Itachi, cóż, no dostał za swoje. O to chodziło, żeby zaskoczyć, a dwa Setsu by przez myśl nie przeszło, żeby go pocałować.

      Usuń