Wreszcie po długim czasie ciszy, udało mi się ruszyć,
choć na razie mam tylko ten i połowę następnego rozdziału. Potrwało to dłużej,
niż planowałam, ale miałam też dużo mniej czasu, niż sądziłam. I jakoś nie
potrafiłam ruszyć. Toteż wygląda to, jak wygląda, ale myślę, że teraz będzie
już lepiej i powoli się rozkręcę z dalszą akcją. Także… Enjoycie!
***
Mijały
dni, a potem zaczęły mijać nawet tygodnie. Setsuko niemal całkowicie odsunięto
od obowiązków. Czuła się więźniem w czymś, co do niedawna zwała domem. Wszystko
działo się jakby obok, bez jej udziału. I te tajemnice. Nikt nie chciał jej do
końca powiedzieć, co się dzieje.
Ufała
im. Ufała swoim przyjaciołom. Nie zmieniało to jednak faktu, że czuła się źle.
Była uziemiona, a jej kontakty z Itachim nie uległy żadnej poprawie. Wszystko
było nie tak, jak być powinno. I tej frustracji nie miała gdzie wyładować.
Aihara
obserwowała wesołą Ivrel, która coraz bardziej przyzwyczajała się do
towarzystwa Naomi. Dostawały ostatnimi czasy sporo wspólnych misji. A Setsuko
miała ochotę uciec. Zwyczajnie po gówniarsku wymknąć się z siedziby, zanim
dostanie klaustrofobii.
I gdy
była gotowa to już zrobić, coś się zmieniło. I w ten sposób, jakby nigdy nic,
nadeszła wojna. Zostali zaatakowani przez wojsko Kraju czasu z Orochimaru na
czele. Towarzyszyła mu Otsune, żona króla czasu oraz jej córka, Minako.
Najpierw
był huk. Harmider. Istny chaos, a w nim ludzie. Kotłowali się walce. Czasem
nawet nie wiedząc, o co walczą i z kim. Setsuko nie dała się zamknąć w
siedzibie. Dzielnie stawiła czoła swoim strachom, pragnąc pokonać Orochimaru.
Takiej
walki świat jeszcze nie widział. Po raz pierwszy całe Akatsuki stanęło ramię w
ramię wraz z nowymi członkami. Wszystko po to, by raz na zawsze pokonać
Orochimaru. Wyrządził już zbyt wiele złego. Gdy zaatakował ich dom, nie było
odwrotu.
Płomienie
rozszalały się na dobre. Setsuko mimo poczucia ogólnej beznadziei, wcale nie
próżnowała. Trenowała ciężko każdego dnia. Była naprawdę skupiona. Chciała
pokazać wszystkim, że nie potrzebuje ochrony. Że nie musi siedzieć zamknięta i
jedynie obserwować. Mogła bronić się sama.
Przeciwko
niej stanęła Minako, przyrodnia siostra Naomi. Miała około 16 lat. Była
naprawdę młoda, a może to po prostu Setsuko czuła się już stara? Ale było coś,
co Minako w przeciwieństwie do swojej siostry zauważyła. I nie miała
wątpliwości, że jej starsi bracia też to dostrzegli. I może właśnie, dlatego
stanęli przeciwko ich matce oraz dziadkowi.
Oczywiście
nie miała pewności, a tym bardziej dowodów, ale to, co widziała, mówiło samo za
siebie. Złociste, blond włosy i błękitne oczy, które tak dobrze znała. I
wszystko zaczęło nabierać sensu.
Dobrze
wiedziała, co dzieje się wokół niej. Matka mogła udawać, że wszystko jest w
porządku. Ale Minako nie była głupia. Znała wydarzenia sprzed lat. Wbrew
pozorom znała nawet wydarzenia ze świata zewnętrznego. Shintaro i Kazuo ufali
jej trochę bardziej, niż robiła to Naomi.
Teraz
wszystko stało się jasne. Elementy, które Otsune starała się przed nią ukryć, wpadły
we właściwe miejsca, tworząc jednolity obraz. I postała już tylko jedna
kwestia. Co Minako z tym zrobi. Mogła stanąć po stronie matki, a mogła też
przerwać ten ciąg kłamstw.
Atakowała
dalej. Choćby dlatego, że była ciekawa. Setsuko dawała radę się obronić bez
większego problemu. Ale nie potrafiła ukryć swojego zdziwienia. Wiedziała, że
kilka lat młodsza Minako dysponuje ogromną siłą. Nic dziwnego, skoro pochodziła
z klanu Chaosu i najwyraźniej trenowała ciężko od najmłodszych lat.
Otsune
zaatakowała z drugiej strony, wykorzystując fakt, że jej córka odciągała uwagę
Aihary. Musiała wypełnić swoje zadanie za wszelką ceną. Inaczej wszystko, na co
pracowała przez lata, legnie w gruzach. Nie zamierzała na to pozwolić.
To nie
tak, że Setsuko nie spodziewała się żadnego podstępu i ataku od tyłu. To Minako
okazała się o wiele trudniejszym przeciwnikiem i absorbowała całą jej uwagę.
Zorientowała się, że Otsune chce ją zaatakować, ale zabrakło jej refleksu. Wiedziała,
że nie zdąży.
Wtedy
wydarzyło się coś niespodziewanego. Minako, która sama atakowała ją jeszcze
przed chwilą, chwyciła ją za rękaw i pociągnęła w swoją stronę. Sama natomiast
zablokowała atak matki. Otsune zmarszczyła brwi. Nie sądziła, że córka jej się
przeciwstawi, ale ta uśmiechnęła się tylko szeroko i złożyła kilka pieczęci.
Posiadała moc, której jej matka nie miała.
– Mina!
Dobra robota! – krzyknął Shintaro. – Setsuko, skup się!
– Łatwo
ci mówić, cholera! – odpowiedziała gniewnie, ale poczuła większą motywację do
walki.
Skinęła
głową do Minako w podziękowaniu za pomoc. Nie do końca rozumiała, co się
wyprawia, ale najwyraźniej poznała kolejną sojuszniczkę. Wiedząc, że wokół jest
tyle przychylnych jej ludzi, ruszyła do przodu ku Orochimaru.
Gad dotychczas
walczył z Madarą, który chyba tylko się z nim bawił. A na pewno nie używał
całej swej mocy. Być może czekając właśnie na Aiharę. W chwilę później obok
niej stanął także Itachi. Ostatnio nie dogadywali się najlepiej, ale tym razem
wiedziała, że może na niego liczyć.
Ludzie,
którym przewodziła Otsune powoli tracili na liczebności. W miarę możliwości
jednak, Pain zakazał ich zabijać. Mieli zostać jedynie unieszkodliwieni.
Ten rozkaz nie dotyczył natomiast Orochimaru, który przez
lata miał na pieńku z Akatsuki.
W ten
oto sposób w ciągu jednego dnia zakończył się trwający lata konflikt. Nie było
apokalipsy, spalonych wiosek, ani płaczu dzieci. To starcie, tak ważne dla
dalszych losów świata shinobi, rozegrało się bez większego rozgłosu. Tak
niepozornie, jakby w tajemnicy.
Teraz
Setsuko spacerowała w samotności po opustoszałym i opustoszonym lesie. Połamane
drzewa, spory obszar lasu został po prostu zmieciony z powierzchni ziemi. To,
co niegdyś maskowało ich kryjówkę, przepadło na długi czas. To był przykry
widok. Gdzieniegdzie wciąż można było dostrzec ciała lub ich pozostałości, choć
w znacznej mierze udało im się wszystkim zająć.
Przede
wszystkim jednak, Aihara odczuła ogromną ulgę. Na własne oczy widziała śmierć
Orochimaru. Ba! Sama pozbawiła go życia. Nie było już zrzucania skóry i
sztuczek. Człowiek, który przez długie lata był jej najgorszym koszmarem, już
nie żył.
–
Setsuko, co ty robisz? – usłyszała za sobą i spojrzała w stronę Itachiego. –
Przepadłaś ni z tego ni z owego.
– Już po
wszystkim, więc chyba nie muszę dalej siedzieć w zamknięciu.
– Nie,
ale Lider kazał cię znaleźć. Nie chcesz dowiedzieć się prawdy?
– Chcę.
I nie chcę. Wszystko razem.
– Chodź
– wyciągnął do niej dłoń – nie możesz od tego uciec.
– Ale
mogę to przynajmniej chwilę odwlec – stwierdziła i uśmiechnęła się blado.
Trzymała jego dłoń, ale nie ruszyła się o krok. Zamiast tego pociągnęła go w
przeciwną stronę. – Proszę… Tylko chwilę.
– Co to
da?
– Chcę
jeszcze chwilę rozkoszować się wolnością.
–
Brzmisz, jakbyś za chwilę miała ją stracić.
– Shin
obiecał, że po wszystkim powie mi prawdę – wyjaśniła i zamknęła na moment oczy.
Gdy je otworzyła, spojrzała z powagą na Uchihę. – Czuję, że po tej rozmowie nic
już nie będzie takie samo. Więc proszę… Potrzebuję tych kilku minut.
–
Dobrze, ale tylko chwilę. Inaczej wrócę tu po ciebie.
– Nie
musisz nawet odchodzić. Możesz zostać… Mam wrażenie, że ostatnimi czasy nie
mieliśmy zbyt wiele okazji, by porozmawiać – zaśmiała się Setsuko, ale był to
śmiech niewesoły. – Ale może mi się tylko wydaje.
– Prze…
– Nie
przepraszaj – ubiegła go. – O nie. Nie przepraszaj, bo to będzie znaczyło, że
zrobiłeś coś, za co musiałbyś przeprosić. Na przykład, że mnie unikałeś. Więc
nie przepraszaj. Zostań tym samym, zimnym Itachim, którego mało, co interesuje.
–
Setsuko…
– Nie
chcę przeprosin. Chcę przyjaciela, któremu mogę zaufać.
– Miałeś
ją uprowadzić… Tfu. Przyprowadzić, a wy sobie randkę urządzacie? – Kawałek od
nich stał Madara, wpatrujący się w ich złączone dłonie. – Wszyscy czekają.
–
Przepraszam, to ja zatrzymałam Itachiego – odparła Setsuko.
–
Wydawało mi się, że chcesz poznać prawdę.
– Chcę.
Możemy iść.
Wszyscy
członkowie Akatsuki, ale także kilka dodatkowych osób, które zostały do tego
upoważnione, zebrali się w głównej sali siedziby organizacji. Setsuko wraz z
członkami klanu Uchiha zjawiła się na końcu. Zaskoczona tak licznym gronem,
przystanęła w drzwiach. W efekcie Itachi prawie na nią wpadł. Uratował go refleks.
Poza
osobami należącymi do organizacji, dostrzegła oczywiście Shintaro i Kazuo, ale
również Minako. Choć pierwotnie dziewczyna przybyła z wrogą armią i być może
zamiarem zabicia jej, ostatecznie sama uratowała życie Aihary przed podstępnym
atakiem Otsune.
–
Nareszcie – powiedział Akasuna, widząc, że główna zainteresowana przybyła na
zebranie. – Długo wam zeszło i potrzebowaliście jeszcze Madary, żeby was
przyprowadził?
Normalnie
Setsuko pewnie by się zdenerwowała. Może nawet dałaby się sprowokować i
odpowiedziała coś w równie miłym tonie. Tym razem jednak było inaczej. Rzuciła
Sasoriemu ostrzegawcze spojrzenie, wyjątkowo przerażające, jak na pogodną z
natury Setsuko. Skutecznie go tym uciszyła jak i wszystkie szepty.
– Dobrze,
koniec tego dobrego – powiedział Pain. – Co prawda ja i Madara znamy już
prawdę, ale lepiej będzie, jeśli to Shintaro zabierze głos.
– Może
powinniśmy zostawić ich samych? – podsunął Madara.
– Nie
widzę potrzeby – ucięła chłodno Aihara. – Cokolwiek to jest, wszyscy zostali
wciągnięci w ten konflikt i należą im się wyjaśnienia.
–
Powiało grozą – mruknął Kisame, próbując rozładować napięcie.
– Och,
zamknij się, Sushi – syknęła Minako. – Mój brat chce coś powiedzieć.
– Mała wojowniczka
– zaśmiał się Hidan, oblizując usta i łypiąc lubieżnie na rudą.
Odpowiedziała
mu, pokazując środkowy palec.
– Do
rzeczy – odchrząknął Pain i spojrzał znacząco na Shintaro.
Ten
wystąpił odrobinę na przód, przygotowując się do tego, co za chwilę miało paść
z jego ust.
– Jeśli
mam być szczery, to ta sytuacja jest odrobinę trudna – zaczął, wyraźnie nie
wiedząc, co powinien powiedzieć. – Wręcz skomplikowana. Chciałbym, żeby istniał
jakiś łagodny sposób, by przekazać ci te wieści. A może w głębi duszy
przeczuwasz już, co chcę powiedzieć.
–
Shintaro – powiedziała Setsuko i uśmiechnęła się zachęcająco. – Nie przejmuj
się tym, po prostu powiedz, o co chodzi.
Próbowała
zgrywać spokojną, ale w duchu nie tyle wiedziała, co zaraz usłyszy, a raczej
jej duch był bardziej, niż przerażony. Z trudem powstrzymywała drżenie rąk.
Niepewność była straszna. I choć Setsuko podejrzewała, że specjalnie gorszych
wieści, niż dotychczas raczej nie usłyszy, wciąż się tego obawiała.
– W
takim razie pozwól, że zacznę od początku, bo ta historia sięga o wiele dalej,
niż mogłoby się wydawać – oznajmił z powagą Shintaro. – Wspomniałem ci jakiś
czas temu o tym, że Orochimaru jest… Był naszym dziadkiem – poprawił się. – Ojcem
naszej matki, Otsune, czego łatwo można się domyślić. Nie wiem zbyt wiele o tym
okresie, nic poza opowieściami matki. Wiem natomiast, że Orochimaru przez
długie lata nie interesował się losami swojej córki. Potem zaczął szukać
sposobu na przedłużenie swojego życia, a raczej nieśmiertelność. W
poszukiwaniach tych zawędrował daleko i jako jeden z nielicznych dotarł do
Kraju Czasu.
– Więc
gadzina wiedziała o wszystkim – mruknął pod nosem Kakuzu.
Nie
pomny na to Pain, odchrząknął znacząco.
–
Najwyraźniej upatrywał pewną nadzieję w zdolnościach naszego klanu. Potrafimy,
bowiem, manipulować Chaosem. Szeroko pojętym chaosem. To nie tylko połączenie
pięciu elementów, a moc stwórcza. Zdolność do manipulowania czasem i
przestrzenią. Jako że początki naszego klanu sięgać mają Mędrca Siedmiu Ścieżek
i jednego z jego braci, będącego naszym przodkiem.
–
Ciekawa teoria – stwierdził Akasuna. – Nie znamy losu pozostałych braci Mędrca.
– Ale
chyba nie przyszedłeś się tu chwalić genami koleś – wtrącił się Hidan. – Bo mi
to się wydaje, że miałeś wyjaśnić coś z GOŁA innego.
– Racja
– przyznał Shintaro i uśmiechnął się blado. – Orochimaru upatrywał szansę w
zdolnościach naszego klanu. Jednak nasz klan jest potężny i nawet Orochimaru
nie odważył się bezpośrednio ingerować. Zdobył przychylność poprzedniego
władcy, oferując mu swoją wiedzę. Wtedy też przypomniał sobie o naszej matce.
Wytrenował ją i pozostawił pod opieką poprzedniego króla. W ten sposób stała
się częścią dworu.
– Dworu?
–
Hierarchia w Kraju Czasu wygląda troszeczkę inaczej. Nie ma Kage przewodzącego
wiosce – z pomocą przyszła Naomi, wyjaśniając kilka rzeczy. – Nasz klan rządzi
całym krajem. Żyjemy w zamku. Ogromnej twierdzy wraz z resztą mieszkańców
dworu, a więc doradcami i zarządcami.
– Jest
dokładnie tak, jak mówi Nao – przytaknął Shintaro i kontynuował: – Nasza matka
miała jedno, choć najwyraźniej niezbyt proste zadanie, uwieść młodego wówczas
Eijiro, naszego ojca. Orochimaru miał doskonały plan. Wydając Otsune za kogoś z
klanu czasu zyskałby łatwy dostęp do zdolności manipulowania czasem. Choć
prawdopodobnie łasił się też na władzę, skoro wybrał pierworodnego z braci.
Wtedy jednak zdarzyło się coś, czego nie przewidział, a zarazem coś, co
stworzyło mu jeszcze wspanialszą szansę. Eijiro zakochał się w nieznajomej.
– Nie
rozumiem, jak to się ma do obecnej sprawy – tym razem to Itachi nie wytrzymał.
– Zresztą nie wydaje mi się, żeby podboje miłosne waszego ojca były tak istotne
dla Orochimaru.
– I tu
się mylisz – odparł z powagą Kazuo, który dotychczas milczał. – Eijiro zakochał
się w różanej księżniczce.
–
Przecież to tylko legenda – zauważył Akasuna.
–
Legenda o różanej księżniczce jest jak najbardziej prawdziwa. Dziewczyna
pochodziła z tajemniczej wioski z klanu Róży. Ciężko stwierdzić, jak udało jej
się przetrwać, skoro wioska została zmieciona z powierzchni ziemi dobrych
kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset lat temu. Wiemy natomiast, że był to klan
posiadający unikatowe zdolności, być może bardziej unikatowe, niż nasza
rodzina. Różana księżniczka została żoną Eijiro. Dzieci tej dwójki miały mieć
niesamowite zdolności połączone z leczniczych mocy różanej księżniczki i
manipulacji chaosem. Orochimaru wiedział, że dziecko posiadające taką moc
mogłoby spełnić jego marzenie. W swej zachłanności nie przewidział natomiast
kilku innych rzeczy.
–
Jakich? – zapytał Akasuna.
Trzasnę Ci za ten koniec. Ja się tu wczytałam w prawdę, a tu koniec.
OdpowiedzUsuńWojna opisana jest, ale jakoś nie wywołuje emocji. Nie wiem, czy to kwestia tego "był w Naruto, to nie będę się rozpisywać" czy czego, ale brakuje mi szczegółów czy chociażby walki z Orochimaru.
Scena z Itachim w pozostałościach lasu miła dla oka. Chciałabym powiedzieć "więcej takich scen", ale podejrzewam, że to nie będzie takie proste.
No i wyjawiona prawda. Poproszę resztę, bo jestem ciekawa, jak to ma być dalej. Chociaż podejrzewam, że Setsu jest potomkinią Różanej księżniczki i Orochimaru próbował ją wykorzystać, ale się nie udało. Mimo to chcę dalej.
Pozdrawiam
Cóż, jeśli chodzi o opis wojny, taki był zamysł. I nie tylko dlatego, że nie umiałam przez nią przebrnąć. Akatsuki nie straciło nikogo ze swoich, więc ciężko mówić o rozpaczy. Ulga, na pewno, skąd późniejsza miła scena z Itachim. Przede wszystkim myślę, że ten chaos to wszystko, wywołało chwilową znieczulicę. Tak ja to przynajmniej widzę.
UsuńCo do sceny z Itachim, masz rację, to nie takie proste.
Reszta wyjaśni się zaraz w następnym rozdziale, ale on się dopiero pisze.
No chyba zartujesz z tym zakonczeniem.
OdpowiedzUsuńKROTKO i no dobra cos sie zaczelo wyjasniac, chociaz z nowych faktow to teraz znowu jest wiecej do kminienia wlasciwie. Nie zczailam tego "Dzieci tej dwójki miały mieć niesamowite zdolności połączone z leczniczych mocy różanej księżniczki i manipulacji chaosem". Skoro mamy roze i czas to skad chaosu? Oo
Ale Itachi ma przeciez druga strone! czemu wiec nie ma bc, oi jasne, proste ultra nie jest, ale SIE DA. On ma cieplejszOM natrure, ma!
Doceniam Hidana i z GOŁA ale jednak zGOŁA jak juz mimo wszystko ;D
Zaskakujace to z minako i otusune, uwierzylam, ze bedzie po drugiej stronie, ale element zaskoczenia wlazl. i jej i Tb.
Smierc orochimaru podana jedynie do widomosci ze przez chwile msialam sie zastanaowic czy cos mnie nie ominelo. Chociaż osobiscie nie brakowalo mi wiekszego opisu tego zamieszania, kupuje. No i nie ukrywam, ze bardzo chce poznac cd. !